Levi przy Erenie łapał się na tym, że nie rozumiał niczym nieodbiegających od normalności czynności, które inni odbierali za zwyczajne. W jego głowie brzmiało to kompletnie żałośnie, jednakże sam nie potrafił sobie wytłumaczyć, jak to było, że na przykład niczym dziwnym było siedzenie i gadanie godzinami o wszystkim. Jäger paplał za nich dwóch, a Levi tylko przytakiwał albo wtrącał swoje trzy grosze, a chłopak podłapywał temat i znów jadaczka mu się nie zamykała, aż na samym końcu zasypiał na krześle, bo nie zdążał przenieść się do łóżka. Brunet nie pojmował też zbytnio, czemu Eren ganiał go tak z jedzeniem, które przyrządzał. Mógł to być chleb z samym miodem i cukrem, a on i tak biegał i go szukał, żeby postać koło niego, dać mu jedną kromkę i tak w ciszy patrzeć na ćwiczących kadetów – po czym gadał, że musi iść i tyle do wieczora było go widać.
– Możesz zasłonić zasłony? – burknął niezadowolony Jäger i objął ramieniem akurat leżącego koło siebie Paskudę.
– Najlepiej by było, gdybyś poszedł do siebie. – Przewrócił kolejną stronę książki i usłyszał, jak chłopak burczy coś pod nosem. – Eren, kuźwa, masz swoje wyro.
– Mhm. – Mruknął, nakrywając kocem też psa. – Dobranoc.
– Mówisz to jakiś piąty raz – powiedział zdenerwowany. – Rozpraszasz mnie. I przestań gadać.
– Mhmmm. – Mruknął znowu. Uchylił jedną powiekę, by zobaczyć, jak zareaguje. – Dobranoc.
Na to Jäger dostał książką w łeb, a Levi już z tego wszystkiego odłożył lekturę na swoją szafkę nocną, poddając się kompletnie. Nie chciało mu się kłócić, był po pierwszy zbyt zmęczony, a po drugie i tak nie wypędziłby go do jego pokoju. Przez co tylko obrócił się plecami do chłopaka, który po raz kolejny powiedział te pieprzone 'dobranoc', czym działał Levi'emu niesamowicie na nerwy.
Niby pojmował, niby ogarniał, ale koniec końców nadal średnio rozumiał, czemu Jäger tak nalegał, żeby mógł z nim poleżeć. Chłopak wykręcał się wymówką, że ma dziurę w dachu i jeszcze niewymieniony materac, a do tego jego pokój jest od nasłonecznionej strony – zaduch panował tam prawie cały czas i niezbyt dało się oddychać. Levi doskonale zdawał sobie sprawę, że Eren kłamie albo kłamie po części, bo przedtem na to nie narzekał. Cóż, tak czy inaczej średnio chciało mu się to roztrząsać.
– Czemu mi nie odpowiesz? – burknął szatyn, tykając Levi'a palcem w plecy. – Wiem, że nie śpisz.
– Głupcze – warknął, gdy zakrył się kołdrą po głowę. Eren zaczął się śmiać pod nosem. – Won do siebie.
– Poczytasz mi? – zaczął nagle. – Ostatnio tylko ja to robiłem jak sprzątałeś.
– Już odłożyłem ją na szafkę, nie chce mi się.
– Zrobię na obiad makaron z truskawkami.
– Myślisz, że mnie tym przekupisz?
– Szarlotkę też upiekę.
CZYTASZ
⟬✑⟭ Zanim Upadniesz | Eren&Levi
Fiksi PenggemarNiewiele jest osób, które mogą poszczycić się predylekcją kaprala Levi'a. „Zimny drań' - to określenie pada często z ust żołnierzy nieświadomych rzeczywistej natury bruneta. Prawdą jest, że owa persona bywa brutalna i oschła, lecz zdjąwszy skórę gru...