- Chce się z nim zobaczyć - powiedziała stanowczo, patrząc wrogim wzrokiem na policjanta.
- Nie jesteś z rodziny - odparł bardzo lekceważąco.
- A co to jest? Szpital? - parsknęła śmiechem - Mam prawo się z nim zobaczyć, jeżeli on wyrazi zgodę - powiedziała bardzo pewnie - Zresztą jestem jego narzeczoną.
- Słuchaj, twój chłopczyk został zatrzymany za posiadanie nie legalnych substancji, więc dopóki nie przeszukamy jego mieszkania, nie możesz się z nim spotkać - odparł - Kto wie, czy nie poprosi cię o ukrycie reszty narkotyków?
- Kto wie czy już tego nie zrobiłam? - uśmiechnęła się kpiąco - Chcę się z nim zobaczyć - powtórzyła swoją prośbę.
- To nie koncert życzeń moja droga - powiedział oschle.
- Niech pan...
W tym momencie urwała swoją wypowiedź gdyż poczuła na ramieniu dość mocny uścisk, i już miała w głowie, że ją też zaraz zamkną przez kłótnie z policjantem. Dlatego agresywnie zrzuciła ową rękę z ramienia i bardzo szybko odwróciła się, przez co jej wzrok od razu złagodniał, kiedy zobaczyła, że stał za nią pan Matczak.
- Marcin Matczak, ojciec zatrzymanego - powiedział patrząc bez emocji na policjanta.
- Ta domyśliłem się - mruknął, wstając od biurka przy którym siedział - Za pewne chce pan się z nim zobaczyć.
- Owszem - przytaknął - Ale także wnoszę, o spotkanie mojej synowej z nim.
- Zobaczę co da się zrobić - mruknął - A na razie zapraszam pana - wskazał na długi korytarz, i pokazał aby pan Marcin za nim poszedł.
Kiedy obaj mężczyźni zniknęli w korytarzu, Lila opadła ciężko na krzesło i westchnęła ciężko. Nie mogła pojąć, jak wielki pech ostatnio towarzyszył Michałowi. Odkąd pamiętała nosił przy sobie zioło, nawet i w większych ilościach i nigdy go nie złapali, a teraz gdy miał przy sobie zaledwie 1,5 grama suszu musieli go przeszukać.
Oparła łokcie na kolanach, a następnie schowała twarz w dłoniach, czując nie wielki ból w podbrzuszu. W pierwszych minutach kompletnie go zignorowała, gdyż nie to w tedy było w jej interesie, a bardziej to co się działo z Michałem. Natomiast kiedy ból się lekko nasilił, syknęła cicho i złapała się za brzuch, przez co dotarło do niej, że coś mogło dziać się z jej dzieckiem.
Szybko porzuciła wszystkie myśli o Michale, i na ich miejscu pojawiły się myśli o dziecku. Nie wiele myśląc złapała za telefon i wybrała numer do Michaliny, mając nadzieje, że jest gdzieś w pobliżu, i może ją zabrać z tego miejsca.
- Co się dzieje? - zapytała zaniepokojona Michalina, kiedy zobaczyła bladą twarz dziewczyny, wychodzącej z posterunku.
- Ja... Nie wiem - powiedziała drżącym głosem - Wszystko mnie boli... Misia, ja...Chyba...Matko - nie była wstanie powiedzieć, tego czego się obawiała, po prostu te cztery słowa nie były w stanie przejść jej przez gardło.
- Dobra, spokojnie - położyła jej dłonie na ramionach - Coś z dzieckiem? - zapytała cicho, na co Lila pokiwała głową, a Michalina przeklęła pod nosem - Czyli jedziemy do szpitala - powiedziała.
- A Michał? - wypaliła nagle.
- Lila, Michał ma pana Matczaka, z resztą na bank nie wezmą go do więzienia za zioło - odparła - A ty musisz iść do lekarza - spojrzała w jej zaszklone oczy - Tak?
- Tak - powiedziała cicho.
- Chodź - objęła ją ramieniem i zaczęła prowadzić do samochodu.
Lila chcąc się jakkolwiek uspokoić zaczęła bardziej kontrolować swój oddech oraz zaczęła bardzo uważnie obserwować zmieniające się otoczenia za oknem. Przez całą drogę trzymała rękę na swoim brzuchu, tak jakby za wszelką cenę nie chciała stracić tego co w nim jest.
CZYTASZ
Dom na morzu|| Mata
FanfictionMorze ma kolor niebieski, a on od wielu lat w kolorze niebieskim widzi spokój, szczęście, miłość a przede wszystkim dom. Zasługą tego jest jego ukochana, która ma oczy błękitne jak Atlantyk. - Czemu tak na mnie patrzysz? - zaśmiała się cicho patrząc...