Rozdział VI

471 16 2
                                    

Zostało parę dni do rozpoczęcia zdjęć a Chris nadal nie wiedział czy jest gotowy do tej roli. Zrobił wszystko co w jego mocy, żeby dobrze się przygotować, był nawet na kilku spotkaniach z mordercami w więzieniu. Nie były to szczególnie miłe wizyty bo ci goście byli totalnie popieprzeni. Inteligentni ale przerażający. Pierwszy raz miał zagrać czarny charakter, do tego psychopatę i zaczął się obawiać czy zrobi to wiarygodnie. Jedyne o co się nie martwił to zagranie negatywnych emocji względem bohaterki granej przez Lily. Nie będzie musiał ich nawet zbytnio udawać. Nadal nie rozumiał dlaczego obudził się wtedy w jej pokoju, na jej łóżku, na szczęście całkowicie ubrany. Był sam, nie było jej rzeczy a on miał strasznego kaca. I nic nie pamiętał. Doprowadzało go do szału bo nie wiedział co się stało. I czy coś w ogóle się wydarzyło. Był zły na siebie ale za nic by się do tego nie przyznał, wolał przekładać tę złość na Lily. Powtarzał sobie, że mu to pomaga budować postać. Właśnie pił poranną kawę gdy przeglądając strony w internecie natknął się na najnowsze sensacyjne informacje. Kliknął w link i zobaczył zdjęcia Stana i Lily pijących razem kawę i spacerujących po Brooklynie a potem jedno ujęcie, które sprawiło, że prawie rzucił telefonem. Stali przed taksówką a ona go całowała. Nie wiedział dlaczego czuł to co czuł. Nie widział jej piętnaście lat, teraz irytowała ją sama jej obecność, nie mógł jej znieść ale jednocześnie wkurwiła go sama myśl, że spotyka się ze Stanem. Z którym po pamiętnym wieczorze nie miał za dobrych stosunków. W zasadzie to nie miał żadnych bo się nie kontaktowali. Stwierdził, że to będzie najdziwniejszy plan zdjęciowy, na którym do tej pory był bo jeszcze nie zdarzyło mu się grać z ludźmi, na których nie miał ochoty patrzeć. I miał dziwne wrażenie, że to uczucie jest wzajemne.

Dojechał do Stoneville jako pierwszy. Nie były to jeszcze zdjęcia w terenie więc mieszkali w najbliższym do planu hotelu. Miał nadzieję, pokój nie będzie sąsiadował z zakochanymi ptaszkami bo się porzyga. Rozpakował się i poszedł się rozejrzeć i pogadać z ludźmi, którzy już przyjechali. Od jutra czekały ich próby do zdjęć a potem już samo kręcenie więc dziś był ostatni dzień bez zobowiązań. Kręcił się po budowanym jeszcze planie, próbował zaaklimatyzować. Po jakimś czasie wrócił do hotelu. I w recepcji natknął się na Sebastiana, który właśnie odbierał klucze. Zamiast zwykłego przyjacielskiego powitania, zmierzyli się chłodnym wzrokiem i kiwnęli głowami w geście przywitania. W ciągu sekundy wyraz twarzy Stana zmienił się na przyjazny uśmiech. Chris patrzył na niego zaskoczony dopóki nie usłyszał zza pleców radosnego:

- Sebastian, już jesteś – i zobaczył jak Lily podchodzi do Stana i mocno go przytula. Na niego tylko przelotnie spojrzała:

- Evans.

- Holmes.

Nie rzucili się sobie do gardeł, to już był jakiś postęp. Patrzył jak razem poszli do windy. Nie mógł sobie tego odpuścić i poszedł za nimi. Ich przyjazna rozmowa ucichła w momencie jak wsiadł do windy. Oparł się o ścianę ze skrzyżowanymi ramionami i uśmiechał bezczelnie. Bardzo podobał mu się fakt, że zakłócił im to radosne spotkanie. Lily zmierzyła go wzrokiem od stóp do głów:

- Och, Evans, czyżby wspomnienia z ostatniego razu jak spotkaliśmy się w windzie? – spytała ironicznie.

- Raczej z tego, co potem robiłem w pokoju – dodał ze złośliwym uśmiechem.

- A tak, przypadek z daddy.

Mierzyli się wzrokiem, żadne nie spuściło oczu, dopóki nie wysiedli z windy. Okazało się, że pokój Chrisa jest pośrodku.

- Jak mi przykro, że nie mieszkacie obok siebie... ale pewnie to i tak was nie powstrzyma sądząc po najnowszych zdjęciach. Widać, że dobrze się ze sobą bawicie...

Sebastian podszedł do niego wściekły:

- Co masz za problem?!?

- No, przywal mi Stan, czekam!

Lily wcisnęła się między nich, przodem do Sebastiana. Odsunęła go lekko:

- Sebastian, nie warto!

- Miękki się zrobiłeś!

Odwróciła się przodem do Chrisa i wściekła powiedziała:

- Jeszcze słowo i ja ci przywalę!

Patrzyli sobie w oczy, oboje wściekli. W końcu Chris podniósł ręce w geście poddania się i poszedł do swojego pokoju, trzaskając drzwiami. Miał ochotę coś rozwalić, wrzeszczeć albo komuś przywalić. Nie wiedział dlaczego oni razem, a zwłaszcza ona budzi w nim taką wściekłość. Chwycił strój sportowy i ruszył na siłownię, tam wyżyje się bez obawy, że uszkodzi coś lub kogoś. Waląc w worek treningowy cały czas widział Lily przytulającą Stana. I jej wściekły wzrok.

Losing game/ Chris EvansOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz