Rozdział XVIII

402 15 3
                                    

Choć sam przed sobą nie chciał się do tego przyznać, nie mógł sobie znaleźć miejsca. Szwendał się bez celu zatopiony w myślach. Gdy dowiedział się od Stevena, że Lily pojechała do domu, czuł, że jak wróci to wszystko się zmieni. Nie da się już dłużej odwlekać konfrontacji. I bał się tego strasznie. Unikali się ze Stanem, w zasadzie to Sebastian unikał go. I dobrze bo nadal nie był pewien czy jest w stanie utrzymać nerwy na wodzy. A ostatnie czego potrzebuje to bójka na planie. Nie wiedział też czy Lily i Stan się pogodzili i to dodatkowo go dobijało. Próbował skupić się na rozpakowywaniu i zapoznaniu z terenem i planem. Cieszył się, że jego przyczepa jest z dala od innych aktorów, bliżej ekipy. Domyślał się, że to pewnie z powodu nie za dobrych stosunków między nim, Lily i Stanem. Rozejrzał się po okolicy. Podobało mu się tutaj, wybrali naprawdę dobrą lokalizację – las, jezioro, z dala od zabudowań. Idealnie do działań seryjnego mordercy. Czekały go trudne sceny, pełne brutalności i krwi ale był na nie gotowy. Było to tak różne od tego co do tej pory grał, że aż się nie mógł doczekać. Nagle jego rozmyślania przerwał Sebastian witający się z osobą, której się tu nie spodziewał. Podszedł do nich, czując jak narasta w nim gniew:

- Co ty tu robisz? – warknął.

- Ciebie też miło widzieć – powiedział mężczyzna.

- Zadałem ci pytanie!

- Cóż... jestem tu towarzysko i zawodowo.

- Przyjechał do mnie – powiedział Sebastian.

- I do Lily – dodał z uśmiechem.

Chris spojrzał na niego z niedowierzaniem.

- I myślisz, że będzie chciała z tobą rozmawiać, bo...?

- Mam dla niej propozycję zawodową nie do odrzucenia.

Evans zaśmiał się złośliwie.

- Zatem powodzenia, Dornan. A tobie, Stan, gratuluję. Piękne posunięcie! – pokazał mu podniesionego kciuka i zostawił ich samych. Musiał dotrzeć do Lily pierwszy, zanim ona natknie się na tych idiotów. Niestety, jeszcze nie wróciła. Usadowił się więc przed swoją przyczepą i postanowił na nią poczekać.

Wracając na plan, Lily ułożyła sobie wszystko w głowie. Najpierw porozmawia z Sebastianem a potem z Chrisem. Uśmiechnęła się do siebie na myśl, że już nie nazywa go Evansem, jej mózg stwierdził, że zasłużył na nazywanie go po imieniu. Dziewczyny wysyłały jej wspierające wiadomości, zawsze z memami, co sprawiało, że była w naprawdę dobrym nastroju, mimo ścisku w żołądku. Droga dłużyła jej się niemiłosiernie więc kiedy wreszcie dotarła na miejsce była zmęczona. Ale nadal gotowa do boju. Zaniosła swoje torby do przyczepy, którą wskazała jej dziewczyna z obsługi. Opłukała twarz, wzięła trzy głębokie oddechy i wyszła na poszukiwania Sebastiana. Zdążyła zrobić zaledwie parę kroków, kiedy usłyszała:

- Lily!

Obejrzała się i zobaczyła zbliżającego się do niej Chrisa. Spięła się bo to zaburzało jej plan – najpierw Sebastian, potem Chris.

- Muszę ci coś powiedzieć... - przerwał w połowie zdania i skupił wzrok na czymś za nią. Ze zdumieniem obserwowała jak zmienia mu się wyraz twarzy, zaciska zęby z wściekłości. Powoli odwróciła się, żeby zobaczyć co go tak zdenerwowało. I zamarła. Stan i Dornan stali obok siebie, uśmiechając się do niej.

- Nie musisz nas sobie przedstawiać, bo my się z Lily znamy. Bardzo dobrze, prawda?

- Czas przeszły, Dornan. Znaliśmy się, kiedyś – powiedziała spokojnie.

- Widzę, że mamy tu małe rodzinne spotkanie po latach – powiedział Jamie ironicznie patrząc na Evansa – Może to uczcimy?

Chris usłyszał jak Lily głęboko wciąga powietrze. Zacisnął pięści.

- Jedyna osoba, która ma ochotę z tobą przebywać to Stan, więc możecie poświętować w samotności – warknął.

Sebastian był trochę zaskoczony ich zachowaniem, nie wiedział co się dzieje. Patrzył po kolei na każdego z nich z nadzieją, że ktoś mu wytłumaczy sytuację.

- Hej, Evans, może dasz się Lily wypowiedzieć, w końcu lubiła kiedyś ze mną przebywać...

Chris z całej siły zacisnął zęby. Czuł, że zaraz wybuchnie.

Lily milczała analizując to co czuje. I ze zdziwieniem poczuła, że kompletnie nic. Ani żalu, ani wściekłości. Nic. Totalna obojętność. A to znaczyło, że już nie mógł jej zranić. Bo nie może cię skrzywdzić ktoś, kto kompletnie nic dla ciebie nie znaczy.

- Serio, Lily? Karanie ciszą? – przerwał jej rozmyślania – Czyli tryb królowej śniegu nadal w użyciu?

Niemal się uśmiechnęła na te słowa. Nadal był żałosnym dupkiem, to akurat się nie zmieniło.

- No chodź, roztopię cię trochę, jak za dawnych czasów! – mrugnął porozumiewawczo. Odruchowo się wzdrygnęła. Nagle zobaczyła jak Chris ją wymija i staje przed Dornanem, wściekle patrząc mu w oczy.

- Nadal jesteś takim samym skurwysynem!

- Kiedyś ci to nie przeszkadzało... przypomnieć ci po której byłeś stronie?

- Jeszcze jedno słowo i ci przyjebię!

- Jamie, wyluzuj, nie róbcie scen – powiedział Sebastian i złapał go za ramię próbując go odciągnąć.

Dornan wyrwał rękę i patrząc Chrisowi w oczy wycedził:

- Co, Evans, nadal nie możesz przetrawić faktu, że twoja słodka Lily dała mi dupy a tobie nie?

Uderzenie było mocne, miał nadzieję, że trafił w nos i uszkodził mu tę piękną buźkę. Jamie zalał się krwią ale przyskoczył do Chrisa gotowy do walki. Sebastian wkroczył między nich i odciągnął Dornana.

- Chris!!! – Lily pociągnęła go za ramię – Nie rób tego, nie warto. Proszę, uspokój się...

Spojrzał na nią, nadal wściekły i gotowy do walki. Sebastian wciąż próbował uspokoić szamocącego się i wyzywającego Dornana, który nie przestawał prowokować Chrisa.

- Proszę...

Patrzyła mu w oczy a widząc, że to nie działa, wzięła jego twarz w ręce i oparła swoje czoło o jego.

- Proszę... - wyszeptała.

Poczuła wreszcie jak spada z niego napięcie. Uśmiechnęła się lekko i odsunęła od niego. Podeszła do Dornana bez słowa.

- Jesteś naprawdę świetnym aktorem, nikt się nie domyślił jak obrzydliwym człowiekiem jesteś. Za granie roli idealnego Jamiego powinieneś dostać Oscara.

- Och, kochanie, ciebie było łatwo oszukać...

Sebastian nie wytrzymał:

- Jamie, dość już... wszyscy na nas patrzą... idziemy!

Popchnął go.

- Przedstawianie skończone – powiedział Dornan sarkastycznie, ukłonił się, wytarł twarz w koszulkę i poszedł za Sebastianem.

Lily powoli odwróciła się i poszła do swojej przyczepy, mijając Chrisa, nawet na niego nie patrząc.

- Lils? – powiedział cicho ale tylko pokręciła głową, nie zatrzymując się. Weszła do przyczepy, zamknęła drzwi i usiadła na podłodze. Nie mogła uwierzyć, że coś ją kiedyś łączyło z tym skurwysynem, że była taka ślepa i naiwna. Jedyne co ją tłumaczyło to młodość i brak doświadczenia. Usłyszała pukanie i zanim zdążyła cokolwiek odpowiedzieć, drzwi się otworzyły i stanął w nich Chris. Patrzył na nią bez słowa.

- Chris... - powiedziała cicho.

Wszedł i usiadł obok niej.

- Próbowałem cię ostrzec...

- Cicho... porozmawiamy później... - powiedziała i oparła głowę na jego ramieniu.

- Lils...

- Później, Chris... - powiedziała cicho.

Losing game/ Chris EvansOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz