Co się właśnie stało?

138 8 0
                                    

W przypływie złości miliarder chciał rozciąć mu nożem całą twarz, wydłubać oczy i samemu zaciągnąć do piekła, ale w jego mrocznych planach przeszkodził mu helikopter, który znikąd pojawił się przed budynkiem Avegners. Pierwszy mężczyzna, który z niego wyszedł zaczął do niego strzelać. Kolejny rzucił w jego stronę bombę z gazem. Tony stracił widoczność, przez niebieską, gęstą mgłę. Oczy zaczęły go lekko szczypać i mocno je zmrużył. Agenci zostawili go w spokoju. Środek był trujący. Przez pierwszą godzinę dym nie zatruwał organizmu, jedynie powodował nic nie szkodzące, chwilowe zawroty głowy, ale czym dłużej się go wdychało, tym było gorzej, jak to z każdą substancją bywa. Po założeniu masek, działacze z Hydry wybiegli z helikoptera i pobiegli do budynku Avengers. Na samym końcu była Sophie. Trzymała w ręku pistolet. Gdy weszła do środka, Wanda zauważyła ją od razu. Poczuła wielką ulgę na sercu. Chciała ją zawołać, ale ta myśl szybko jej przeszła, gdy zobaczyła, że dziewczyna rozmawia spokojnie z agentami Hydry, po czym biegnie zaatakować Bucky'ego. W ostatniej chwili zatrzymała ją swoimi mocami. W oku zakręciła jej się łza. Najgorszy scenariusz się spełnił. Sophie o nich zapomniała.

Natasha również zauważyła nastolatkę. Szybko wykręciła swojemu przeciwnikowi rękę i do niej pobiegła. Dziewczyna zauważając to uniosła pistolet wyżej i nacisnęła na spust. Rosjanka cudem uniknęła kuli, która ostatecznie trafiła w agenta. Dotarło do niej, że Sophie zapewne jest pod kontrolą Hydry, więc skręciła biegiem w stronę Wandy.

- Widzisz ją, prawda? - zapytała ją, chowając się za ścianą.

- Tak, ale ona...

- Wiem, co chcesz powiedzieć. Też mi przykro, ale może spróbujesz pogrzebać w jej pamięci? - obie kobiety się trzęsły. Romanoff próbowała myśleć logicznie, wymyślić jakiś plan. Bo zawsze można rozwiązać problem, prawda?

- Ja... Mogłabym spróbować, ale nie wiem, czy się uda, bo jeżeli wymazali jej całkiem pamięć...

- Liczmy na to, że nie. W razie czego Cię osłaniam.

Dziewczyny wyszły zza ściany, od razu przykuwając uwagę jednego z agentów, którego Natasha natychmiast postrzeliła. Wanda wytarła łzę. Próbowała wejść do głowy Sophie, ale była za daleko, więc przybliżyła nastolatkę do siebie. Gdy brunetka stała dwa metry dalej od Wandy, kobieta użyła na niej swojej magii.

- Byłam pewna, że Dreykov umarł w 2011 roku. Sama go zabiłam - powiedziała Natasha, po długiej rozmowie z Sophie o Czerwonym Pokoju.

- Wszystkie tak myślałyśmy. Przez tydzień nie było go w Pokoju. Zaczęłyśmy się bać, że naprawdę zniknął.

- Dlaczego nie uciekłyście, skoro była taka duża szansa?

- Tak naprawdę to nie czułyśmy wtedy takiej potrzeby. Jak miałam jedenaście lat. Nie miałam pojęcia, że moje życie nie jest normalne. Wmawiano nam, że to co robimy jest szlachetne. Żadna z nas nigdy nie wpadła na to, że są ludzie ,,dobrzy". Z resztą, nie wiedziałyśmy co to znaczy ,,być dobrym".

- To dziwne. Yelena zanim trafiła do Pokoju była normalnie wychowywana wśród zwykłych ludzi - Romanoff spięła się, wypowiadając imię swojej siostry.

- Od kilkunastu lat nie przyjmują takich dziewczyn, bo wiedzą o tej ,,normalnej stronie świata", a tym, co już wiedzą kasują wspomnienia. 

- Czyli jest jeszcze gorzej niż było...

Nie sądzisz, że to lepsze rozwiązanie? Wiesz, chyba lepiej myśleć, że wszystko jest w porządku, niż cały czas zadręczać się, jak jest okropnie. Dopóki nie dowiedziałam się prawdy o rodzicach żyło mi się dobrze i nawet nie zastanawiałam się, kim byli, jak zniknęli. W sumie to nawet nigdy nie przyszło mi do głowy, że w ogóle ich miałam.

Sophie: Duchy Przeszłości || Marvel fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz