26

2.4K 127 68
                                    

- Szczepan, jeszcze raz błagam, tylko się uspokój - powiedziała łamiącym się głosem czując, że jest na skraju załamania - Co się stało, i gdzie do cholery jest reszta?!

Chłopak nic nie odpowiedział, tylko cały czas stał z zamkniętymi oczami bardzo głośno i szybko oddychając. Gołym okiem widać było, że również był bliski załamania nerwowego bądź nawet ataku paniki. Natomiast kiedy poczuł na sobie ręce Bielińskiej, które lekko ściskały jego ramiona, zdawał się wrócić na ziemie i starać nieco opanować oddech. Głośno przełknął ślinę zdejmując swoje okulary po czym przetarł oczy, a następnie ponownie zakładając okulary westchnął głośno.

- My - zaczął, choć tak naprawdę nie wiedział co powiedzieć, gdyż w głowie miał kompletną pustkę - Byliśmy na tej imprezie, no wiesz jak zawsze, było w porządku - mówił dość nie składnie lecz zrozumiale - Jak skończyliśmy stwierdziliśmy, że pójdziemy na mały after jak zawsze... Michał nie do końca był do niego przekonany, bo nie chciał cię zostawiać na tak długo - westchnął ciężko - Ale ostatecznie go przekonaliśmy...I ja nie wiem jak to dalej było, ale byliśmy w samochodzie i nagle ktoś w nas wjechał... Kurwa my mieliśmy wypadek - powiedział takim tonem jakby dopiero teraz to do niego dotarło - Ja pierdole - złapał się za głowę.

- Szczepan spokojnie - powiedział Janek, który jako jedyny z tej trójki zdawał się opanowywać swoje emocje - Mieliście wypadek, i co dalej?

- My...Ja, ja tylko jakoś z tego wyszedłem...I... Kurwa - powiedział czując jak gardło mu się zaciska i nie jest w stanie nic powiedzieć.

Bezsilnie usiadł na plastikowym krześle i schował twarz w dłoniach czując jak do oczu napływają mu łzy.

Lila natomiast patrzyła na niego jak wryta, nie mogąc uwierzyć, że to co mówi jest prawdą. Miała wrażenie, a przynajmniej taką nadzieje, że on tylko żartuje. Że to wszystko to tylko nie śmieszny żart, a krew na jego ubraniach jest sztuczna.

Jednak kiedy zobaczyła w jak okropnym stanie psychicznym jest Krzysiek zdała sobie sprawę, że nie jest to żart, a rzeczywista sytuacja. Kurwa jebana rzeczywistość.

Kiedy już to do niej dotarło, poczuła jak ogarnia ją zimno pomimo wysokiego tętna. W uszach zaczęło jej piszczeć, a przed oczami zaczęły pojawiać się mroczki. 

Ciężko opadła na krzesło obok Szczepańskiego czując jak nogi stają jej się jak z waty, a reszta kończyn dosłownie jej drętwieje. W oczach zaczęły jej się zbierać łzy, które nie wiele chwili później cienkimi stróżkami spływały po jej policzkach. Przez głowę, zaczęły przewijać się najgorsze scenariusze, które miejscami bywały nawet nie do pomyślenia.

- Lila - poczuła mocne szturchnięcie, przez co na moment wszystkie dolegliwości jej ustąpiły, a przed oczami zobaczyła zaszklone oczy Jana, który przed nią klęczał - Uspokój się słyszysz mnie? - potrząsnął nią lekko.

- Janek, ale - powiedziała zachrypniętym głosem, po czym bez ostrzeżenia rzuciła mu się na szyje i zaczęła głośno płakać.

- Lilka spokojnie, to że mieli wypadek nie znaczy, że musiało to być coś poważnego - powiedział mocno ją obejmując - Nie płacz - pogładził ją po plecach, jednak to nic nie dało, i dziewczyna zaczęła tylko głośniej płakać.

- Lila? - usłyszała cichy głos Marceliny, na co blondynka od razu oderwała się od Pasuli i spojrzała na nią.

- Jezus Maria, Marcysia - powiedziała, po czym szybko wstała z krzesła i przytuliła czarnowłosą - Boże, ty żyjesz - odetchnęła z ulgą, nieco mocniej ją ściskając.

- Żyje, spokojnie - powiedziała słabo, obejmując ją - Ej, ale nie płacz - odsunęła się od niej kiedy usłyszała jej cichy szloch - Jest...wszystko dobrze - powiedziała, dość nie przekonująco.

Dom na morzu|| MataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz