– Ale jak to? – żachnął się prawie od razu Eren. – Bo...tak o?
– Tak o. – Niewzruszony Erwin tylko pokiwał głową. – Wybacz, młody, ale nie wrzucę cię do dziury pełnej gówna na twoje widzi mi się.
Chłopak naburmuszył się w dosłownie sekundę i klapnął na krzesło naprzeciwko generała. Cóż, blondyn mu się nie dziwił, dlatego nie skomentował, tylko otworzył drugie piwo o drewniany blat biurka, co spotkało się z prychnięciem ze strony kaprala.
– Smith, daj spokój – wtrącił bezpardonowo Levi, wkładając szluga w usta generała, od razu go odpalając. – Raz jak wyjdzie na miasto bez ochronki czy innej niańki to nic się nie stanie. Przewrażliwiony jesteś.
– Skąd masz tę pewność, hm? – Posłał mu spojrzenie przesiąknięte politowaniem.
– Bo Żandarmeria to skończeni kretyni, może dlatego. I tylko parę z nich widziało go na rozprawie, do tego byli to stołeczni, więc zwykły Żandarm go nie rozpozna. Nie robili mu rysunków pamięciowych na wszelki wypadek.
– Ale szanse są. Nikłe, ale są.
– Jak też szanse są na to, że jak będziesz wychodzić z kwatery to na łeb spadnie ci komoda. – Prychnął znowu. – Darujmy sobie takie gdybanie. Dzieciakowi należy się spędzić dzień wolny jak dzień wolny. Takie jest moje zdanie. – Usiadł na parapecie przy otwartych oknach i też wziął szluga do ust. – Pójdą w cywilu, to już kurwa kompletnie będzie incognito.
– Levi, co ty do mnie mówisz w ogóle... – Erwin potarł ręką bolącą skroń.
– Może przyjść do ciebie, kiedy wytrzeźwiejesz? – burknął poddenerwowany.
– Jestem trzeźwy.
– Ta. W chuj i jeszcze trochę.
Smith już nie miał siły się z nim przekomarzać, więc po prostu zamilkł. Siorbał w ciszy swoje piwo, zabrał się za dopełnianie jakichś dokumentów, z umysłu wypychając świadomość, że Eren i Levi są w tym samym pomieszczeniu. Było to trudne, bo zarazem jeden i drugi przyjęli taktykę cichego wpatrywania się w jego osobę, co szczerze zaczynało wyprowadzać go z równowagi. Było mu to obojętne, czy Jäger pójdzie sam czy ze swoją grupką, bo wiedział, że niczego złego nie nawywija. Parę tygodni temu miałby co do tego spore przeciwskazania, lecz ostatnio chłopak robił za dziesięciu, wypełniał raporty po wieczorach i po nocy z Hanji i kapralem, pomagał na kuchni, nikt się na niego nie skarżył, jego wybuchowy temperament jakby nagle przycichł, ze swoją grupą obchodził się raczej spokojnie, bez awantur, nawet sam Maksymilian, któremu chłopak podobno zagrał na nosie, nie był w stanie powiedzieć niczego złego na jego temat – oprócz tego, że wykorzystuje każdą ewentualność na swoją korzyść.
Erwin posłał mu ukradkowe spojrzenie i niestety złapał z nim kontakt wzrokowy. Szatyn nie wyglądał na zezłoszczonego czy zawiedzionego.
– Czyli werdykt jest...? – Eren odezwał się pierwszy, zakładając ręce na piersi.
CZYTASZ
⟬✑⟭ Zanim Upadniesz | Eren&Levi
Hayran KurguNiewiele jest osób, które mogą poszczycić się predylekcją kaprala Levi'a. „Zimny drań' - to określenie pada często z ust żołnierzy nieświadomych rzeczywistej natury bruneta. Prawdą jest, że owa persona bywa brutalna i oschła, lecz zdjąwszy skórę gru...