Rozdział XLII - Mój Eren

282 39 14
                                    

Levi nie mógł gorzej wyobrazić sobie tego wieczoru

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Levi nie mógł gorzej wyobrazić sobie tego wieczoru. Gdy tak nieubłaganie zbliżała się godzina dziewiętnasta, miał ochotę zawiązać sobie pętlę na szyi i się pohuśtać. Gulasz wyszedł mu średni, poparzył sobie palce o garnek i by jeszcze tego było mało, pies zasikał dywan przy kominku. Klął na lewo i prawo, kiedy ubierał się w jakieś ładniejsze ubrania, bo najchętniej zmieniłby to na rozciągniętą piżamę i sprany koc. Jednak swoje musiał odbębnić i po prostu przetrwać przyszłe dwie, trzy godziny z już prawdopodobnie pijanym generałem. Ale to może i lepiej. Im szybciej Smith się spije, tym szybciej padnie na wyro. Z takim nastawieniem zapakował wciąż gorące jedzenie w metalową michę, zabrał co ładniejsze sztućce, choć najchętniej wbiłby je sobie w oczy. Szedł na randkę, jeszcze czego! Erwin potrafił przypierdolić niezłą głupotą, gdy był na kacu.

Zamykając drzwi na klucz i oczywiście psa biorąc ze sobą, westchnął niczym męczennik i tak przez myśl śmignęło mu, że dezercja nie brzmi wcale tak źle, jak zawsze sądził. Ewentualnie mógłby zostawić gulasz Erwinowi i rzucić wymówkę, że źle się czuje i nie będzie z nim siedział przy winie, piwie albo gorzale.

Nieźle się zdziwił, bo Smith był kompletnie trzeźwy, co więcej, siedział pod krawatem, w wykrochmalonej koszuli i w spodniach ściętych w kant, co raczej nie było częstym widokiem. Jasne włosy zaczesał do tyłu na żel, wyperfumował się i kompletnie nie przypominał tego Erwina, którego ostatnio widywano. Pokój i posprzątał i wywietrzył, więc nie przebywało się tam wcale tak źle. Nawet humor miał dobry, nierwący się do zbaczania na tematy pracy i rzeczy z nią związanych. Miło było przebywać z takim generałem.

Szczerze, to się zasiedzieli - biorąc pod uwagę, ile Levi planował tam spędzić. Gdy stary zegar w kącie pokoju wybił północ, oboje spoglądnęli po sobie w zdziwieniu. Kapral kończył wtedy któregoś z kolei papierosa, a Erwin zajęty był ugłaskiwaniem Paskudy do snu. Pies większość wieczoru spędził na jego kolanach i nie chciał się z nich ruszać, pewnie też dlatego, że Smith pozwolił mu wylizać miskę po skończonym gulaszu. Plus, miał też dobry widok na Levi'a, któremu przyglądał się z zaciętością i też słuchał go, gdy coś mówił.

- Trzeba się zbierać powoli, nie myślisz? - zagadnął w końcu generał, ziewając potem przeciągle. - Nie chcę cię oczywiście wyganiać, ale jestem naprawdę zmęczony. - Dopił potem resztkę wina z kieliszka. Pił go tyle, co ledwo wylatywało mu z butelki. We dwoje nawet jej nie dokończyli.

- Ta, też się muszę doczłapać do siebie.

- Eren mówił, kiedy wracają? - Smith wstał z krzesła, co zrobił też Levi, i podał mu na wpół przytomnego szczeniaka. Paskuda był tak padnięty, że tylko oparł łepek o ramię kaprala i spał dalej. - Naczyniami się zajmę.

- Ja gotuję, ty sprzątasz, hm?

- Tak raczej powinno być, nie uważasz? I będę miał pretekst, żeby przyjść do was na herbatę.

⟬✑⟭ Zanim Upadniesz | Eren&LeviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz