51

2.4K 133 63
                                    

- Dobra bo wiecie trochę poodpierdalałem i przyznaje, że przez to moja menadżerką zaczęła odchodzić od zmysłów - kiedy to powiedział, cały tłum zgromadzony na brzegu Wisły zaczął krzyczeć i klaskać, gdyż większość wiedziała, że jego menadżerką była Lila - A teraz zagramy jedną piosenkę, którą dla niej napisałem wiec zróbcie hałas dla mojej kochanej narzeczonej!

Lila słysząc to zaśmiała się cicho kręcąc głową z niedowierzaniem.

- Trochę większy, bo jak widzicie nie chce tutaj przyjść! - zaśmiał się patrząc na nią, na co tłum krzyknął tak głośno, że Lila nie byłaby zdziwiona gdyby było go słyszeć na drugim końcu Warszawy - Wiecie trochę jest nieśmiała, ale może przekonamy ją piosenką, czekajcie - powiedział, poprawiając słuchawkę - Jeśli chodzi o kobiety...

Lila wywróciła oczami uśmiechając się pod nosem. Ostatecznie jednak widząc, że tłum serio czeka aż dołączy do Michała, westchnęła cicho i założyła słuchawkę, i wzięła do ręki mikrofon, a następnie podeszłą do Michała.

- I masz IQ rozgwiazdy, I nie wiesz jak mnie zdobyć, no bo twój status gwiazdy mało mnie obchodzi - dokończyła za niego, na co ten szeroko się uśmiechnął, a tłum na brzegu zaczął głośno krzyczeć i klaskać. 

Matczak niewiele myśląc na moment przestał śpiewać i wręcz rzucił się na blondynkę bardzo mocno ją przytulając. Jak miał być szczery od samego początku ich poznania marzył o tej chwili, i co prawda już kiedyś mieli wspólny koncert, jednak to było dla niego za mało. Chciał aby Lila przy nim była na każdym występie, aby jej głos rozbrzmiewał w praktycznie każdej minucie koncertu, aby czuł jej wsparcie, aby być szczęśliwy razem z nią. Teraz powoli to marzenie zaczęło się spełniać, a on faktycznie zaczął czuć, że Lila tak samo jak on czerpie z tych występów szczerą radość.

- Dzięki Warszawa! - krzyknęła Lila, kiedy skończyli.

- Jesteście niesamowici, dziękuje - powiedział Michał.

- Wiesz co, myślę, że w kolejnej nucie powinieneś nawinąć 30 koła ludzi na schodkach - zaśmiała się Lila widząc jak duży tłum zebrał się nad Wisłą.

- Nie spojleruj nadchodzących numerów - zaśmiał się - A a pro po, nadchodzących rzeczy - zaczął - Dobrze wiecie kogo to kapelusz - zdjął z głowy swój bucket - I oficjalnie chciałbym was poinformować, że Skute Bobo już nigdy nie wróci - odparł wyrzucając kapelusz do wody.

Lila oglądała tą scenę z lekkim szokiem na twarzy. Michał nic jej nie mówił, że ma w planach oficjalnie zakończyć tą głupią kreacje jego alter ego. Jak miała być szczera myślała, że nie będzie publicznie poruszał tego tematu, ani że będzie miało to tak w pewnym sensie ceremonialny wydźwięk.

- Ale jeśli możecie nie rzucajcie się po niego, bo chce go odzyskać mimo wszystko - zaśmiał się widząc, że ludzie szykowali się do wejścia do wody - Mam sentyment, bo dostałem go od tej wspaniałej osoby - wskazał na Lilę, która uśmiechnęła się rozczulona słysząc to.

- Ogólnie nie wchodźcie do wody - dodała Lila - Nie chcemy tragedii, ale też jak dobrze wiecie, w Wiśle nie płynie tylko woda więc miejcie to na uwadze - odparła - No a teraz, skoro ma być to oficjalne zakończenie Skutego, to przydałoby się zagrać jego nutę.

Kiedy to powiedziała z głośników rozbrzmiały pierwsze dźwięki Skute Bobo, tłum po raz kolejny tego dnia zaczął głośno krzyczeć.

Nie tak głośno krzyczała też oburzona Lila, kiedy koncert na schodkach został przerwany przez policję, która kazała wszystkim opuścić miejsce zgromadzenia, a całej ekipie Matczaka zakończyć koncert.

Dom na morzu|| MataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz