Rozdział XXXII

410 15 1
                                    

Kilka kolejnych dni spędzili nie rozstając się prawie wcale. Rozmawiali, jedli, kochali się i szwendali po Nowym Jorku nie przejmując się innymi. Tak jak przewidywali ich wspólne zdjęcia zalały internet ale pierwszy raz w życiu oboje się tym nie przejmowali. Jednego z ostatnich wspólnych wieczorów siedzieli na kanapie i oglądali „Supernatural", ulubiony serial Chrisa. Tak naprawdę to tylko Chris oglądał bo Lily leżała z głową opartą na jego kolanach i przeglądała buty w internecie. W pewnym momencie dostała wiadomość od Lucy i wybuchnęła śmiechem.

- Co jest? – spytał Chris z zainteresowaniem.

- Wyobraź sobie, że stworzyliśmy nowy trend w modzie!

- Hm? – mruknął nie rozumiejąc.

- Wyobraź sobie, że cały tiktok rozkminia co nosimy na palcach i... i ktoś tam wymyślił, że uszczelki wyglądają podobnie – śmiała się mówiąc – i teraz wszystkie nastolatki je noszą. Sam spójrz – pokazała mu kilka zdjęć.

Zaczął się śmiać z niedowierzaniem.

- Ale to nie koniec. Firmy jubilerskie produkują już czarne obrączki i pierścionki na wzór naszych bo – cytuję: „Evans i Holmes nie nosiliby przecież gumowych uszczelek!".

- Mówiłem, że kupię ci pierścionek.

- A ja mówiłam, że nie chcę. I tak musiałabym go zdejmować na planie i bałabym się, że zgubię...

Pokręcił tylko głową z uśmiechem.

- Nie chce mi się jechać na te zdjęcia... - powiedziała cicho po chwili.

- Sugerujesz, że będziesz tęsknić?

Pokiwała głową.

- Wyjeżdżam parę dni po tobie więc to ja najpierw będę usychał z tęsknoty – mrugnął do niej.

- Mhm... - mruknęła i usiadła, krzyżując ramiona na piersi.

Uniósł brew zaskoczony. Zrobiła nadąsaną minę i powiedziała:

- Nie podoba mi się myśl, że będziesz z nią na planie.

- Z kim?

- Z Aną...

Zaśmiał się pod nosem.

- Lily, jeśli jesteś zazdrosna o...

- No proszę cię, to jest Ana de Armas, piękna, seksowna i wolna!

- Nie ufasz mi?

- To raczej jej nie ufam!

Zagryzł policzek od środka żeby się nie roześmiać.

- Jeśli boisz się, że pójdę z nią do łóżka to hm... na to już trochę za późno...

- Chris!!

- Przypominam ci, że oboje byliśmy wtedy wolni i niezbyt szczęśliwi. Poza tym skończyło się na jednym razie i...

- Oszczędź mi szczegółów, proszę! – powiedziała ostrzej niż zamierzała.

- Lily, spójrz na mnie!

Popatrzyła z zaciętą miną.

- Skarbie, nie zmienię już swojej przeszłości i liczby kobiet, z którymi spałem. Ale teraz jesteś tylko ty i tak już zostanie. Jesteś moim homarem.

- Co? – spytała zaskoczona a potem zrozumiała.

„You are my lobster" było cytatem z „Friends" i odnosiło się do osoby, z którą miało się być na zawsze bo według Phoebe homary łączą się w pary na całe życie. Fakt, że odniósł się do jej absolutnie ulubionego serialu całkowicie ją rozczulił. Chris mówił dalej, totalnie nieświadomy tego, co się z nią dzieje.

- A jeśli jesteś zazdrosna bo wydaje ci się, że inne są lepsze, piękniejsze, seksowniejsze czy cokolwiek ci się tam w głowie roi to zapewniam cię, że kocham ciebie – nie twoje ciało. Ciebie, za to jaka jesteś i kim jesteś a nie jak wyglądasz. Chociaż jesteś cholernie seksowna i powie ci to każdy facet na ziemi! A teraz chodź do mnie – przyciągnął ją do siebie i pocałował w czoło a potem w czubek nosa – Uspokojona?

Kiwnęła głową. Po chwili uśmiechnęła się złośliwie i powiedziała:

- Skoro każdy facet to pewnie powie mi to też Henry.

- Hm?

- Henry Cavill, mój partner z planu.

- No dobra, po mojej przemowie nie mogę teraz stwierdzić, że będę zazdrosny.

- A będziesz? Bo wiesz, Henry jest bardzo...

Uśmiechnął się przebiegle i zamknął jej usta pocałunkiem.

- Myślisz, że znalazłeś sposób na uciszanie mnie za każdym razem gdy mówię coś co ci się nie podoba?

- Działa, czyż nie?

- Cóż... - zaśmiała się potakując i położyła się z powrotem z głową na jego kolanach.

- Pojadę jutro z tobą na lotnisko, pożegnam cię a potem poczekam na swój samolot do domu.

Westchnęła.

- Wciąż nie podoba mi się myśl, że rozstajemy się na tak długo.

- Chyba musimy się do tego przyzwyczaić, mamy pracę jaką mamy...

- Wiem...

- Zamierzam parę razy dziennie do ciebie dzwonić więc będziesz modliła się o rozładowaną baterię!

Parsknęła śmiechem.

- Mogę przecież wyłączyć telefon albo go nie odebrać!

- Wtedy, moja droga Lily, uruchomię wszystkie moje znajomości i tak do ciebie dotrę więc może lepiej nie próbuj.

- Okay... ale to działa w obie strony więc...

Uśmiechnął się zadziornie.

- Chyba spróbuję, żeby zobaczyć cię w akcji.

- Jestem skuteczna! W końcu dostałam twój super tajny adres domowy, no nie?

- Byłabyś idealnym szpiegiem!

Uderzyła go lekko w pierś. Roześmiał się i powiedział:

- A teraz mnie pocałuj bo nie zamierzam już tracić czasu na pogaduszki.

- Tak? A na co?

- Pocałuj mnie to się przekonasz. I sąsiedzi również.

Podniosła się i pocałowała go zachłannie. Oddał pocałunek i pokazał, że nie żartował bo krzyczała jego imię kilka razy wciągu tej nocy.

Losing game/ Chris EvansOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz