Rozdział XI

422 15 0
                                    

Lily denerwowała się przed dzisiejszymi ujęciami a nawet nie były to jakiekolwiek z Evansem. Dzisiaj miała kręcić intymne sceny z Sebastianem i przerażało ją to ogromnie. Wiedziała, że będzie jej ciężko utrzymać profesjonalny dystans i traktować to jak kolejne zadanie do wykonania. Miała za sobą wiele takich scen ale jeszcze nigdy żaden partner nie pociągał ją tak jak Sebastian. I doskonale pamiętała emocje jakie wywołał w niej tamten pocałunek. Sprawę utrudniał fakt, że to uczucie było wzajemne. Każdą scenę mieli już szczegółowo omówioną ze Stevenem, doskonale wiedzieli co, kiedy i w jaki sposób mają robić ale obawiała się, że nie wyjdą naturalnie. Bo ona będzie tak pilnować, żeby nic nie poczuć, że zepnie się za bardzo i będzie jak drewno. Pocieszał ją jedynie fakt, że nie będzie nago. Tego pilnowała w swoich kontraktach – nigdy nie świecić gołą dupą. Nawet prasa zwróciła na to uwagę bo gdy kręciła film z Hiddlestonem to napisali, że prędzej zobaczą jego goły tyłek niż jej. I tak się stało, z czego potem miała powód do żartów podczas trasy promocyjnej.

Siedziała w charakteryzatorni próbując się rozluźnić pogawędkami z ekipą. Po chwili dołączył do nich Sebastian.

- Jak tam, Lily, gotowa na nasze romantyczne chwile? – spytał z uśmiechem – Bo ja już się nie mogę doczekać.

- Mhm... - kiwnęła głową.

Spojrzał na nią uważnie.

- Denerwujesz się?

- Trochę.

- Ale wiesz, że ekipa będzie ograniczona do minimum i takie tam?

- To nie ekipą się przejmuję – powiedziała cicho.

- Aaahaa – powiedział domyślając się powoli.

Nie pytał o więcej, ta rozmowa wymagała prywatności. Gdy skończyli się przygotowywać i wyszli z pomieszczenia złapał ją za rękę i zmusił, żeby na niego spojrzała.

- Lily, co się dzieje?

- Wiesz dobrze...

Uśmiechnął się przebiegle.

- Czyżbym zawrócił w głowie pięknej pannie Holmes?

- Sebastian, to nie jest śmieszne. Boję się, że...

- Że co?

- Że nie będę w stanie być profesjonalna – powiedziała szybko.

- Och, ja nawet nie zamierzam być profesjonalny. Nie dałaś mi kolejnej szansy na pokazanie jak bardzo, bardzo cię lubię więc wykorzystam teraz każdą możliwość żebyś to zrozumiała – powiedział poważnie.

- To nie fair, Sebastian!

- Nigdy nie twierdziłem, że będę grał czysto – mrugnął do niej.

- Teraz tym bardziej będę się pilnować!

- Zobaczymy, zobaczymy...

Dotarli na plan i po raz kolejny omówili z reżyserem przebieg sceny. Lily była już w takim stresie, że stwierdziła, że co ma być to będzie. Najwyżej potem będzie ponosić konsekwencje. Teraz chciała mieć już wszystko za sobą. Jednak lata praktyki jej nie zawiodły. W momencie gdy usłyszała „akcja" wyłączyła wszystkie prawdziwe emocje, działała na autopilocie. Miała sekundę załamania gdy spotkały się ich języki ale szybko zaczęła sobie przypominać co ma robić dalej. Trzeba przyznać, że Sebastian nie wykorzystywał sytuacji tak jak obiecywał, trzymał się ściśle planu działania. Ale chemii między nimi nie dało się ukryć. Steven stwierdził, że wypadli tak przekonująco, że nie trzeba będzie niczego powtarzać. Lily odetchnęła z ulgą bo nie była pewna czy dałaby radę ponownie przez to przechodzić. Po tej scenie miała trochę przerwy przed kolejnymi ujęciami. Postanowiła wrócić do siebie, żeby ochłonąć i wszystko przemyśleć. To była oficjalna wersja. Tak naprawdę potrzebowała na chwilę uciec od Sebastiana. Było to o tyle łatwe, że on nadal miał zdjęcia. Jej ciało domagało się też kofeiny. Usiadła przy stoliku ze swoją kawą i zaczęła odpowiadać na zaległe wiadomości. Nagle jej uwagę przykuła rozmowa dobiegająca z sąsiedniego stolika.

- Dzisiaj Evans miał sceny bez koszulki, bo wiesz... nie ma filmu, w którym by nie pokazał swojego boskiego ciała.

- No ej, ma się czym chwalić to to robi!

Lily uśmiechnęła się pod nosem i rzuciła szybkie spojrzenie na dziewczyny. Makijażystki, młode. Wszystko jasne.

- No i słuchaj, nieźle się musieli napracować bo miał kilka dużych siniaków, które trzeba było zamalować. Wyglądał jakby go ktoś pobił...

Lily zamarła.

- Żartujesz?

- Serio! Powiedział, że przesadził na siłowni ale wiesz... musiałby dosłownie upaść na sztangę, żeby tak wyglądać.

Lily wstała gwałtownie i szybkim krokiem poszła do windy odprowadzana zdziwionym wzrokiem dziewczyn. Drzwi się otworzyły i zobaczyła w windzie Chrisa, który miał zamiar wysiadać. Wepchnęła go szybko z powrotem, nacisnęła guzik zamykania drzwi i powiedziała:

- Ściągaj koszulkę!

- Hę? – spytał zaskoczony.

- Ściągaj. Koszulkę.

- Nie.

- Evans!

- To ty ściągnij swoją – powiedział przekornie.

- Zachowujesz się jak dziecko – skwitowała i szybkim ruchem podciągnęła materiał.

- Jasna cholera – na brzuchu miał kilka dużych siniaków.

- Też jestem dumny z mojego sześciopaka – powiedział wyswabadzając materiał z jej rąk i opuszczając koszulkę.

- Nie wiem co mam powiedzieć... jeszcze raz przepraszam...

- Lily, to naprawdę tylko tak źle wygląda. Nie boli ani nic.

- Wygląda na tyle nieciekawie, że aż o tym plotkują...

- Ooo, to skoro plotkują to może powinienem powiedzieć jak było? Że Lily Holmes skopała mi dupę...

Spojrzała na niego przerażona. Ale w jego oczach było tylko rozbawienie.

- Spokojnie, nie powiem. Wolę uchodzić za twardziela.

- Dziękuję – powiedziała i wysiadła z windy. 

Losing game/ Chris EvansOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz