Protokół kojarzy mi się z Czerwonym Pokojem

149 9 0
                                    

- Droga do samolotu jest wolna. Biegnijcie - rozkazała Sophie.

- A co z tobą? - zapytał Sam.

- Ja... - zaczęła. Nie chciała się przyznawać, że musi teraz błagać Petera o przebaczenie. Odwróciła się, żeby zobaczyć, czy wciąż jest w tym samym miejscu. 

- Rozumiem. Tylko pamiętaj, żeby później nie szaleć za bardzo z Parkerem - powiedział, chytrze się uśmiechając i dwuznacznie unosząc brwi.

- Ktoś tu chcę chyba po skrzydełkach dostać, co Sokole? 

- Weź, idź już stąd, nie chce mi się na Ciebie patrzeć.

- Z wzajemnością! - krzyknęła oddalając się od chłopaków.

- Ile oni mają lat? - zapytał Barnes Sama.

- Po szesnaście.

- I już...

- Nie nie, to były tylko żarty. Tak mi się wydaję.

Bucky był trochę zmieszany. Pierwszy raz widział dziewczynę na oczy, a ta już chcę go zabić. Jakim cudem inni ją polubili i nie chodzą przy niej z paralizatorem?

Dwójka mężczyzn wyszła na zewnątrz. Biegli w stronę samolotu tuż przy ścianie kontenerów. Na ich nieszczęście zauważył ich Stark. Zaczął do nich strzelać. Mimo to prawie cała drużyna Kapitana była już kilka metrów przed samolotem. Wtem na miejsce walki przyleciał Vision i zablokował im drogę. Dostać się do środka udało się tylko Steve'owi i Bucky'emu. Na nich czekała Natasha i T'challa.

- Będę tego żałować - powiedziała Rosjanka, po czym strzeliła w Czarną Panterę dwa razy. Zdradziła swoją drużynę, dla Steve'a.

Samolot wyleciał. Iron-man i jego drużyna odniosła porażkę. War Machine próbował jednak ich dogonić. Niestety, ale oberwał przypadkowo promieniem od Visiona. Upadł na ziemię. Jego stan był fatalny. 

- Sophie, Sophie jesteś tam? - zapytał, gdy nastolatka odebrała od niego telefon.

- Jestem - odpowiedziała.

- Rhodey spadł, Steve odleciał, Natasha przeszła na drugą stronę. Powiedz chociaż, ze Peter nie zrobił nic głupiego i że żyję.

- Wciąż jest po twojej stronie i nie zrobiłam mu aż tak wielkiej krzywdy, żeby zaraz od tego zmarł, więc...

- Boże... Widzimy się w bazie.

- Myślę, że było blisko - powiedział nastolatek powoli wstając.

- Przepraszam Peter, naprawdę. 

- Nie mogłaś mnie ostrzec, że masz zamiar mnie zabić?

- Wtedy by nie było takiej frajdy - powiedziała, na co Peter uniósł jedną brew do góry i zastanawiał się, czy dziewczyna mówi prawdę czy żartuję. - Przepraszam, możliwe, że trochę przesadziłam, ale musiałam pomóc Steve'owi.

- Dobra, jest okej, rozumiem - powiedział. Na lotnisku nie było już nikogo, więc musieli wracać sami. - Kim był ten facet z włosami do ramion i ten Czarny Kot czy tam Batman.

- Zimowy Żołnierz, czyli James Bucky Barnes i król T'challa jako Czarna Pantera. 

- A, to była pantera?

- Tak.

- I on jest królem?

- Tak.

- Tej całej Wakandy, co mówili w telewizji.

- Tak.

- Czad... Ma pewnie jeszcze lepsze życie niż pan Stark. 

- O Boże... - westchnęła, łapiąc się za głowę. Oby Stark był zajęty piciem szkockiej albo 'pilnowaniem' Rhodey'a, bo w innym przypadku czeka ją kolejne głupie gadanie, o tym, ze Tony jest lepszy od Steve'a mimo wszystko.

- Co?

- Stark zrobi mi ostre gadane, przez to, po której stronie stanęłam.

Nastolatkowie rozdzielili się w połowie drogi. Peter pognał do domu w Queens, a ona prosto do bazy Avengers. Na jej szczęście nie zastała tam Tony'ego i T'challi, chociaż on by i tak nic jej nie zrobił, w porównaniu do długiego, nudnego i pouczającego monologu Tony'ego.

Sophie weszła do budynku, w którym nie panowała już taka pustka, jak kilka godzin temu. Na balkonie stał Vision i Natasha. Nie wyglądali na szczęśliwych. Z resztą co się dziwić? Przegrali. I to podwójnie. Kapitanowi się udało. Natasha została uznana za zdrajcę, a Vision przyczynił się do wsadzenia Wandy do więzienia. Mimo, że było to niemożliwe, Sophie wierzyła, że Vis czuję coś do Maximoff.

- Powiedziałabym nie przejmujcie się, ale to chyba najgorsze z możliwych pocieszeń. Ta sytuacja jest totalnie  porąbana - zaczęła nastolatka kładąc Rosjance rękę na ramieniu. 

- Ważne, że Steve'owi się udało. Chociaż Stark jeszcze do niego poleciał... - powiedziała smutno Romanoff. 

- Co? Czy do niego nie dotarło, że przegrał - zapytała z lekkim oburzeniem.

- Dotarło i dlatego to zrobił. Nie może tego tak zostawić.

- Wszystko, żeby pokazać, jak to on cudowny...

- Wydaję mi się, że nie - wtrącił się Vision.

- Czemu?

- Wydaję nam się, że rywalizuję z Kapitanem, jednakże moim zdaniem pan Stark się o niego martwi, dlatego tak mu zależało na jego podpisie. 

- Czy ja wiem... 

Stali w ciszy przez następne dziesięć minut. Vision wyszedł. Sophie miała w planach wyjść po nim, ale Nat zaczepiła ją jeszcze na chwilę. 

- Podpisałam to... - zaczęła. - Ale mam nadzieję, że Stark nie złapie Steve'a i protkół zostanie zdjęty.

- To czemu go podpisałaś?

- Chciałam odbudować zaufanie całego świata w stosunku do mnie i udowodnić sobie, że... Właściwie to nie wiem, co chciałam sobie pokazać. 

- Byłam pod wielkim wrażeniem, że podpisałaś. Cały ten protokół kojarzy mi się z Czerwonym Pokojem - powiedziała. Natalia spojrzała się na nią pytająco. - Masz być zawsze gotowym. Robić tylko to, co musisz. Zero pobocznych akcji, nawet jeżeli uznasz to za ważne. Nikt nie zwróci uwagi w jakim jesteś stanie, czy chcesz tam lecieć, czy nie. Musisz, a jak tego nie zrobisz albo im uciekniesz staniesz się kolejnym celem. Różnica jest taka, że ich protokół jest legalny i nie mają nad nami kontroli po za misjami. Póki co, rzecz jasna. 

- Aż tak źle to nie jest.

- Proszę Cię, to totalnie zwalony pomysł. 

- Nawet jeżeli tak, to jest ważny. Przepraszam Cię, ale na mnie to już chyba czas. Nie chcę, żeby mnie zamknęli. Ale może kiedyś jeszcze pobawię się w Czarną Wdowę. Nawet mam okazję.

- W jakim sensie?

- To ty nic nie wiesz?

- O czym?

- Że Wdowy uciekły z wieży.

- Czekaj, co? Kiedy?

- Prawie rok temu. Nikt Ci nic nie mówił?

- Nie. Jak to się stało?

- Któregoś dnia po prostu wydostały się z ich tymczasowych pokoi i po prostu wyszły. Wszystkie w jedno miejsce. A potem skoczyły do rzeki i zniknęły. Podejrzewamy, że poszły do Czerwonego Pokoju, w końcu Drekov nie był złapany. 

- Czemu ja nic o tym nie wiem?

- Stark mówił, że...

- Więc on wiedział?

- Tak, pierwszy z nas wszystkich.

- Zabiję go, przyrzekam. 

Sophie: Duchy Przeszłości || Marvel fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz