Będziemy się teraz bić o to?

158 9 0
                                    

Steve i Bucky wyszli pierwsi. Zbliżali się już do samolotu, gdy nagle nadleciał Iron-man wraz z  War Machine'm i rozwalili dostępne proste przejście.

- No proszę, na lotnisku to się zawsze kogoś znajomego spotka - odezwał się Tony. - Też tak masz?

- Zdarza się - odpowiedział Rhodey's. 

- Tony... - zaczął Rogers. 

- Tak, tak, wiem. Dostałem dwadzieścia cztery godziny na złapanie Cię i przyprowadzenie do Rossa, więc jeżeli nie chcesz iść do więzienia, to idź z nami.

- Więzienie, a blokada przed życiem to jedno i to samo Tony - obok Kapitana stanęła Sophie.

- Nie ułatwiasz sprawy. Ty nie chciałaś 'ratować' Steve'a przed więzieniem?

- Wciąż chcę i dlatego mu pomagam. 

- Myślę, że to mu może tylko zaszkodzić - do Tony'ego podbiegła Natasha, komentując wypowiedź Sophie.

- No chyba, że mu się uda.

- We dwójkę nie dacie sobie rady - powiedział Tony. Na jego słowa Barnes odchrząknął znacząco. - No, trójkę.

- Kto tu mówił o trójce? - zapytała Wanda, po czym razem z Clintonem i Samem podbiegli do Kapitana.

- Okej, naliczyłem sześciu. Mają przewagę trzech osób - powiedział Rhodey.

- To nie wszyscy - powiedział T'challa dołączając się do grupy.

- Dwóch osób.

- No dobra, to skoro zbieramy ekipę... Siusiumajtek! - krzyknął Stark.

Nad Avengers przeleciał Spider-man, kradnąc Rogersowi tarczę. Swoje wejście zakończył super bohaterskim przykucnięciem.

- Cześć wszystkim - przedstawił się machając do Steve'a. Sophie chwilowo zatkało. On? On po stronie ,,będę działał tylko wtedy, jak mi pozwolą"? - Panie Kapitanie. Wielki fan, Spider-man.

- Dobra młody, już koniec tych rozmów. Strój się sprawdza?

- Tak, jest super. Co prawda lądowanie było nieco nie teges, ale nie panie Stark jest git - odpowiedział.

Tym razem miał na sobie faktycznie nowy strój. Niewiele się różnił od starego. Krój miał taki sam, ale czerwony kolor został zamieniony na czarny, a pająk na klatce pomalowany na granatowo. Znając życie, skoro Tony zrobił ten kostium, to ma również milion innych super funkcji.

- Okej, ale w takich chwilach lepiej jest za dużo nie gadać. 

- Pomyliłeś strony! - krzyknęła do Spidey'ego Sophie.

- O, Sophie, hej, nie zauważyłem Cię!

- Parker, na litość boską... - westchnął Tony.

- A tak, przepraszam.

Sophie mogła sobie tylko wyobrazić, jak Parker przewraca teraz oczami. On sobie chyba nie zdaję sprawy, że jak Ross znajdzie Spider-mana to jemu też zabronią korzystania ze stroju. Znając życie Tony nawet nie wytłumaczył mu dokładnie tej sprawy. Może jakby Peter nie był aż tak zatracony w geniuszu Starka pomyślałby logicznie i wziął pod uwagę konsekwencje.

- To co, poddasz się? - zapytał Iron-man,

- Doskonale znasz odpowiedź - powiedział Kapitan Ameryka.

- I co, i będziemy się teraz bić o to? - dodała Sophie po chwili ciszy.

- Nie traćmy czasu, po prostu idźmy - powiedział Barton. Drużyna Kapitana odwróciła się plecami i zaczęli iść w stronę samolotu.

- Co do... - zaczęła Natasha.

- Raz by posłuchał... - westchnął Tony, po czym wzbił się w powietrze i zaczął strzelać z repulsorów w dach nad samolotem. 

Nagle na tarczy Rogersa pojawił się Ant-man. Uderzył Petera w twarz i rzucił Kapitanowi Tarczę. Zaczęła się walka.

Kapitan kontra Spider-man
Wanda kontra Iron-man
Hawkeye kontra Czarna Pantera
Ant-man kontra War Machine
Czarna Wdowa kontra Bucky

Oczywiście, ich ustawienia cały czas się zmieniały, ale to był sam początek. 

Sam i Bucky uciekali korytarzem w budynku lotniska. Po przeciwnej stronie okien szedł Spider-man.

- Widzisz to? - zapytał go Buck.

- Pewnie jakiś gadżet z neta - powiedział. 

Spider-man zbił szybę i wleciał do środka, powalając chwilowo Falcona. Wziął się potem za Zimowego Żołnierza. Udało mu się zatrzymać jego metalową rękę. Mina Jamesa była cudowna w tym momencie. Peter oplątał Barnesa w swoją sieć i już miał brać się za Sama, gdy do chłopaków dołączyła się Sophie, przerywając Spider-manowi sieć. 

- Ej! - krzyknął.

- Przepraszam Pete, ale stanąłeś po złej stronie - powiedziała.

- Czemu tak twierdzisz?

- Gdy odkryją, że Spider-man to nie jest tylko zwykły cywil w rajstopie, a prawdziwy superbohater nie pozwolą Ci z niego korzystać byle kiedy. Będziesz tylko na rozkazy. To będzie koniec Spider-mana.

- Najpierw musieliby mnie znaleźć - zaśmiał się.

- Przepraszam Peter... - powiedziała ze smutną miną, na co on przechylił głowę nie do końca rozumiejąc.

Sophie zaczęła w niego strzelać prądem, ale on jej uciekał. Przerwała więc kolejną sieć. Spadł na podłogę, a gdy wstawał uderzyła go pięściami w brzuch. 

- To my się już nie przyjaźnimy? - zapytał zdezorientowany. 

- Oczywiście, że wciąż jesteśmy razem, ale w tej chwili Stark chcę wsadzić moich przyjaciół za kratki, więc staram się temu zapobiec. Stań po naszej stronie, proszę. 

- Sophie... Przykro mi, ale zostanę tam gdzie jestem.

Miała przez chwilę wielki zawód na Peterze, ale nie ma teraz czasu na przekonywanie go po czyjej stronie mógłby stanąć. Podjął wybór.

- Kocham Cię, Parker - szepnęła. Podniosła jego maskę trochę do góry i musnęła usta. Uśmiechnął się lekko i pocałował. Odwzajemniła całus, po czym popchnęła Spider-mana w tył. Stali przy barierce, przez co spadł na piętro niżej. W ostatniej chwili przyczepił się do sufitu siecią. W innym wypadku uderzył by plecami o ruchome schody. 

Znowu wrócił na swoje dawne miejsce. Zaczęli walkę wręcz. Sophie miała przewagę. On tylko unikał jej ataków. Co jak co, ale nie był za dobry w biciu się. Jego walka polegała na skakaniu i używaniu sieci.

Nastolatka odważyła zrobić krok dalej i poraziła Petera prądem w prawe udo. Kleknął z bólu. Zbiła mu jego bransoletki z sieciami.

- Przepraszam, naprawdę, wynagrodzę Ci to jakoś... Przepraszam, ale nie mam teraz czasu - powiedziała i szybko odbiegła od nastolatka.

Kucnęła przy Barnesie, który wcześniej oglądał ich walkę oraz perfekcyjne ataki. Próbowała uwolnić go z sieci. Starała się nie patrzeć mu w twarz, żeby dawne wspomnienie nie wróciły i emocje nie dały zapanować nad dziewczyną.

- Gdzie się nauczyłaś tak bić? - zapytał, mimo że doskonale znał odpowiedź.

- Odezwiesz się jeszcze raz na jakikolwiek temat, a odetnę Ci głowę - zagroziła. On tylko parsknął. - Nie żartuję. Mam szeroki wachlarz możliwości odcięcia ci głowy, na przykład typowe odcięcie jej nożami albo zawieszenie Cię na lince. 


Sophie: Duchy Przeszłości || Marvel fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz