Lily rozejrzała się dyskretnie po sali. Miała nadzieję, że widok tych wszystkich ludzi, w większości znajomych podniesie ją na duchu ale niestety tylko poczuła się gorzej. Tak bardzo nie chciała tu być. Nienawidziła tej części swojej pracy – imprez, gali, czerwonych dywanów i sztucznych uśmiechów. Ale jak się siedzi w tym biznesie to trzeba go brać z dobrodziejstwem inwentarza i wdzięczyć się do obiektywów w pięknych i drogich strojach. Siedziała więc w sukni od Versace i niewygodnych butach od Gucci a na myśl ile czasu straciła na bycie malowaną i czesaną chciało jej się płakać. Poczuła, że Chris bierze ją za rękę. Spojrzała na niego a on uśmiechnął się pocieszająco i pocałował wnętrze jej dłoni. Westchnęła cicho i posłała mu delikatny uśmiech. W relacjach społecznych był całkiem inny niż ona, uwielbiał bycie wśród ludzi a na takich imprezach czuł się jak ryba w wodzie. Nie zmuszał jej jednak do zbyt częstego bywania, nie miał nic przeciwko żeby chodzić na nie sam. Jednak od pewnego czasu z własnej woli ograniczył swoją obecność na publicznych wydarzeniach, co ją niezwykle cieszyło. Wolała jak wszyscy byli w domu, wiodąc zwykłe rodzinne życie, z przerwami na kręcenie filmów. Uśmiechnęła się na myśl o ich małej rodzinie. James miał już siedem lat ale jego upór niestety rósł razem z nim, często jednak wybaczała mu drobne przewinienia, wystarczyło, że spojrzał na nią oczami swojego ojca. Poza tym był fantastycznym starszym bratem dla swojej dwa lata młodszej siostry. A Autumn Rose nie była łatwa w obsłudze – charakterem bardzo podobna do Lily, na co dzień raczej cicha i spokojna, biorąca wszystko na dystans jednakże nie do opanowania gdy została do czegoś sprowokowana. Wtedy nie było siły, żeby ją powstrzymać. Gdy Lily brakowało już słów na jej postępowanie Chris przypominał po kim ich cudowna córka to ma, zawsze przywołując fontannę Di Trevi. Ale mimo wszystko były to cudowne dzieci. Zdecydowali, że zapewnią im najbardziej normalne dzieciństwo jakie będą w stanie dlatego nadal mieszkali w Brooklynie. Chrisowi w końcu udało się przekonać Lily do kupna apartamentu bo w jej mieszkaniu zaczęło brakować miejsca. Po wielu zażartych kłótniach i równie gorących godzeniach udało jej się wywalczyć normalną szkołę i przedszkole dla dzieci, nie chciała słyszeć o tych prywatnych. Chris obawiał się o bezpieczeństwo i prywatność ale okazało się, że nie miał o co, w końcu byli w Brooklynie traktowani jak zwykli ludzie. Udało im się nawet obejść bez niani bo Lucy, Susan i rodzina Chrisa byli praktycznie na każde zawołanie.
- Lily! – nagle dotarł do niej głos Chrisa – LILY!
- Hmmm...? – spytała jeszcze zatopiona w myślach.
- Kochanie, wygrałaś! – powiedział podekscytowany.
- Co? CO?
Z przerażeniem spojrzała na wielki ekran i zobaczyła tam napis „Zwyciężczyni w kategorii główna rola kobieca – LILY HOLMES-EVANS", swoją oderwaną od rzeczywistości minę w momencie ogłoszenia wyniku oraz obecną, nadawaną na żywo – totalnie zaskoczoną. Chris wstał, podał jej rękę i delikatnie pociągnął w górę. Kolana miała jak z waty, dlatego kurczowo trzymała się jego ramienia idąc w kierunku sceny, słysząc głośne oklaski i gratulacje od mijanych przyjaciół. Poczuła, ze Chris rozluźnia jej rękę na swojej przed schodami na scenę. Spojrzała na niego przerażona, nie było opcji, żeby weszła tam sama, oczyma wyobraźni już widziała swój upadek na każdym stopniu. Widząc jej niemą prośbę, Chris wszedł z nią na scenę i dopiero tam puściła jego ramię.
- Nie odchodź – powiedziała do niego szeptem.
Podeszła do Cavilla i de Armas, którzy wręczyli jej statuetkę i uściskali serdecznie. Oparła się jedną ręką o mównicę, drugą nerwowo ściskała nagrodę. Nie wierzyła, że to się dzieje naprawdę. Spojrzała na Chrisa niepewnie a on skinął głową dając jej znać, że da radę. Wzięła głęboki oddech i zaczęła:
- Cóż, chyba najpierw muszę podziękować sama sobie za to, że nie przygotowałam podziękowań bo naprawdę byłam pewna, że wygra Scarlett Johanson – usłyszała śmiech publiczności i dodało jej to odwagi – Cóż, Chris, to jedyny raz kiedy ty miałeś rację! – kolejny wybuch śmiechu.
- Dziękuję całej obsadzie i tobie, Eric, za stworzenie mi okazji do zagrania tej roli. Dziękuję wszystkim, którzy przyczynili się do powstania tego filmu i tym, którzy zdecydowali, że to ja nadaję się do tej roli. Ale przede wszystkim dziękuję mojemu mężowi za to, że wspierał mnie w tym od samego początku. Chris, przez pół roku byłeś dla naszych dzieci obojgiem rodziców, czytałeś im do snu, opatrywałeś skaleczenia, gasiłeś pożary a przy tym nieustannie zapewniałeś mnie, że dam radę wytrzymać rozłąkę z wami, mimo tego że codziennie płakałam ci do telefonu jak bardzo tęsknię. Zawiesiłeś na ten czas własne plany, żebym mogła zagrać „rolę życia" – to twoje słowa, jak widać prorocze. Codziennie dziękuję, że te kilka lat temu wygrałeś casting na psychopatę w moim filmie i postanowiłeś o mnie zawalczyć. Kocham cię i ten Oscar jest w połowie twój – odsunęła się od mikrofonu zanim głos jej się załamał i wpadła w ramiona wzruszonego Chrisa, który przytulił ją tak mocno, że prawie zabrakło jej tchu. Zeszli ze sceny tylnym wyjściem. Chris zatrzymał ją w korytarzu i pocałował gwałtownie:
- Jesteś najbardziej niesamowitą kobietą na świecie! Wygrywasz nagrodę, o której marzą wszyscy aktorzy i dziękujesz za nią głównie mnie...
- Bo tylko dzięki tobie moje życie nie jest przegraną grą... Losing game, Chris, pamiętasz?
Przytaknął i jeszcze raz ją pocałował szepcząc:
- Kocham cię!

CZYTASZ
Losing game/ Chris Evans
FanfictionPrzyjaźń Lily i Chrisa niszczy pewien zakład. Po piętnastu latach spotykają się ponownie na planie filmowym. Czy coś jest w stanie przezwyciężyć ich wzajemną wrogość? Czy stracone zaufanie da się odzyskać? Czy warto zaczynać grę jeśli wiesz, że prz...