Rozdział XXIV

396 14 5
                                    

Kolejne dni mijały jej głównie na pracy i spaniu. W niewielu wolnych chwilach starała się socjalizować z ekipą, zwłaszcza że niedługo mieli zakończyć współpracę. Większość tych ludzi bardzo polubiła, byli zabawni i przemili. Nie dało się jednak unikać Chrisa i Sebastiana, którzy trzymali lekki dystans ale nie na tyle, żeby wyglądało sztucznie. Czasem łapała Chrisa na tym, że się jej przygląda, sama też nie mogła się powstrzymać przed patrzeniem na niego. Zdawała sobie sprawę, że ich zachowanie jest dziecinne ale było w tym coś uroczego i niezaprzeczalnie romantycznego. Jak powrót do szkolnych lat. Rozmyślała tak pijąc samotnie kawę, łapiąc nieliczne promienie słońca. Korzystała z chwili samotności. Nagle usłyszała:

- Wreszcie cię znalazłem!

Spojrzała zaskoczona na Sebastiana:

- Nie wiedziałam, że mnie szukałeś.

- Lily, unikasz mnie skutecznie od naszej rozmowy.

- Nie unikam cię!

- Nie? A rozmawialiśmy przez ten czas? Tak twarzą w twarz?

Uświadomiła sobie, że ma rację ale za nic by się do tego nie przyznała.

- Nie było okazji...

- Była, niejedna. Po prostu mnie odcięłaś.

- Nieprawda, Sebastian!

- Nie? – spytał sarkastycznie a potem w ciągu sekundy przyciągnął ją do siebie i pocałował. Odsunęła go lekko.

- Tak myślałem.

- Sebastian...

- Popatrz mi w oczy i powiedz, że nic się nie zmieniło. Powiedz, że nadal jestem dla ciebie ważny.

- Oczywiście, że jesteś!

- Ale on też się teraz liczy, prawda? Nie jestem głupi ani ślepy, Lily, widzę jak na siebie patrzycie. I nie rozumiem... bo był twoim wrogiem a potem nagle czary mary i już nie jest... coś jest między wami?

Lily wstrzymała oddech. Nie wiedziała co ma odpowiedzieć.

- Nie... - powiedziała w końcu cicho.

- Kłamiesz... przyjaciele tak na siebie nie patrzą!

W tym momencie zrozumiała, że musi go okłamać żeby uniknąć kłopotów.

- Nic między nami nie ma – powiedziała patrząc mu w oczy.

Poczuła się paskudnie ale usprawiedliwiała się tym, że wybiera mniejsze zło. Ostatnie czego im jeszcze było trzeba to kolejne kłótnie.

- Ok. Niedługo to wszystko się wreszcie skończy, nie będę już twoim partnerem z planu i wtedy nareszcie nie będziesz miała wymówek.

Kiwnęła tylko głową bo nie była pewna czy ponownie zapanuje nad swoim głosem i da radę go okłamać. Mrugnął do niej i odszedł a ona uciekła do swojej przyczepy. Prawie. Przed wejściem zatrzymał ją Chris:

- Hej, Lils.

Nie odpowiedziała, chcąc zamknąć się w przyczepie.

- Hej... - złapał ją za rękę i obrócił do siebie – co się stało?

- Nic! Chcę już w końcu wracać do domu, nie wytrzymam tu dłużej! – powiedziała prawie krzycząc.

- Ej, ej, spokojnie – powiedział uspokajająco i pogłaskał ją po policzku – O co chodzi?

- Chcę mieć po prostu chwilę spokoju!

- Dobrze, jak sobie życzysz – skapitulował, pozwolił jej wejść i poszedł sobie.

Losing game/ Chris EvansOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz