- Serio nie masz innych ubrań? Tylko jakieś czarne szmaty? - fuknęła, rzucając na podłogę kolejne powyciągane koszulki.
Lena tylko wzruszyła ramionami, kiedy Ros spoglądnęła na nią ze zdenerwowaniem na twarzy. Zaraz miały wychodzić, a obie nie miały co na siebie założyć - w gorszej sytuacji była Lena, bo akurat ona nie gustowała w kolorowych ciuchach i aż wstyd jej było przyznać, że nie ma kompletnie nic, co pasowałoby na zwyczajny wypad do baru. Wszystko było albo podomowe albo typowo do pracy. Więc Rosie głowiła się i troiła, by wymyślić jakikolwiek pasujący do okazji strój.
- Dobra, mam plan - przyznała po chwili, sięgając do szuflad Bena. - Trzymaj. - Rzuciła przez ramię jasną koszulę w kwiaty. - Założysz czarny podkoszulek pod to, jakieś nieobrzydliwe spodnie i będzie cacy.
- Będzie za mała na mnie.
- Oj daj spokój. - Machnęła ręką. - Ben wcale nie jest jakiś chuderlawy, będzie ci pasować.
Jak blondyna powiedziała, tak zrobiła. I rzeczywiście, po przejrzeniu się w lustrze nie było tak tragicznie. Kiedy Lena męczyła się z założeniem naszyjnika, Rosie pobiegła szybko się ubrać. Zdążyły się ogarnąć na ostatnią chwilę. Reszta czekała na nich już przy drzwiach.
- No no. - Zagwizdał Noah. - Kto tu taki odszykowany, co? - spytał ze zdumieniem, gdy zobaczył Lenę w nie dość, że rozpuszczonych włosach, to nieubraną jak na pogrzeb. - Pasuje ci.
- Dzięki. Chyba - mruknęła. - Ogólnie to jeszcze muszę zgarnąć Lukę. Obiecałam mu przecież. - Założyła buty i wyszła na zewnątrz. - Dojdę do was.
Pożegnała się naprędce i ruszyła do mieszkania znajomego Luki, które nie było wcale tak daleko - ale w przeciwnym kierunku niż bar. Czuła się okropnie dziwnie w nowym stroju. Nie była przyzwyczajona do czegoś takiego, chociaż obiektywnie było jej do twarzy.
Już na klatce schodowej słyszała śmiech dzieciaków i dziwnie brzmiące szuranie. Weszła powoli na ostatnie piętro. Wcale się nie zdziwiła na widok młodego, malującego bazgroły na drzwiach sąsiada. Ten drugi dzieciak - partner w zbrodni Luki - podawał mu kredki. To on pierwszy zobaczył Lenę i zamarł na sekundę, nim powiedział:
- Ale mamy przekichane.
Luka z uśmiechem odwrócił się do znajomego, jednak i jemu humor wyparował w momencie. Niewzruszona twarz Leny sprawiła mu ciarki na plecach. Jak na rozkaz, schował swoje kredki do małej torby, poprawił spodnie i ustał przed nią na baczność.
- No ładnie. - Pokręciła głową z udawaną dezaprobatą.
- Nie krzycz na niego, to moja wina - zaczął od razu Luca. - Ja go do tego namówiłem.
- To jeszcze gorzej! - Obruszyła się. - Co by na to Benayah powiedział!
- Nie, nie mów mu, proszę! - Młody był na skraju płaczu. - Nie mów mu!
CZYTASZ
⟬✑⟭ Zanim Upadniesz | Eren&Levi
Fiksi PenggemarNiewiele jest osób, które mogą poszczycić się predylekcją kaprala Levi'a. „Zimny drań' - to określenie pada często z ust żołnierzy nieświadomych rzeczywistej natury bruneta. Prawdą jest, że owa persona bywa brutalna i oschła, lecz zdjąwszy skórę gru...