Jak być debilem i zadowalać się z życiowej porażki

162 8 0
                                    

- Słuchaj, ja tylko żartowałem z tym, żebyś poszła ze mną do szkoły - powtórzył po raz setny Peter, gdy nastolatkowie zbierali się do wyjścia wczesnym rankiem. 

- Mówiłeś to już, więc ja też Ci odpowiem to samo. Nie mam nic innego do roboty i nie chcę mi się chodzić bez celu po mieście, a twoja ciocia przecież myśli, że jestem zwykłą, typową nastolatką. Ona nie wie kim jestem naprawdę - uparła się Sophie.

- Ja wiem, rozumiem, ale... Chce Ci się tam wracać? Powinnaś się cieszyć, że nie masz przymusu chodzenia to szkoły - próbował wytłumaczyć Peter. 

- Dobra.

- Dobra?

- No tak powiedziałam.

- Nie wiedziałem, że pójdzie tak szybko. Przygotowałem w głowie jeszcze kilka argumentów.

- Możesz mi je powiedzieć. Lubię Cię słuchać.

- Dzięki - zarumienił się i lekko uśmiechnął. Jego mina jest zdecydowanie słodsza od Tymbarka niewymieszanego z wodą, małej kaczuszki czy husky'ego mówiącego I love you. Teraz ten dobrze znany im dreszcz przeszedł ich obu naraz. Poczuli jak ich ciała zbliżają się do siebie jak magnesy. Nie odzywali się do siebie, tylko patrzyli sobie wzajemnie raz na usta, a raz na oczy. 

- Zostanę tutaj, ale w razie jakby Flash Cię denerwował, to telefon ma zawsze włączony - powiedziała Sophie po chwili. 

- Thomson jest debilem - dopowiedział Peter, rozluźniając ramiona.

- Totalnym - dokończyła.

Przez jeszcze chwilę naśmiewali się między sobą z Flasha. Parker musiał już iść. Zaczynał od WF-u, a wszyscy doskonale wiedzieli, że na lekcje z trenerem Wilsonem nie można się spóźniać. No chyba, że masz ochotę zrobić sto pompek. 

Sophie zamknęła drzwi na klucz i poszła po telefon. Włączyła Spotify. Pierwsza piosenka, jaka się włączyła było Back in Black. O nie, nie nie. Dzisiaj nic ma jej nie przypominać o Tonym. 

Ustanowione przez nastolatkę postanowienie polegające na zapomnieniu o miliarderze zostało zniszczone w momencie, w którym w domu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. 

Parkerowie niestety nie mają judasza w drzwiach, więc aby zobaczyć kto przyszedł trzeba otworzyć drzwi. Tak też zrobiła nastolatka, ale nie do końca zadowoliło ją to, kogo zobaczyła po drugiej stronie mieszkania.

- Od razu mówię: Jeżeli nie wiesz co zrobić ze swoją egzystencją to Ci nie pomogę. Poproś Starka, żeby wymazał Ci o mnie pamięć - zaczęła nastolatka.

- Istotnie, opcja ta jest możliwa do osiągnięcia, jednakże po co zakłócać moją ewolucję grzebiąc w mojej pamięci jednocześnie pozbawiając mnie jednej z wielu dróg prowadzącej do okazania uczuć? - zapytał robot.

- A przynosiłabym Ci bardziej pozytywne uczucia czy negatywne?

- Doskonale zdajesz sobie sprawę, iż nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie. 

Przez drzwi mieszkania na przeciwko wyjrzała starsza kobieta. Na widok Visiona przeżegnała się i przyłożyła łańcuszek z Maryją do ust szepcząc coś.

- Wejdź, zanim ktoś zadzwoni na policję - powiedziała nastolatka dziwnie przyglądając się staruszce. Vis posłusznie wykonał jej polecenie i powoli usiadł na kanapie. - A więc... Chciałabym zacząć od pytania czy przyszedłeś tu z własnej woli?, ale wiem, że to możliwe tylko w 37% patrząc na to, że wciąż mieszkasz z Avengersami. Przysłał Cię Stark?

- Właściwie to ilość procentowa wykazująca ilość moje wolnej woli wzrosła do 94% od naszego poznania, ale tak, przysłał mnie pan Stark. Jednakże określenie mieszkasz z Avengersami uznałbym za niepasujące do obecnej sytuacji - nastolatka popatrzyła na robota pytająco. Zrozumiał w jakim celu rzuciła mu spojrzenie i kontynuował. - Steve, Natasha, Sam i Wanda... - zatrzymał się na chwilę. Faktycznie objawiały się u niego uczucia, Sophie miała rację. - jak wiesz siedzą za kratkami. Rhodey ma para...

Sophie: Duchy Przeszłości || Marvel fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz