Wieczorem zaplanowano imprezę integracyjną, na której obecność była obowiązkowa. Lily nie zamierzała być długo, jutro zaczynała pierwsze zdjęcia. Zeszła do hotelowej restauracji gdzie przyjęcie już trwało. Aktorzy i ekipa, wszyscy razem, rozmawiali, jedli, niektórzy nawet już wypili trochę za dużo. Wzięła sobie piwo i podeszła do grupy, w której stał Sebastian. Przywitała się ze wszystkimi i włączyła w rozmowę. Żartowali, śmiali się, po prostu dobrze się bawili. Ktoś włączył muzykę i Sebastian porwał ją do tańca. Wygłupiali się tworząc na poczekaniu układy taneczne. W pewnym momencie zauważyła Evansa, który siedział na stołku barowym i gapił się wprost na nich. Odruchowo pokazała mu język a on podniósł piwo w toaście i nie przestał się gapić. Straciła ochotę do zabawy gdy tak siedział i ją irytował. Muzyka zmieniła się na wolniejszą i Sebastian zarzucił sobie jej ręce na szyję i dalej tańczyli. Nie był to jednak intymny taniec, raczej jego parodia bo ciągle specjalnie gubił rytm albo przechylał ją na różne strony. Gdy utwór się skończył Seb pociągnął ją do baru. Na szczęście Evans gdzieś zniknął. Wypili jeszcze po piwie, zintegrowali się z ekipą i po jakiejś godzinie Lily postanowiła wrócić do pokoju. Pożegnała się z Sebastianem i wsiadła do windy ale zanim drzwi się zamknęły wszedł do niej Evans przytulający jakąś dziewczynę.
- No chyba sobie, kurwa, żarty robisz – powiedziała wściekła – Tylko znowu nie to!
Wyszczerzył się do niej złośliwie i pocałował towarzyszkę.
- No nie wierzę! – chciała wysiąść ale winda ruszyła.
- Pani Holmes – powiedziała cicho dziewczyna.
Lily spojrzała na nią uważniej.
- Znam cię, jesteś z ekipy makijażowej?
Kiwnęła głową.
- Cokolwiek ci naopowiadał pan Evans, nie wierz mu. I uciekaj, póki możesz, no chyba że odpowiada ci jednorazowy numerek. To wtedy zostań.
Dziewczyna spojrzała na nią zaskoczona.
- Dobra rada od przyjaznej duszy – dodała Lily – wierz mi, ja przynajmniej wiem jak masz na imię, co do pana Evansa miałabym wątpliwości.
Dziewczyna spojrzała wyczekująco na Chrisa. Nie odzywał się, patrząc wściekle na Lily.
- Tak jak mówiłam, Molly, uciekaj.
Dziewczyna spuściła głowę i nacisnęła guzik otwierający drzwi na najbliższym piętrze. Wysiadła pospiesznie. Stali naprzeciwko siebie mierząc się wściekłymi spojrzeniami.
- Zadowolona?
- Bardzo! Przynajmniej jedna dusza ocalona!
- Raczej pozbawiona dobrego pieprzenia.
- Jesteś żałosny...
- Och, czyżbym zawstydził świętą pannę Holmes?
Winda zatrzymała się na ich piętrze i Lily wyszła bez słowa.
- Znowu uciekasz? – zapytał kpiąco idąc za nią.
Podniosła tylko rękę ze środkowym palcem i weszła do swojego pokoju. Zza zamkniętych drzwi zawołała;
- Pieprz się, Evans!
- Chciałabyś! – dobiegło do niej zza drzwi.
Pokazała oba środkowe palce drzwiom i poszła do łazienki trzaskając drzwiami. Wykąpała się, włożyła piżamę i wyszła jeszcze na chwilę na balkon. Usiadła na fotelu i próbowała się wyciszyć. Siedziała po ciemku. Nagle Evans wyszedł na swój balkon, nie widział jej. Był w samych spodniach dresowych. Opierał się o barierkę łokciami, z twarzą ukrytą w rękach. Bała się poruszyć, nie chciała żeby ją zauważył. Podziwiała jego szerokie plecy, dziwnie teraz napięte. Poczuła, że cała złość zaczyna się ulatniać. Evans odwrócił się, otarł twarz i wrócił do pokoju nadal jej nie zauważając. Lily zamarła. Czyżby płakał?
Gdy po kolejnej kłótni z Lily wszedł do pokoju miał ochotę ją zabić gołymi rękoma. Po raz kolejny pokazała mu jakim stał się skurwysynem. Zaliczał laski nawet nie starając się zapamiętać ich imion, o numerach telefonu nie wspominając. Przespał się też prawie z każdą swoją partnerką z planu, nawet z tymi, które były w związkach. Nie był seksoholikiem, chociaż mogło na to wyglądać. Po prostu rozpaczliwie próbował zabić samotność. Było to nawet zabawne – facet uwielbiany przez miliony kobiet był sam. W całym swoim życiu chciał tylko jednej kobiety, wciąż tej samej. Ale nie mógł jej mieć. Wyszedł na balkon przytłoczony myślami, wypity alkohol potęgował uczucia.
„Mam nadzieję, że umrzesz samotnie" – te słowa prześladowały go przez piętnaście lat. I były przepowiednią. Był samotny i nieszczęśliwy... Nawet nie wiedział kiedy poleciały łzy.
„Evans, weź się w garść!" – powiedział do siebie, otarł twarz i wrócił do pokoju.
CZYTASZ
Losing game/ Chris Evans
FanfictionPrzyjaźń Lily i Chrisa niszczy pewien zakład. Po piętnastu latach spotykają się ponownie na planie filmowym. Czy coś jest w stanie przezwyciężyć ich wzajemną wrogość? Czy stracone zaufanie da się odzyskać? Czy warto zaczynać grę jeśli wiesz, że prz...