Chris wrócił do pokoju z przekonaniem, że teraz będzie lepiej. Odebrał dzwoniący telefon:
- Hej, Scottie, jak tam Dodger?
- W porządku, już o tobie zapomniał.
- Ej! Mój ukochany pieseczek nigdy o mnie nie zapomni!
- Dobra, przestań mi tu oczy mydlić. Kiedy zamierzałeś mi powiedzieć?
- O czym?
- O tym, że kręcisz film z Lily!
- Scott...
- Co Scott?? Co Scott? Oszalałeś???
- ...
- Doskonale pamiętam ile zajęło ci dojście do siebie po...
- To było dawno!
- Chris, jestem twoim bratem, znam cię lepiej niż ty sam... nie możesz być w pobliżu Lily, bo znowu będziesz cierpiał...
- Pocieszę cię, nie ma na to szans. Ona mnie szczerze nienawidzi się a właśnie przed chwilą zlała mnie na kwaśnie jabłko!
Scotta zatkało o czym znaczyła przedłużająca się cisza.
- Jesteś tam?
- Jak to cię zlała?!
- Mieliśmy ćwiczyć scenę walki i chyba ją poniosło...
- Chris...
- Ale wiesz co? Widziałem, że to nie tylko wściekłość... ona odreagowywała przeszłość... to co jej zrobiłem... i nie broniłem się bo czułem... wiedziałem, że zasłużyłem.
- Ale zaatakowała tak bez powodu?
- Cóż... chyba byłem... jestem dupkiem... ale nie umiem inaczej w jej obecności, ona mnie prowokuje...
- Rozmawialiście o Dornanie?
- No chyba żartujesz! My nie rozmawiamy, my się kłócimy! A już na pewno nie poruszamy tego tematu!
- Może powinniście?
- Nie wiem, Scott. Mamy teraz chwilowy rozejm bo przeprosiła mnie za atak ale...
- Co zrobiła?
- No, przeprosiła... Lily to Lily. Zawsze była gotowa przyznać się do błędu kiedy wiedziała, że źle zrobiła. Nawet jeśli kimś gardziła...tak jak mną...
- Chris, chyba wolę słyszeć o tym, że się kłócicie...
- Dlaczego?
- Bo są mniejsze szanse, że będziesz cierpiał. Nie możesz być jej przyjacielem... bo znowu...
- Scott, jestem dorosły, starszy od ciebie, umiem o siebie zadbać!
- Tak, obserwuję od piętnastu lat jak o siebie dbasz... martwię się o ciebie...
- Dzięki, braciszku ale nie widzę potrzeby. Muszę lecieć, pozdrów Zacha.
- Chris, nie rób niczego głupiego!
- Na razie!
Rozłączył się szybko. Jego nadopiekuńczy młodszy brat czasami doprowadzał go do szału. Zwłaszcza, że miał sporo racji. Przebywanie blisko Lily było niebezpieczne bo albo chciał ją zabić albo się z nią kochać. Nie mógł powstrzymać obrazów napływających mu do głowy... nagiego ciała Lily pod nim, nad nim, we wszystkich możliwych pozycjach. Pragnął jej... i jednocześnie był boleśnie świadomy, że to zawsze będą tylko fantazje. Skrzywił się na myśl, że Stan robi to, o czym on może tylko pomarzyć. I to ponownie obudziło w nim złość. Przypomniał sobie z jaką czułością patrzą na siebie, jak dobrze się czują w swoim towarzystwie. Zazdrościł im ale przede wszystkim zazdrościł Stanowi tego, jak traktuje go Lily. Dzięki rozejmowi miał swoją szansę na poważną rozmowę o tym, co się między nimi wydarzyło. Nie dała mu okazji wtedy, może uda się teraz. Nie zamierzał jednak nalegać, bał się, że ona znowu zamknie się w sobie. Postanowił nie spieprzyć tego tym razem. I powstrzymać się od złośliwości choćby nie wiem jak go irytowała. Nie mógł jednak odmówić sobie obserwowania jej w czasie gry. Była naprawdę dobra. Ale to wszyscy wiedzieli już na studiach. Ona nie wcielała się w postać, ona po prostu nią była od pierwszej sekundy. Dlatego nie mógł doczekać się wspólnych scen, sprawdzenia czy jest równie dobry jak ona. Bo oboje wyszli poza schemat postaci, które do tej pory grali.
Następnego dnia udało im się przećwiczyć scenę walki bez problemów, choć widać było, że Lily bardzo uważa na to co robi, mocno kontroluje swoje ruchy. Po kilkunastu próbach Matt i Luke stwierdzili, że na dzisiaj starczy. Oboje mieli za jakiś czas stawić się na planie więc poszli się ogarnąć. Szli obok siebie bez słowa. Żadne z nich nie wiedziało jak zacząć rozmowę więc milczeli. W windzie Lily nie wytrzymała i zaczęła się do siebie uśmiechać.
- Co? – spytał.
- Nic, Evans, tylko wspomnienia – powiedziała nie patrząc na niego tylko dalej złośliwie się uśmiechając.
- Lily...
- Masz wielkiego pecha jeśli chodzi o windy – powiedziała wysiadając – Następnym razem wchodź z dziewczyną po schodach!
Zaśmiała się w głos widząc jego zdziwioną minę i uciekła do pokoju. Był tak zaskoczony jej zachowaniem, że przez chwilę nie ogarniał co się wydarzyło. Niby dokuczanie ale nie tak jak przedtem. Nie czuł w tym chęci zranienia, raczej małe przekomarzanie się. Zakiełkowała w nim nadzieja, że od teraz będzie już lepiej.
CZYTASZ
Losing game/ Chris Evans
Fiksi PenggemarPrzyjaźń Lily i Chrisa niszczy pewien zakład. Po piętnastu latach spotykają się ponownie na planie filmowym. Czy coś jest w stanie przezwyciężyć ich wzajemną wrogość? Czy stracone zaufanie da się odzyskać? Czy warto zaczynać grę jeśli wiesz, że prz...