Rozdział XXXII - Dychotomia

347 43 13
                                    

– Ile to się musi piec?

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

– Ile to się musi piec?

– Aż się zarumieni.

– To chyba gotowe, nie?

– A ja nie wiem, spróbuj.

Levi obrzucił go tylko niezadowolonym spojrzeniem – kiedy Eren jak gdyby nigdy nic wzruszył sobie ramionami i uśmiechnął się głupkowato – i potem obrócił rybę na drugą stronę, ponownie obsypując ją jakąś mieszanką soli i przypraw, którą przyniósł mu chłopak.

– Ja poważnie się pytam. Nie znam się na rybach ani jak się je przyrządza. – Poprawił koszulę na ramionach. – I wiem, że zjebałem, rzucając w ciebie tym karpiem, ale przeprosiłem cię chyba sto razy. Możesz przestać się tak na mnie patrzeć?

– Czy ja coś mówię? – Eren bez cienia złości pokręcił głową. – To było zabawne! Tylko ty sobie wmawiasz, że jestem zły.

– Bo jesteś. – Skwasił się. – Nigdy się tak nie zachowujesz. – Przesunął się trochę na prowizorycznej ławce, za którą służyło powalone drzewo. Eren wgramolił się na miejsce obok i wziął papierosa ze swojej papierośnicy.

– Że jak? – Teraz on popatrzył na niego z politowaniem. – Że mam dobry humor? Że nie chodzę i nie krzyczę, chociaż powinienem? Dla ciebie jestem w stanie zrobić wyjątek~

– Weź spieprzaj – burknął Levi pod nosem.

Eren zaraz po powrocie kazał mu rozpalić ognisko, co oczywiście zrobił bez żadnego zająknięcia. Nie powiedział też nic, gdy chłopak podał mu rybę i polecił ją pozbawić głowy i łusek. Levi przeszedł ze trzy załamania nerwowe, gdy oko rybki spadło na podłogę i poturlało się tuż pod piec, zbierając cały kurz i brud, jaki na swojej drodze napotkało. Ogólnie proces ścięcia biednego karpia wymagał od niego ciągłego powstrzymywania odruchu wymiotnego i ponownie utwierdził się w przekonaniu, że aż tak bardzo za jakimkolwiek mięsem nie przepada. A gdy przyszło do upieczenia ryby, zeźlony Levi zaciskając usta, poszedł butnym krokiem do ogniska, które rozpalił niedaleko domku i próbował słowem nie odezwać się do Erena, co wydawał się być rozanielony tym, że nie musiał robić kompletnie nic i mógł ten czas poświęcić na zabawę z Paskudą.

– Nie myśl sobie, że to, że teraz pozwalam ci- – zaczął Levi, a chłopak zręcznie zamknął mu usta, wkładając w nie papierosa. – Próbuję coś powiedzieć – wymamrotał.

– To nie próbuj – rzucił wesoło, odpalając kapralowego szluga. – Wrzuć czasem na luz. Uwierz mi, że spinanie wiadomo czego cały czas odbiera ci cieszenie się z głupich spraw?

Levi spojrzał na niego spod byka.

– Wyciągasz mnie na równi z psem z wyra, kurwisz przy mnie jak szewc, każesz mi gotować i nie powiesz przy mnie dupa? – fuknął z ustami wygiętymi w uśmiechu i jednocześnie w niedowierzaniu. Eren uciekał rozbawiony wzrokiem. – I co, teraz nic nie powiesz?

⟬✑⟭ Zanim Upadniesz | Eren&LeviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz