Całowali się jak szaleni, jak nastolatkowie, którzy dopiero poznają świat intymnych doznań. Nagle usłyszeli pukanie do drzwi. Chris roześmiał się i zawołał:
- Żądałem prywatności!
- Ale babcia mówi, że macie zejść na dół! – usłyszeli przestraszony dziecięcy głos.
- Ok, stary, już idziemy.
Spojrzał na nią rozbawiony.
- Wiesz, że musimy iść? Z moją mamą nie ma dyskusji.
- Chris, boję się... - powiedziała niepewnie.
- Będę tam z tobą, nie zginiesz... przynajmniej od razu.
- Ciekawe jak będziesz panikował przed spotkaniem moich rodziców, cwaniaczku.
Mina mu zrzedła.
- Aha, dokładnie! – powiedziała tryumfalnie.
Wziął ją za rękę i zeszli na dół. Jak tylko weszli do pokoju mama Chrisa podeszła do Lily i ją objęła:
- Nareszcie mogę cię poznać, Lily, wiele o tobie słyszałam.
- Panią też miło poznać, pani Evans.
- O nie, nie, proszę mów mi po imieniu – Lisa.
- Dobrze, Liso.
- Gdzie się zatrzymałaś?
- Jeszcze nigdzie bo przyjechałam tutaj prosto z lotniska. I chyba nie planowałam dłuższego pobytu, w końcu Nowy Jork jest tylko półtorej godziny lotu stąd.
- Moja droga, teraz na pewno tak szybko nie wyjedziesz – mrugnęła do niej – Mamy pokój gościnny więc zostaniesz tutaj.
- Mamo, przecież mam swoje mieszkanie, pojedziemy tam i...
- Nie ma mowy. Przecież ustaliliśmy, że jak jesteś w Bostonie to mieszkasz w domu. A Lily tu zostanie bo nie sądzę, żebyście się teraz chcieli rozstawać.
- Naprawdę mogę się zatrzymać w hotelu...
- Lily, jeszcze nie wiesz ale ze mną nie ma dyskusji. Więc postanowione, zostajesz na ile chcesz.
Lily spojrzała na Chrisa z niemą prośbą o ratunek ale on tylko rozłożył ręce ze śmiechem.
- Próbowałem! Ale moja mama nie negocjuje i nie bierze zakładników!
- No to chyba nie mam wyjścia – uśmiechnęła się nieśmiało bo czuła się trochę niepewnie, zwłaszcza, że do tej pory znała tylko Scotta.
Chris przedstawił ją swoim siostrom, które nadal zachowywały rezerwę. Nie była tym zdziwiona, w końcu była przyczyną cierpienia ich brata. Za to dzieciaki były cudowne. Po krótkiej rozmowie Lisa zaprowadziła Lily do pokoju.
- Chcę z tobą chwilę porozmawiać, jeśli nie masz nic przeciwko – powiedziała, zamykając za sobą drzwi i wskazując jej fotel – Siadaj, proszę.
Lily posłusznie usiadła. Bała się tego, co może za chwilę usłyszeć ale wiedziała, że to nieuniknione.
- Cieszę się bardzo, że sprawy między wami się ułożyły. Nie mogłam już patrzeć jak bardzo Chris jest nieszczęśliwy. Zawsze pragnął rodziny, kobiety przy której może być sobą. Już lata temu miałam nadzieję, że to będziesz ty, namawiałam go żeby wyznał ci co czuje. Potem nawalił i zniknęłaś z jego życia a on nie potrafił o tobie zapomnieć. Nigdy tego nie zrobił, mimo że tego nie mówił, wszyscy wiedzieliśmy, że liczyłaś się tylko ty. Byłaś miłością jego życia, Lily. Dlatego tak bardzo baliśmy się waszego spotkania i tego filmu. I gdy wrócił załamany i nieszczęśliwy... powiedzmy, że nie byłaś naszą ulubienicą. Ale tu przyjechałaś, co podziwiam, bo nie każdą kobietę byłoby stać na przyznanie się do błędu czy wyznanie swoich uczuć... Więc można uznać, że odkupiłaś swoje winy. Ale! Lily, nie ma drugich szans. Skrzywdzisz go znowu...
- Wiem, Scott i Shanna już mnie ostrzegali. Nie mam zamiaru umyślnie zrobić mu krzywdy, kocham go. Wiem, że długo trwało zanim zrozumiałam, co czuję ale...
- To działa w obie strony, jeśli on coś spieprzy to też nie będzie miał z nami łatwo. Tak jak poprzednio.
Lily spojrzała na nią z zainteresowaniem i Lisa uśmiechnęła się do niej szeroko:
- Nie odzywałam się do niego przez miesiąc. Nie mogłam uwierzyć, że był taki głupi i wypuścił cię z rąk i to w taki sposób.
- Teraz wiem, że wtedy przesadziłam, powinnam dać mu szansę na wyjaśnienia... ale czułam się taka zdradzona...
- Na szczęście się odnaleźliście... - podeszła do niej i objęła ją serdecznie.
- Rozgość się i schodź na obiad – dodała i wyszła.
Lily rozejrzała się wokoło. Był to typowy pokój gościnny, z łóżkiem, szafą i dużym oknem wychodzącym na basen. Stanęła przy oknie i próbowała ogarnąć myśli. Wszystko stało się tak szybko – przylot, rozmowa z Chrisem, pocałunki, rozmowa z Lisą... Czuła, że jej wszystko wiruje w głowie. Usłyszała pukanie i w drzwiach stanął Chris. Uśmiechnęła się do niego, podszedł więc i stanął za nią obejmując ją ramionami.
- Wszystko ok? Nie musisz tu zostawać, jeśli nie chcesz.
- Nie, Chris, w porządku. Chętnie zostanę na dwa dni. Potem muszę wracać.
- Och... no trudno.
- Ale możesz pojechać ze mną... - powiedziała odwracając się do niego z uśmiechem.
- Tak? – spytał przekornie.
- Tak – pokiwała głową.
Pocałował ją czule.
- Musimy schodzić na obiad, wszyscy czekają.
- No to chodźmy.
Wziął ją za rękę i poszli do jadalni.
CZYTASZ
Losing game/ Chris Evans
FanfictionPrzyjaźń Lily i Chrisa niszczy pewien zakład. Po piętnastu latach spotykają się ponownie na planie filmowym. Czy coś jest w stanie przezwyciężyć ich wzajemną wrogość? Czy stracone zaufanie da się odzyskać? Czy warto zaczynać grę jeśli wiesz, że prz...