Rozdział XLII

367 13 0
                                    


Jakieś cztery miesiące później

Chris przemknął na palcach obok drzwi, trzymając Dodgera na rękach, modląc się, żeby obaj nie wydali żadnego odgłosu. Stanął pod drzwiami dziewczyn, na wdechu wyjął telefon i puścił sygnał do Susan. Drzwi otworzyły się po paru sekundach, wszedł szybko, zamknął je i dopiero wtedy wypuścił powietrze. Susan nie mogła się już dłużej powstrzymywać i wybuchnęła głośnym śmiechem. Lucy dołączyła do niej po krótkiej chwili. Nie zważając na nie, Chris wziął sobie piwo z lodówki i zasiadł na kanapie.

- Znowu rzuciła w ciebie butem? – spytała Susan.

Przytaknął bez słowa, biorąc łyk piwa.

- Za co tym razem?

- Bo za głośno oddychałem??

- Jeszcze niecałe trzy miesiące, Chris, dasz radę.

Prychnął tylko w odpowiedzi.

- Może macie po prostu za mało przestrzeni...

- Próbowałem namówić ją na przeprowadzkę. Nie chciała nawet o tym słyszeć. Brooklyn i Brooklyn, żaden Boston a już na pewno nie Kalifornia. Nie narzekam, lubię tu mieszkać ale... Może jak już urodzi to da się przekonać... Teraz twierdzi, że tutaj mamy większą prywatność, co poniekąd jest prawdą bo możemy w spokoju robić zakupy bez obiektywów wycelowanych w twarz. No i nie ma tutaj mojej nadopiekuńczej rodziny – zaśmiał się – Mama ostatnio podstawiała jej wszystko pod nos i była gotowa wiązać jej buty. Wyjechaliśmy po trzech dniach.

- Myślę, że Lily po prostu stęskniła się za byciem u siebie – stwierdziła Susan – W końcu niewiele ostatnio tutaj przebywała, ciągle kręcenie filmów, potem ta wasza trasa...

- Nawet mi o niej nie wspominaj! Najgorsza trasa w życiu!

- Lily nic takiego nie mówiła – powiedziała zaskoczona Lucy.

- Pewnie nie chciała...

- A co się działo?

- Hormony ją dobijały, była rozstrojona emocjonalnie, w czasie spotkań i wywiadów cała się trzęsła ze zdenerwowania. Uspokajał ją tylko mój dotyk więc na większości z nich trzymam ją za rękę albo głaszczę po kolanie, możecie same sprawdzić. I do tego jeszcze Stan... sam jego widok strasznie ją wkurwiał a do kamery musiała udawać sympatię... Nie było jej łatwo to wszystko przetrwać.

- Dobrze, że przy niej byłeś.

- Nie wyobrażam sobie być gdzie indziej... Tylko mam wrażenie, że to jak się zachowuje teraz to jest próba odreagowania tych kilkunastu tygodni... dlatego staram się być cierpliwy. Ale czasem nie mam się gdzie schować – westchnął.

- To może kupcie większe mieszkanie!

- Zapomnij, na to też się nie godzi bo nie zamierza „gonić się ze mną po pokojach".

- A może ona po prostu lubi się nad tobą pastwić? – zapytała ze śmiechem Susan.

- Taaa... - wziął kolejny łyk piwa.

- A jak seks? – spytała Lucy a Chris opluł się piwem z wrażenia.

- Lucy! – zganiła ją Susan.

- No co?? Moja siostra jak była w ciąży była non stop napalona więc jestem ciekawa...

- To jest wielki plus tej całej sytuacji – powiedział Chris z wielkim uśmiechem na twarzy.

- Wiedziałam!

- Czasami myślę, że moje dziecko będzie znało anatomię mojego penisa lepiej niż ja, tyle się go naogląda w życiu płodowym.

- O boże, Chris – tym razem Lucy opluła się piwem.

- Ale tak jak mówiłem, nie narzekam.

- Korzystaj póki możesz bo potem czekają cię czasy posuchy, mój drogi.

- Dawałem radę jak się nie widzieliśmy, dam i teraz.

- Tak sobie wmawiaj – zaśmiała się sarkastycznie Lucy.

Nagle drzwi się otworzyły i stanęła w nich Lily:

- Nie wiecie może... - urwała w połowie zdania – Już nie ważne, znalazłam to czego szukałam – powiedziała z diabolicznym uśmiechem patrząc prosto na Chrisa.

- Hm? – spytał niewinnie.

- Jakiś długi ten spacer z Dodgerem mi się wydawał...

- Już wracałem ale zostałem zaproszony na piwo, prawda dziewczyny?

- Taaaaak! – odpowiedziały chórem.

- Żałuj zatem, że nie wróciłeś do domu bo miałam wyrzuty sumienia i chciałam ci wynagrodzić ten rzut butem... Włożyłam nawet ten komplet, który mi kupiłeś i zamierzałam robić ci rzeczy, które tak lubisz ale...

Chris błyskawicznie zerwał się z kanapy, głośno odstawił piwo na stolik i powiedział:

- Dodger, zostaniesz z ciociami! – po czym dodał tonem nie znoszącym sprzeciwu:

- Idziemy! – podszedł do Lily, chwycił za rękę i pociągnął w kierunku jej mieszkania.

Gdy zamknęły się za nimi drzwi, przyciągnął ją do siebie i spytał całując jej szyję:

- Powiedz, że nadal masz to na sobie.

Skinęła głową. Zamruczał głośno.

- I nadal masz wyrzuty sumienia?

- Mhm – potwierdziła.

- I nadal zamierzasz mi wszystko wynagrodzić? – spytał patrząc jej w oczy.

Uśmiechnęła się przebiegle, przycisnęła go do ściany i powoli opadła na kolana. Nie odrywając wzroku od jego oczu rozpięła mu spodnie, przygryzając dolną wargę. Po kilku chwilach to on krzyczał jej imię. Wielokrotnie. 

Losing game/ Chris EvansOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz