Rozdział XII

400 17 0
                                    

Przez kolejne dni pracowali od rana do późnego wieczora powtarzając ujęcia i kręcąc te same sceny wciąż i wciąż od nowa bo co chwilę coś trzeba było poprawiać - albo ktoś zapomniał swojej kwestii albo światło było nie takie. Scenę walki nagrywali chyba z pięć razy zanim Steven wreszcie był zadowolony. Pamiętając o siniakach Chrisa, Lily starała się prawie go nie dotykać co niestety było widoczne w kamerze i Steven się wściekał. Przed kolejnym ujęciem Chris powiedział do niej cicho:

- Lily, przywal mi znowu albo będziemy to kręcić jeszcze dwa miesiące...

- Ale...

- Lubię tę walkę, nie powiem ale obecnie mam już serdecznie dość tej sceny więc proszę cię, proszę, przyłóż się do tego bicia.

Wzruszyła ramionami. Też miała ochotę już to zakończyć, tym razem więc zrobiła to z większym zaangażowaniem. Wreszcie wyglądało tak jak miało, zdaniem Stevena i pozwolił im wreszcie zejść z planu. Umierali z głodu więc poszli coś zjeść w restauracji. Oboje mieli przed sobą jeszcze długie godziny przed kamerą, również we wspólnych scenach więc starali się choć trochę zrelaksować i odpocząć przy jedzeniu. Lily musiała przyznać, że ten mały rozejm zaczyna jej się podobać, mimo wszystko brakowało jej tego człowieka. Uśmiechnęła się do swoich myśli.

- Co to było? – spytał Chris.

Rozejrzała się zdezorientowana.

- Co?

- To na twojej twarzy! Czy to był uśmiech? W moim towarzystwie?

- Evans, nie prowokuj mnie!

- Widziałem, uśmiechnęłaś się! Przy mnie! Robimy postępy.

- Przypomniało mi się jak dodałam ci barwnika do szamponu i przez tydzień chodziłeś z niebieskimi włosami – powiedziała powstrzymując śmiech.

Chris wybuchnął śmiechem.

- Boże, Lily, myślałem, że cię uduszę, miałem mieć przesłuchanie i przez ciebie nie poszedłem.

- I całe szczęście bo film był gówniany.

- To niestety prawda – przyznał.

- Ale wyglądałeś jak postać z mangi, to było cudowne.

- Ten czas był cudowny – powiedział cicho.

Spojrzała mu w oczy. Nabrał powietrza i chciał coś powiedzieć ale w tym momencie rozdzwonił się jej telefon. Kiwnęła głową przepraszająco i odebrała.

- Już się stęskniłeś, Stan?... w restauracji, jemy lunch... pół godziny... ok, poczekam.

Rozłączyła się.

- Sebastian zaraz do nas dołączy – powiedziała ale zauważyła lekki grymas na twarzy Chrisa.

- Wiem, że ostatnio nie za bardzo za sobą przepadacie ale skoro my mamy zawieszenie broni to wy też możecie.

Wzruszył ramionami w odpowiedzi. Po chwili do sali wszedł uśmiechnięty Sebastian ale na widok Chrisa zmienił mu się wyraz twarzy. Nie dało się nie zauważyć, że nie cieszy się z jego widoku. Podszedł do nich, pochylił się i pocałował Lily w czoło ciągle patrząc Chrisowi w oczy.

- Chris.

- Sebastian.

Przywitali się dość oschle.

- Umieram z głodu – powiedział i usiadł przysuwając się bliżej Lily. Była trochę zaskoczona jego zachowaniem ale nie dała po sobie poznać.

- Makaron jest dobry, właśnie zjadłam – powiedziała.

- Ok, to też wezmę. Masz jakieś plany na wieczór? – spytał.

- Kąpiel i łóżko – odparła od razu.

- To może je zmienisz? Spędzisz ze mną trochę czasu?

Teraz to już była serio zaskoczona.

- Co masz na myśli? Ciągle spędzamy razem czas.

Usłyszała ciche parsknięcie Chrisa, który wydawał się być zatopiony w swoim telefonie.

- Lily, doskonale wiesz o co mi chodzi. Pozwól się gdzieś zabrać dziś wieczorem, chociażby na spacer.

- Dobrze. Dam ci znać jak skończymy pracę, ok?

- Świetnie – powiedział i pogłaskał ją po ręce. To zachowanie było naprawdę dziwne, nigdy do tej pory nie spoufalał się tak publicznie. Spojrzała na niego badawczo. Uśmiechnął cię czule ale jakoś to jej nie uspokoiło.

- Idę trochę odpocząć. Evans, szykuj się na kolejne starcie!

Podniósł kciuk w geście potwierdzenia.

- Do zobaczenia później – powiedziała i poszła do siebie.

Siedzieli w milczeniu, Sebastian jadł swój makaron.

- Wielka randka, co? – spytał Chris.

- Dokładnie. Zabiorę ją na romantyczny wieczorny piknik na dachu hotelu. Widoki są świetne, sprawdziłem – powiedział, nie mogąc powstrzymać tonu wyższości.

Chris zaśmiał się.

- Nie wątpię. Ale po starej znajomości, dobrze ci radzę, lepiej tego nie rób.

- Chris, naprawdę ostatnio jesteś dupkiem a teraz jeszcze zazdrosnym? Serio? To że Lily z tobą rozmawia to jeszcze nic nie znaczy.

Chris podniósł ręce:

- Ok, zrobisz jak zechcesz. Powodzenia.

Wstał od stołu i wyszedł z sali. „To będzie cudowna randka" – zaśmiał się w duchu. „Ale to tylko pokazuje jak mało ją znasz, idioto".

Losing game/ Chris EvansOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz