Rozdział XXIII

398 14 1
                                    

Obudził się gdy świtało. Nie miał pojęcia, która jest godzina a nie chciał sięgać po telefon w obawie, że obudzi Lily. Był obolały od spania na ziemi, lekko zmarznięty ale szczęśliwy bo kobieta, którą kochał spała w jego ramionach. Gdy wpadł na pomysł tej małej wycieczki, nie zakładał spania, śpiwór wziął tylko na wszelki wypadek. Ale to ona nie chciała wracać, zdecydowała się zostać tutaj z nim. Czy to znaczyło, że coś do niego czuje? Objął ją mocniej i zanurzył twarz w jej włosy. Poczuł, że zaczyna się budzić ale się nie odsunął. Chwilę zastanawiał się czy zamknąć oczy ale zrezygnował. Chciał na nią patrzeć, widzieć jej reakcję. Lily drgnęła, niemalże czuł jak otwiera oczy. I ku jego zaskoczeniu wtuliła się w niego z westchnieniem. Uśmiechnął się szeroko, nie mógł tego powstrzymać. Wiele by dał, żeby wiedzieć o czym teraz myśli. Leżeli tak przez jakiś czas, nieruchomo, prawie bojąc się oddychać. W końcu Lily powoli podniosła głowę i ich spojrzenia się spotkały. I zanim zdążył docenić tę chwilę, oparła się na łokciach, pochyliła się i go pocałowała. W zasadzie tylko musnęła jego usta, delikatnie i czule. Zadrżał i westchnął głośno. Nie mógł tego powstrzymać bo to był najczulszy dotyk jakiego doświadczył od długiego czasu. Spojrzała na niego poważnie.

- Kocham cię... - powiedział cicho.

Pocałowała go jeszcze raz, tym razem mocniej. Natychmiast poddał się temu bez zastanowienia. Nie do końca wierzył, że to się dzieje, przecież mówiła, że musi wszystko przemyśleć. Mruknął z zadowoleniem gdy nie przerywając pocałunku, usiadła na nim okrakiem. Całowali się coraz intensywniej, rozpaczliwie pragnął dotknąć jej skóry, przesunął więc ręce z jej talii i włożył pod bluzę i koszulkę. Zadrżała pod dotykiem jego rąk i to jakby ją otrzeźwiło bo gwałtownie przerwała pocałunek i wstała. Leżał oszołomiony.

- Przepraszam... nie powinnam... chyba powinniśmy wracać...

Usiadł, opierając głowę na rękach.

- Nie możesz mi tego robić, Lily... Przez cały czas powstrzymywałem się przed dotykaniem ciebie bo powiedziałaś, że potrzebujesz czasu... to ty zaczęłaś... i teraz mnie przepraszasz...

- Co mam ci powiedzieć? Wszystko dzieje się tak szybko... i jeszcze Sebastian...

- Kochasz go? – zapytał bojąc się odpowiedzi.

- Nie wiem...nic już nie wiem... ale boję się tego, co czuję gdy jestem z tobą... boję się też tego nie czuć...

- Nie sądziłem, że to będzie dla mnie takie trudne... łatwiej było jak mnie nienawidziłaś... wtedy nie miałem nadziei...

- Chris, to nigdy nie była nienawiść. Raczej wściekłość i ból.

- Mam jedną prośbę – jeśli stwierdzisz, że mnie nie chcesz to powiedz to szybko i bez ogródek, nie uciekaj od tego, nie ukrywaj prawdy. Chyba na tyle zasługuję, mimo wszystko?

- Dobrze...

Wstał i zaczął pakować rzeczy. Przyglądała mu się w milczeniu.

- Gotowa? – zapytał.

Skinęła głową i ruszyli do auta. Jechali w milczeniu zerkając na siebie co chwilę. Myśli Chrisa galopowały niespokojnie, nie wiedział co dalej, czy ma coś powiedzieć, czy lepiej nie. Czuł, że teraz i tak wszystko jest w jej rękach. I bał się, że zrobił za mało, żeby ją przekonać. Ale nie da się nikogo zmusić do miłości, wiedział o tym doskonale. Gdy dojechali było jeszcze wcześnie i wszyscy spali. Odprowadził ją do jej przyczepy. Stali przez chwilę w niezręcznej ciszy, w końcu Lily objęła go i powiedziała:

- Dziękuję za wszystko...

Weszła do środka nie oglądając się. Poszedł do siebie. Zdawał sobie sprawę, że teraz musi tylko czekać. I to go dobijało.

W momencie gdy zamknęła za sobą drzwi przyczepy, poczuła, że już za nim tęskni. Chciała znowu być na plaży, leżąc obok niego w śpiworze, zatrzymać czas i nigdy nie wracać. Jednak jakaś część jej nadal się bała, nie umiała tak od razu całkowicie mu zaufać. To byłoby jak skoczenie na głęboką wodę a nie pozwalały jej na to wyhodowane przez piętnaście lat obawy i nadmierny instynkt samozachowawczy. Poza tym czuła się winna w stosunku do Sebastiana.

- Aaaaa!!! Oszaleję!!! – krzyknęła ze złością.

Nigdy, przenigdy nie chciała być w miłosnym trójkącie ani też z premedytacją kogoś ranić. A teraz cokolwiek by nie zrobiła to któryś z nich ucierpi. Wiedziała, że musi podjąć decyzję ale jeszcze nie była na to gotowa. Odłożyła wszystko „na po zdjęciach" więc zostało jej jeszcze kilka dni. Przynajmniej taką miała nadzieję.

Losing game/ Chris EvansOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz