Rozdział XXXIII

359 13 4
                                    

Siedząc w samolocie, Lily próbowała ujarzmić emocje, które w niej buzowały. Pierwszy raz było jej tak żal wyjeżdżać, czuła niemal fizyczny ból na myśl, że przez paręnaście tygodni będzie z dala od Chrisa. Nie mogła uwierzyć, że tak szybko tak bardzo się do niego przywiązała a intensywność jej uczucia trochę ją przerażała. Siedziała z głowa opartą o ścianę i rozpamiętywała ostatnie chwile razem – to jak przez całą drogę na lotnisko trzymał ją za rękę a potem przed odprawą nie wypuszczał z ramion. Niewiele mówili, oboje przytłoczeni tym co czują. Ostatni pocałunek był najczulszym jaki przeżyła do tej pory. Cieszyła się, że nie widział jej twarzy gdy szła do samolotu bo po kryjomu ocierała łzy. Potrząsnęła z niedowierzaniem głową – przecież nie żegnali się na zawsze a czuła taki smutek jakby mieli się już nie spotkać. Wyjęła książkę i próbowała czytać jednak jej myśli ciągle uciekały do Chrisa. W końcu się poddała i pozwoliła sobie na wspominanie wspólnych chwil. Wiedziała, że jak tylko zaczną się zdjęcia, będzie miała mało czasu na myślenie więc i tęsknota będzie słabsza. A przynajmniej miała taką nadzieję.

Kilka tygodni później...

- Cześć skarbie, zmęczona?

- Dzisiaj nieszczególnie, nie miałam za dużo do grania. Henry zabiera mnie dziś na lunch więc możemy spodziewać się ciekawych zdjęć w sieci.

- Panno Holmes, widzę, że nie próżnujesz.

- Muszę się jakoś pocieszać, skoro mój super seksowny narzeczony spędza czas sam we Włoszech.

- Ech, żebym chociaż miał czas coś pozwiedzać... nawet teraz jestem na planie, mam chwilę przerwy i wracam do pracy.

- Nocne zdjęcia? Biedny. Ale i tak ci zazdroszczę, w końcu to Rzym.

- Chciałbym żebyś tu była ze mną.

- Ja też...

- Ok, muszę kończyć, idę coś zjeść i z powrotem na zdjęcia. Kocham cię.

- Ja ciebie też.

Lily rozłączyła się i westchnęła. Tęskniła za nim bardzo, nie widzieli się od wyjazdu. Rozmawiali codziennie ale to nie wystarczało. Na szczęście praca zajmowała jej większość czasu więc tak jak przewidywała, miała mniej czasu na myślenie. Cieszyła się na lunch z Henrym bo bardzo się polubili. Byli w podobnej sytuacji - on też usychał z tęsknoty za swoją dziewczyną.

Wynaleźli jakąś mało obleganą restaurację i jedząc rozmawiali o wszystkim, wiedząc, że prędzej czy później i tak będą użalać się nad swoim losem.

- Dowiedziałem się dzisiaj, że mamy trzy dni przerwy i zamierzam polecieć do Natalie.

- Henry!!! Dopiero mi to mówisz?!?

- Myślałem, że wiesz!

- Nie, nikt mi nie powiedział. Może tylko ty masz przerwę?

- Nie, cała ekipa.

- No chyba żartujesz?? Zabiję ich, że mi nie powiedzieli!

Chwyciła za telefon i weszła na stronę lotów.

- Zgaduję, że lecisz do Włoch?

- Tak!!!

Zarezerwowała nocny lot do Rzymu, zamierzała się przespać przez te dziesięć godzin, wypocząć ile się da, żeby przywitać Włochy rano w pełnej formie.

- Zrobię mu niespodziankę. Henry, trzy dni z Chrisem w Rzymie!!! Nie ważne, że pewnie będzie cały czas pracował, przynajmniej sobie na niego popatrzę.

- W nocy chyba nie będzie pracował – mrugnął do niej porozumiewawczo.

- Cavill, mam nadzieję, że pójdzie w twoje ślady i w nocy będzie ćwiczył cardio.

Roześmieli się, oboje zadowoleni z mających nadejść dni.

Zgodnie z planem, przespała prawie cały lot. Na pół godziny przed lądowaniem obudziło ją dziwne uczucie w żołądku. Ze zdziwieniem stwierdziła, że się denerwuje. Ale było to miłe odczucie, podekscytowanie, coś jakby motyle w brzuchu. Uśmiechnęła się do siebie i stwierdziła, że jej wewnętrzne dziecko nadal ma się dobrze. Po raz dziesiąty sprawdziła adres hotelu, w którym zatrzymała się ekipa. Postanowiła pojechać tam od razu po wylądowaniu z nadzieją, że jeszcze nie wyruszyli na plan. Byli przecież po nocnych zdjęciach i obstawiała, że odsypiają. Po odprawie złapała taksówkę i kazała się zawieść do hotelu, gdzie musiała użyć całego swojego uroku, żeby recepcjonista zdradził jej numer pokoju Chrisa. Na pewno pomógł fakt, że od razu ją rozpoznał. Stała teraz przed drzwiami Chrisa, nie mogąc powstrzymać chichotu. Zapukała. Po chwili drzwi się otworzyły a uśmiech zamarł jej na twarzy. W progu stała Ana.

- Mam nadzieję, że to wreszcie jedzenie, które zamówiłem! – usłyszała Chrisa, który właśnie wychodził z łazienki, w samych spodniach, wycierając się ręcznikiem. Spojrzał w kierunku drzwi.

- Lily???

Losing game/ Chris EvansOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz