Rozdział IV - Memento Mori

1K 55 49
                                    

Posiadanie tytułu głowy rodziny wiąże się z nie lada wyzwaniami do wykonania

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Posiadanie tytułu głowy rodziny wiąże się z nie lada wyzwaniami do wykonania. Rola ta nie sprowadza się tylko do wykarmienia domowników oraz trzymania pieczy nad domem – owa funkcja jest o wiele bardziej wymagająca niż się wielu wydaje. Trzeba mieć stalowe nerwy i oczy dookoła głowy, aby zachować wszystko w ryzach stabilności. Nie każdy ma tyle odwagi i jest na tyle zorganizowany, aby podołać wymaganiom, by nic nie trafił szlag. Często złe osoby obejmują złe stanowiska, duszą się i tupią nogą. Przytłaczająca liczba tego, co trzeba zrobić nie odpowiada ludziom strachliwym i niepewnym. Wolą oni bowiem zająć się czymś mniej wymagającym, mniej niepewnym. Jednak wielokrotnie przez brak wyboru, przyjmują to wszystko na siebie, po jakimś czasie uciekając w popłochu. Dlatego jest tak wiele rodzin, które się rozpadają czy nagminnie kłócą.

W wielu tych przypadkach można by było uniknąć latających talerzy lub zepsutego popołudnia poprzez samoświadomość. Lecz czy ktoś w ogóle o tym myśli? Czy ktokolwiek zagląda w głąb siebie i ocenia – co da radę zrobić? Niestety odpowiedź brzmi – nie. Większość woli zaakceptować z odrazą niesprzyjającą rzeczywistość, zamiast przez chwilę pomyśleć nad zmianami, które można byłoby wprowadzić.

Jednak czasami zdarzają się jednostki, które na chłodno przyjmują to, co życie rzuciło im pod nogi i z całych swoich sił próbują coś z tego zbudować. Wziąć sprawy w swoje ręce, zamiast czekać na zbawienie, które i tak nie miałoby prawa nastąpić w jakże przeciętnie biednej dzielnicy Podziemia, blisko jednego z wyjść prowadzących na powierzchnię.

Pewien brunet stał nad umywalką od pięciu minut, poprawiając przez ten czas swoje niesforne loki. Włosy za nic nie chciały się ułożyć, ale był do tego przyzwyczajony. Pojedyncze kosmyki opadały mu na czoło okraszone delikatnymi piegami. Miał je po matce, a była to jedna z niewielu cech, które zdołał wyciągnąć z odmętu pamięci. Nie widział tej chłodnej kobiety o niezwykłym, pomarańczowym kolorze włosów od lat. Jedyne co majaczyło mu przed oczyma, gdy o niej myślał, to zielone tęczówki, rude włosy i piegi na całej twarzy, co tylko dodawało jej uroku. A ojca widział może cztery razy w życiu. Niebywale wysoki i silny mężczyzna przez długi czas był dla chłopaka autorytetem. Zawsze potrafił sobie poradzić w jakiejkolwiek sytuacji by się nie znalazł, przegadać ludzi i postawić na swoim. Jednak podczas tych paru spotkań ani razu nie okazał mu chociażby krzty ojcowskiego uczucia. Nie zapytał się, co u niego, jak się czuje czy jak u jego siostry czy młodszego braciszka. Nauczył się od niego tylko zimna.

I gdy widział go ostatni raz w wieku chyba jedenastu lat. Trzymał wtedy na rękach czteromiesięcznego Lukę, swojego najmłodszego braciszka, usłyszał tylko „a niech tylko ktoś się o was dowie" , po czym poprawił swój kapelusz z rondlem i wyszedł z obskurnego mieszkania. Nigdy nie wrócił. 

Wcześniej nie rozumiał, o co chodzi ze słowem 'was' w tym zdaniu, ale po kilku latach niestety pojął, jak trudno jest nosić pewne charakterystyczne nazwisko.

⟬✑⟭ Zanim Upadniesz | Eren&LeviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz