Rozdział XXXI

449 13 0
                                    

Nie mogłam się powstrzymać, tutaj też mamy trochę pikantności 😊


Tego wieczora, po kolejnych namiętnych chwilach i jeszcze gorętszych pod prysznicem, ustalili, że Chris zamieszka na trochę z Lily w Brooklynie. Będą tam mieli więcej prywatności, której teraz pragnęli bardziej niż kiedykolwiek. Obojgu zostało tylko paręnaście dni do wyjazdu na nowe plany zdjęciowe, w różnych częściach kraju a potem i świata. W Bostonie, gdzie cała rodzina Chrisa chciała spędzać z nimi czas bycie razem było po prostu niemożliwe. Rano pojechali się pożegnać i jak się można było spodziewać ich decyzja nie została przyjęta z nadmiernym entuzjazmem.

- Mamo, przyjadę jeszcze przed wyjazdem na plan, obiecuję.

- Ale nie sam, koniecznie z Lily – uśmiechnęła się ciepło.

- Jeśli tylko będzie to możliwe, to chętnie przyjadę – powiedziała Lily.

Pożegnali się i pojechali na lotnisko.

- Kocham ich najbardziej na świecie ale czasem mam ich dość – westchnął Chris.

Zaśmiała się cicho.

- Zazdroszczę ci tak dużej rodziny, u mnie zawsze byłam tylko ja i rodzice.

- No to teraz się już nie odpędzisz od mojej, skarbie – mrugnął do niej.

Gdy weszli do budynku lotniska, Lily zdała sobie sprawę, że przy tych wszystkich spontanicznych decyzjach nie ustalili, jak będą zachowywać się w publicznych miejscach. Zawahała się przez chwilę i zwolniła. Chris spojrzał na nią i jakby czytał w jej myślach, złapał ją za rękę z niemym pytaniem w oczach. Skinęła głową bo dotarło do niej, że jest gotowa na wszystko, co nastąpi. Bo pierwszy raz w życiu jest pewna swoich uczuć i, co ważniejsze, uczuć tej drugiej osoby. I nie zamierzała ich ukrywać. Ku ich obopólnemu zdziwieniu dotarli do Nowego Jorku nie niepokojeni. Jednak nauczeni doświadczeniem czuli, że to cisza przed burzą i za parę godzin sieć zaleją ich wspólne zdjęcia. Zwłaszcza, że pojechali metrem. Zdążyli wejść do mieszkania Lily gdy od razu pojawiły się tam Susan i Lucy. Lily przedstawiła ich sobie.

- Nareszcie poznajemy się na żywo – powiedziała Lucy uważnie obserwując Chrisa.

Susan ograniczyła się do skinienia ręką.

- Miło was poznać – powiedział Chris, lekko zdenerwowany.

Lily obserwowała całą sytuację z rozbawieniem. Było jej odrobinę żal Chrisa bo wiedziała, że dziewczyny nie przepuszczą okazji, żeby go przemaglować i zagrozić śmiercią. To będzie bardzo ostry „roast". I nie myliła się bo Susan powiedziała władczym tonem:

- Lily, idź do naszego mieszkania na jakiś czas, ok? My tu sobie porozmawiamy z panem Evansem.

Chris spojrzał na nią z przerażeniem. Parsknęła śmiechem, powiedziała bezgłośnie „przepraszam" i uciekła.

- Od razu wywieszam białą flagę – powiedział ugodowo.

- Dlaczego myślisz, że będziemy z tobą walczyć?

- A nie?

- A nabroiłeś?

- Z tego co wiem to ostatnio nie.

- No to nie masz się czego bać.

- Chcemy cię tylko delikatnie ostrzec, że kolejnej szansy nie dostaniesz.

- Ale mówicie za siebie czy za Lily?

- Pyskaty jest, już go lubię – powiedziała ze śmiechem Lucy.

Losing game/ Chris EvansOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz