Rozdział LIV - Pierwsza wizja

194 19 3
                                    

Wrócili jeszcze przed zachodem słońca

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Wrócili jeszcze przed zachodem słońca. Nie odzywali się już do siebie zbytnio, bo oboje nie mieli na to większej ochoty. Jak zwykle coś musiało psuć im humor – coś, na co nie mieli wpływu. Levi bacznie obserwował Erena przez resztę wieczoru i dostrzegł, że chłopak marniał z godziny na godzinę. Zrobił się jakiś rozkojarzony, otępiały i myśl miał mglistą. Jeszcze bardziej zaniepokoił się, gdy Jäger postanowił, że dziś położy się wcześniej i woli spać sam.

A prawie codziennie do późnej nocy okupował miejsce koło kaprala, aż go nie wyganiał.

Mimo, że Eren rzeczywiście położył się wcześniej, kompletnie nie mógł zasnąć. Przekręcał się z boku na bok, rozmyślał o tym, co było napisane w znalezionym pamiętniku i za nic nie potrafił wyrzucić tego z głowy. Ta sprawa osiadła w nim głęboko i zmęczenie dopadło go dopiero wtedy, gdy niebo jaśniało za oknem.

*

Ponownie otaczała go nieprzebrana pustka, dziwne poczucie zimna i przeszywający ból nie odpisania. Znajome. Wiedział, co to było. Zakrztusił się nieistniejącym powietrzem. Złapał się za włosy, chociaż nie czuł rąk ni głowy. Lepkie igły przyklejały się do kręgosłupa, do karku i potylicy. Nie mógł się ruszyć. Czuł tylko strach, ogłupiającą panikę, a zarazem gorzką bezradność. Znowu umarł? Nie rozumiał. Może tracił rozum z tego wszystkiego? Albo ta przeklęta moc, którą posiadał, rozłożyła mu ciało? Może to właśnie ona sprowadzała na niego cały ten obłęd? Czy to było fatum? Skazanie na upadek, nim w ogóle dostrzegł, że spada? Chciał się wyrwać. Buzująca krew w niewidzialnych żyłach zagotowała się, kiedy przed zamglonymi oczyma zobaczył obraz letniego lasu. Przeraził się. Zaczął rzucać się w szale na wszystkie strony, ale to nic nie dawało. Miał wrażenie, że się topi. Gdy obraz stawał się coraz bardziej realny, zamarł. Potem próbował się czegoś złapać, wrócić do normalności, obudzić się w swoim pokoju i nigdy więcej nie zasnąć. To się jednak nie stało. Z tej pustki został wypluty na ciepłą trawę, na polanie skąpanej w gorących słonecznych promieniach.

Rozglądał się dookoła i wziął parę głębszych oddechów. Żałosny płacz cisnął mu się do gardła, ale wydał się z niego tylko złamany jęk. Objął się ramionami i lamentował po cichu w nieznanym sobie miejscu, kompletnie obdarty z jakiegokolwiek poczucia bezpieczeństwa. Doskonale wiedział, co się właśnie stało.

Znów znalazł się gdzieś, gdzie zabrał go jego przeklęty umysł. Nie miał pojęcia, czy to halucynacje, czy mamidło, czy urojenia. Podniósł się na rozdygotanych nogach i ruszył przed siebie, nie wiedząc, czego w ogóle ma szukać i czy ma czegokolwiek szukać. Rozglądał się wciąż jak szaleniec, nie kontrolując swojego głosu. Włóczył się przez wysoką trawę, łkając i zanosząc się, a jego płacz odbijał się od wysokich drzew i roznosił echem po okolicy. Nie usłyszał przez to odbijających się końskich kopyt od obitej piaszczystej ścieżki niedaleko. Jeździec usłyszał Erena i nim zszedł z konia, krzyknął w las:

⟬✑⟭ Zanim Upadniesz | Eren&LeviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz