Rozdział I - On

1.8K 105 34
                                    

Nie podlega żadnym dyskusjom fakt, iż człowiek to istota społeczna

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Nie podlega żadnym dyskusjom fakt, iż człowiek to istota społeczna. Ludzie od zawsze zbierali się w grupy, by łatwiej było im polować, wychowywać dzieci czy się obronić. Na tym świecie czyha tyle niebezpieczeństw, że tylko w taki sposób dali radę przetrwać. Człowiek może rozwijać się wyłącznie w społeczeństwie – to od innych uczy się jak mówić, zachowywać czy ubierać. Środowisko ma na jednostkę ogromny, można powiedzieć, że najważniejszy wpływ. Już od urodzenia inni dają nam imiona i z góry nadają nam role – dziecka, ucznia czy pracownika. Dopiero później mamy możliwość to zmienić.

Jednak, gdy jednostka nie spełnia norm przyjętych w społeczeństwie logicznym jest, iż jest odsuwana. Nikt nie potrzebuje problemów w swoim i tak kłopotliwym życiu. Skutki trzymania czegoś zepsutego na pewno nie będą zadowalające.

Odkąd pamiętał, chciał być Zwiadowcą. Widział siebie w ciężkim sprzęcie do trójwymiarowego manewru, z poobcieranym ciałem od ciasno zapiętych skórzanych pasków. Słyszał odbijające się od ziemi kopyta swojego konia, wiernie wiozącego go ku zwycięstwu. Czuł tę adrenalinę, tuż przed wbiciem dwóch zabójczo ostrych mieczy w kark tytana. Tak, to był jego żywioł. Chciał zadawać śmierć tym potworom, które odebrały ludziom godność, zmuszając ich do życia za Murami. Pragnął odzyskać Wolność, poczuć jej słodki smak, ze Skrzydłami Wolności na plecach. Czy pragnął za dużo?

Wiedział, że nie będzie łatwo, a trzy lata szkolenia tylko go w tym utwierdziły. Nie zliczyłby, ile razy on i jego towarzysze byli bliscy śmierci. Raz zmarznięci, stojący po kolana w śniegu modlili się do Boga, którego nigdy nie było, o chwilę wytchnienia. Ich prośby wydobywające się z spierzchniętych warg zawsze były dla niego rzeczą żałosną. Jak można wierzyć w coś tak absurdalnego? Wiadome jest tylko to, co widzialne, namacalne. Zielonooki zawsze stał wyprostowany. Co z tego, że nie czuł nóg i wielokrotnie miał ochotę wyć z bólu? W wojsku nie ma miejsca dla słabych. Lecz gdy tylko dołączyłby do Zwiadowców, ach! Walki z tytanami, czyste powietrze i dziewicze polany za Murami!

Czując chłodny wiatr na skórze, wsłuchując się w szumiący las...byłby w końcu Wolny. Tak, jak od zawsze chciał. Dużo o tym myślał. Nie tylko o życiu za Murami, ale też o jeszcze jednej rzeczy. O miejscu, które musiało być rajem na świecie, gdzie ludzie żyją jak bydło.

– Ocean... – rozmarzonym głosem szepnął do siebie. Od razu po tych słowach jakaś dziwna gula ugrzęzła mu z gardle, a oczy zaczęły piec.

Dlaczego rzeczywistość musiała być tak cholernie bolesna? Czemu wszystko, co chciał zrobić, legło w gruzach? Czemu wszyscy uważają go za potwora?

Bolało. Nie mówił, że tak. Musiał być twardy przez cały ten czas. Bo gdyby załamał się i on, to byłby koniec świata! Eren Jäger, przyszły, wielki zabójca tytanów, samobójczy głupek, który rzuciłby się w ogień za tą pierdoloną Wolnością, nagle zmiękł? To byłby sygnał dla innych, że sytuacja przerosła nawet jego.

⟬✑⟭ Zanim Upadniesz | Eren&LeviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz