Rozdział III

539 22 1
                                    

Zmęczył ją ten casting, zwłaszcza starcie z Chrisem. Niestety, nawet ona musiała stwierdzić, że był najlepszy i pewnie dostanie tę rolę. Na szczęście zdjęcia zaczną się dopiero za miesiąc, będzie się mogła psychicznie przygotować do spędzania tysiąca godzin dziennie z tym podłym gadem. Sam jego widok powodował u niej chęć mordu. Po tylu latach nie czuła już bólu, została tylko wściekłość. Musiała też przyznać, że był niezłym aktorem. Mimo że starała się unikać oglądania filmów, w których grał, zdarzyło jej się obejrzeć parę. I za każdym razem żałowała bo był po prostu dobry i nie mogła z niego szydzić. Od godziny próbowała czytać najnowszą książkę Kinga ale jej myśli wciąż odpływały do tego co ją czeka. W pewnym momencie dostała wiadomość od Evy:

„Evans dostał mordercę, Stan twoją starą miłość."

- Kurwa, kurwa, kurwa! – zaklęła pod nosem. Niby się tego spodziewała ale jednak miała nadzieję na inny obrót sprawy.

„Jeszcze nie wiedzą. A i ciesz się, że nie dostali tych ról na odwrót"

Zamarła. Nigdy nie brała pod uwagę, że Evans mógłby grać jej faceta. Wzdrygnęła się. To już lepiej niech gra tego psychopatę!

Poczuła, że dłużej nie wytrzyma w tym hotelu. Miała tu być do zakończenia castingu na mniejsze role czyli jeszcze dwa dni ale stwierdziła, że nikt jej nie kazał siedzieć tu kołkiem. Poza tym potrzebowała pocieszenia, kocyka i „Friends". Postanowiła pojechać do siebie i wrócić tu dopiero jutro na przesłuchania, które były ustawione na popołudnie. Wyszła z pokoju i zjechała na dół. W lobby zauważyła Sebastiana, który stał przed drzwiami wyjściowymi.

- Tu jest napisane „ciągnij" więc wystarczy pociągnąć i drzwi się otworzą – powiedziała poważnym tonem.

- Mhm... co? – zapytał roztargniony.

- Może zatem próbujesz otworzyć je siłą woli? – spytała ze śmiechem.

- Lily, cześć – powiedział – Nie, zastanawiam się czy wyjść czy nie. Spacer dobrze mi robi na stres. Ale w sumie to nie wiem...

Przez sekundę pomyślała, żeby mu powiedzieć, że będzie grał jej faceta ale zrezygnowała. Może jeszcze się rozmyślą? Zanim zdążyła się zastanowić zaproponowała:

- To przejdź się ze mną.

- Serio? – spytał zdziwiony.

- We dwoje raźniej, no nie?

- Ok.

Wyszli.

- To dokąd idziemy? – spytał.

- Ja na stację metra. Jadę do domu na jeden dzień. W Brooklynie.

Zatrzymał się i patrzył na nią z niedowierzaniem.

- Zaraz... jeździsz metrem? I mieszkasz w Brooklynie?

Zaśmiała się.

- Tak i tak.

- To mnie zaskoczyłaś. Ale... nie obawiasz się... no wiesz... ludzi?

- I tak nie mam na to wpływu. Więc generalnie mam to gdzieś. Poza tym to Nowy Jork, gwiazdę można spotkać na każdym kroku.

Szli rozmawiając. Po kilku minutach doszli do stacji. Lily wpadła na głupi pomysł ale stwierdziła, że w sumie to dlaczego nie, w końcu to nie jest jakiś obcy facet.

- To co, Stan? Chcesz pozwiedzać mój Brooklyn? Zawsze możesz wrócić taksówką jeśli będziesz się bał jechać sam metrem – mrugnęła do niego.

- Dobra, zróbmy to – zaśmiał się – Nie chcę wracać do hotelu i zadręczać się myślami. Albo pić z chłopakami w barze...

- Ok. Przygotuj się na czterdzieści minut niezapomnianej podróży.

Kupili bilety i zeszli na peron. Lily zauważyła, że Seb jest trochę nerwowy i spięty:

- Jak będziesz się tak zachowywał to na pewno zwrócisz wszystkich uwagę, wyluzuj.

- Od wieków nie jeździłem metrem...

- To ciesz się tym doznaniem!

Dojechali na miejsce bez problemów. Lily miała wprawdzie małe obawy, bo jednak dwoje rozpoznawalnych ludzi razem w metrze to rzadkość ale późna pora sprawiła, że pasażerowie pilnowali swoich spraw. Gdy wysiedli Sebastiana rozpierał entuzjazm, cieszył się jak dziecko.

- Kto by pomyślał, że zwykła przejażdżka metrem dostarczy ci tyle serotoniny – powiedziała ze śmiechem.

- Poczułem się jak zwykły człowiek... tęsknię za tym.

Krążyli po Brooklynie, rozmawiając o wadach bycia sławnym. Lily pokazała mu swoje ulubione miejsca i opowiedziała o przyjaciółkach, Lucy i Susan, które tutaj poznała. To są jej ludzie, pokrewne dusze żyjące na wyciągnięcie ręki. I dlatego zawsze wybierze Brooklyn. W końcu zrobiło się naprawdę późno i Sebastian postanowił wracać.

- Taxi czy metro? – spytała.

- O tej porze jednak taxi. Bądźmy rozsądni.

- Za dużo wyzwań jak na jeden wieczór?

- Cicho – zaśmiał się.

Złapał taksówkę i zanim wsiadł powiedział:

- Dziękuję za dzisiaj. Naprawdę mam nadzieję, że dostanę tę rolę bo granie z tobą to będzie przygoda. Do zobaczenia w hotelu.

Przytulił ją, wsiadł i odjechał. Lily uśmiechnęła się pod nosem:

„Szykuj się na przygodę, Stan" i wróciła do domu. Po namyśle stwierdziła, że nie potrzebuje „Friendsów" bo Sebastian wystarczająco poprawił jej humor. I wtedy znowu przypomniała sobie o Evansie. I jednak włączyła serial.

Losing game/ Chris EvansOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz