Rozdział XXVI

366 15 0
                                    

Rano obudziło ją pukanie do drzwi. Otworzyła jeszcze trochę zaspana. Na zewnątrz stała lekko zakłopotana Molly.

- Spóźniłam się na charakteryzację? – spytała zaskoczona.

- Nie... nie, muszę ci coś powiedzieć. Mogę wejść?

- Jasne.

Weszła do środka i usiadła na fotelu ale zaraz z niego wstała. Była zdenerwowana.

- Co się stało?

- Wiem kto wysłał te zdjęcia – powiedziała szybko.

- Kto?

- Ale dowiedziałam się dopiero parę chwil temu, przypadkiem. Bo ona nagrała też waszą kłótnię i chciała to wysłać komuś innemu ale przez pomyłkę wysłała mi z dopiskiem „Najnowsze hity". Dostałam to jak pracowałam z Chrisem i akurat zrobiliśmy sobie przerwę na kawę i włączyłam z dźwiękiem... i on usłyszał... i kazał mi to pokazać... i zobaczył od kogo to dostałam... i wkurwił się strasznie i wybiegł jej szukać... a ja przyszłam tutaj bo...

- Molly, spokojnie, powiedz mi kto ci to przysłał? – powiedziała dziwnie spokojna.

- Kathy...

- Kurwa mać! Wiesz gdzie ona teraz jest?

- Może na śniadaniu? Nie wiem, dziś zaczyna później...

Lily już nie słuchała tylko pobiegła w kierunku miejsca z cateringiem. Dotarła tam akurat w momencie, w którym Chris, stojąc nad siedzącą przy stoliku Kathy, wrzeszczał do wszystkich, że mają się wynosić. Podeszła do nich, pochyliła się nad Kathy i powiedziała najspokojniej jak mogła:

- Porozmawiasz ze mną po dobroci czy mam cię zmusić?

- A co mi zrobisz? – zapytała arogancko.

- Czytaj z moich ust: zniszczę cię! – powiedziała to tak lodowatym tonem, że nawet Chris spojrzał na nią zaskoczony.

- Dobrze, rozmawiaj zatem!

Lily przysunęła sobie krzesło i usiadła. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że jest w piżamie i boso, jednak nie osłabiło to jej wściekłości. Chris oparł się o sąsiedni stolik a po jego zaciśniętej szczęce widziała, że jest równie zły jak ona. Wzięła głęboki oddech, żeby się choć trochę uspokoić i spytała:

- Dlaczego, Kathy?

- Co dlaczego?

- Będziesz teraz udawać głupią? – warknął Chris.

- Nie rozumiem o co wam chodzi i nie podoba mi się, że na mnie krzyczycie!

- Dobrze, pozwól, że ci wyjaśnię. Wiemy, że to ty robiłaś mi... nam... zdjęcia i udostępniłaś je w sieci. Nagrałaś naszą wczorajszą rozmowę i też próbowałaś udostępnić. Powtarzam więc pytanie – dlaczego?

- Nie macie dowodów!

- Jeden mamy i to wystarczy żebyś wyleciała z hukiem z branży. Złamałaś umowę i klauzulę prywatności, jak to się rozniesie, nikt cię już nie zatrudni. A więc po raz trzeci – dlaczego?

- Bo cię nienawidzę, suko!!! I chciałam, żeby wszyscy widzieli jaka naprawdę jesteś!

Chris chciał coś powiedzieć ale powstrzymała go ręką.

- A jaka naprawdę jestem? – spytała z lodowatym spokojem.

- Jesteś puszczalską zdzirą, która udaje świętoszkę. Pieprzysz się z dwoma facetami na zmianę a wszyscy myślą, że takie z ciebie niewiniątko! Musiałam pokazać światu prawdę!

- Prawdziwa z ciebie zbawicielka narodu, Kathy – mówiła nadal niezwykle spokojnie – i na pewno nie ma to nic wspólnego z tym, że przynajmniej jeden z facetów, których podobno pieprzę, nie chciał pieprzyć ciebie?

- C...co? – wyjąkała zaskoczona.

- Miałaś nadzieję na upojną noc ale nie wyszło, co? Mimo tego zadbałaś jednak o to, żeby wszyscy myśleli, że jednak ci się powiodło. A może jednak go przeleciałaś? Zapytajmy.

Odwróciła się w kierunku Chrisa i wyczekująco patrzyła mu w oczy. Z początku nie wiedział o co chodzi a potem mu się przypomniało.

- Pocałowała mnie w windzie ale wystawiłem ją za drzwi!! Przysięgam, że tak było!! – patrzył na nią przerażony, że może mu nie wierzyć.

- Więc? – spojrzała ponownie na Kathy.

Odpowiedziało jej wrogie milczenie.

- Zrobimy tak – dasz mi teraz swój telefon a ja skasuję wszystkie moje zdjęcia, filmy i cokolwiek tam jeszcze masz. Następnie spakujesz się i wyjedziesz. W nagrodę nie pozwę cię za naruszenie prywatności. Jeśli się nie zgodzisz to zobaczymy się w sądzie. To jak będzie?

Mierzyły się wzrokiem. Lily jeszcze nigdy nie spotkała się z tak jawną nienawiścią. Pomyślała, że ta dziewczyna nie jest do końca normalna. I to ją trochę przestraszyło bo z psychopatami się podobno nie negocjuje.

Kathy w końcu wyjęła telefon i podała jej po odblokowaniu. Lily weszła w galerię i z przerażeniem zobaczyła kilkadziesiąt zdjęć i filmów jej, Chrisa i Sebastiana. To już ocierało się o obsesję... Skasowała wszystko bez zastanowienia.

- Jeśli jeszcze jakiekolwiek zdjęcie lub film pojawi się w sieci to od razu dzwoń do dobrego adwokata! Mam jednak dziwne przeczucie, że już nigdy się nie zobaczymy. Miłej podróży do domu!

Lily wstała i nie oglądając się za siebie ruszyła do przyczepy. Słyszała, że Chris coś jeszcze mówił do Kathy ale już ją to nie obchodziło. Nie czuła już nic. Zero emocji, nic. Weszła do środka, ogarnęła się i spakowała. Postanowiła nie zostawać do jutra tylko od razu po zakończeniu zdjęć wyjechać stąd jak najszybciej. Miała być co prawda jeszcze na imprezie zakończeniowej ale zamierzała to olać. Musiała się stąd wydostać. Poszła na spotkanie ze Stevenem, na którym dowiedziała się, że została jej tak naprawdę jedna scena i do tego niezbyt wymagająca więc po dwóch godzinach było po wszystkim. Zamówiła taksówkę i poszła się pożegnać z ekipą. Podziękowała im za współpracę i nawet uściskała z niektórymi. Porozmawiała też chwilę z Molly, którą dręczyły niepotrzebne wyrzuty sumienia. Nie miała zamiaru żegnać się z Chrisem, zresztą po tym jak go potraktowała wczoraj i całej dzisiejszej aferze założyła, że on też nie ma ochoty jej widzieć. Wsiadła do taksówki, kierowca ładował jej walizki do bagażnika gdy w lusterku zobaczyła, że Chris stoi przy drzwiach swojej przyczepy i patrzy w jej stronę. Nie była pewna czy ją widzi ale miała nadzieję, że nie. Z tej odległości nie mogła dostrzec wyrazu jego twarzy, mogła tylko zakładać, że jest na nią zły. Odjeżdżała stamtąd cały czas wpatrując się w sylwetkę Chrisa i czując coś dziwnego w sercu...

Losing game/ Chris EvansOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz