XLIV - Do czego wracać?

224 35 19
                                    

Krauser wybudziła się niedługo potem i o dziwo była w lepszym stanie niż się spodziewano

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Krauser wybudziła się niedługo potem i o dziwo była w lepszym stanie niż się spodziewano. Była wtedy pierwsza w nocy, o ile zegar w tym przebrzydłym, ogromnym gabinecie wskazywał dobrą godzinę. Nie dano kobiecie czasu, by do końca doszła do siebie, by skonsultowała sytuację z kimkolwiek – przeniesiono ją od razu do Zackly'ego bez tłumaczenia, co działo się przez cały dzień. Levi patrzył na nią z odrazą, obrzydzeniem i też bezsilnością, której nie mógł się pozbyć. To wszystko kłębiło się w nim i nie dawało spokoju, a zimne, kłujące uczucie między żebrami wysysało z niego resztki energii.

Niech to się już skończy.

Gabinet był wypełniony ludźmi, głównie Żandarmerią, oczywiście. Jakimś cudem znalazł się tam Matt, stojący blisko Hanji i wyglądał, jakby tylko obecność osób trzecich hamowała go przed rzuceniem się na Emilię z łapami. Opuścił lekko swój kapelusz, by zakryć zmarszczone wściekle brwi. Gdzieś tam w tle stał też Maksymilian oparty o ścianę, częstujący Erwina papierosami i gadający do niego coś co chwila. Kapral nie miał zielonego pojęcia, z jakiego powodu ci ludzie tu byli, jednak nie zadawał pytań. One i tak nie miały większego sensu. Poza tym, cały dzień był wyłączony z wszelakich rozmów, spotkań i przeglądania raportów i innych dokumentów, więc sporo go w tym temacie ominęło. Ale nie żałował. Prawdopodobnie rozkleiłby się doszczętnie nad tymi wszystkimi papierzyskami dotyczącymi Jägera, a tego widoku reszta by pewnie nie zniosła. On też, z resztą.

Siedział w kącie, przysłuchiwał się tylko monologowi Dariusa i odliczał płynące wolno minuty. Dusił się w tym miejscu. Nie był tu do niczego potrzebny. Po co Hanji kazała mu przyjść? Chciała go kompletnie dobić? Nawet wtedy posyłała mu ukradkowe spojrzenia z drugiego końca sali, jakby żałowała, że go do tego namówiła. Teraz wstyd byłoby wyjść w środku, dlatego Levi siedział i tak naprawdę tylko był. Nie od niego zależało, jak ta cała sprawa się potoczy. Przecież był tylko kapralem. Skulił się na ile mógł. Serce waliło mu o klatkę piersiową, widok przed załzawionymi oczyma kompletnie się rozmył. Wziął cichy, głęboki oddech. Nikt nie słyszał. Opuścił głowę. Zajął się zakrwawionymi rękawami koszuli. Potem rozdrapał strupy na nadgarstkach. Zaczął machać lekko nogą. Nie pomogło. Gabinet robił się jakiś mniejszy i mniejszy. Brakowało powietrza. Poprawił sobie włosy.

– Czyli to wszystko stało się przez nieposłuszeństwo Jägera? – dopytał Zackly, patrząc na kobietę spod byka. – I przez to, że nie potrafili udowodnić swojej przynależności do wojska? Można prosić o rozwinięcie?

– Jak wiadomo, ostatnimi czasy z Podziemia ucieka o wiele więcej osób niż wcześniej. Podrobionych dokumentów osobistych mam tyle, że nie domyka mi się szuflada w biurku, a nieraz zdarzyło się, że ludzie kradli mundury i przepustki z kwatery w Podziemiu. Z tego względu, że morderstwa na Żandarmerii w tamtym miejscu pojawiają się coraz częściej, to kadra się nam przerzedziła. Nie ma kto pilnować tego pierdolnika. Wolałam nie ryzykować, jeśli chodziło o tamtą dwójkę. I od kiedy Smith wydaje przepustki? – rzuciła, nie uważając kompletnie na swój ton. Strzeliła wszystkich obecnych po pysku z pretensjami, że ktokolwiek takie same pretensje do niej rości.

⟬✑⟭ Zanim Upadniesz | Eren&LeviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz