Rozdział LVIII - Marcid

122 11 1
                                    

Z cichym westchnięciem wziął z kuchennej szafki ulubioną miskę Leny – tą w wyblakłe truskawki

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Z cichym westchnięciem wziął z kuchennej szafki ulubioną miskę Leny – tą w wyblakłe truskawki. Chwilę wcześniej wyjął potrzebne rzeczy na blat i postawił patelnię na kuchence. Szybko pokroił pomidora, trochę papryki i cebulę w prawie idealną kostkę. Na talerz wbił cztery jajka. Dodał sól, pieprz i inne mniej lub bardziej pasujące przyprawy. Roztrzepał. Wlał to wszystko na patelnię. Dodał warzywa. Pomieszał, zamieszał i przerzucił do miski. Złapał pierwszy lepszy widelec.

Drzwi od pokoju Bena i Luki zostawały szczelnie zamknięte, od kiedy wpadła tam Lena i się zabarykadowała, pewnie na amen. Reszta kompletnie to zignorowała i udawała, że nic wielkiego się nie stało, dlatego nie próbowali nawet zagaić rozmowy ze wściekłą dziewczyną. Z pokoju przez cały dzień nie wydobył się żaden szmer, żadne kroki czy szepty. Lena zachowywała się niczym duch.

– Jedzenie ci przyniosłem – powiedział. Zapukał. Nic nie dało. – Długo masz jeszcze zamiar tam siedzieć? – Kopnął drzwi parę razy. – Zeszłaś tam czy co?

Zmarszczył brwi. Uparta była jak osioł. Zaczął się niecierpliwić.

Ta zrobiona na szybko jajecznica to była oczywista wymówka, by Lena chociażby pomyślała o tym, by otworzyć gębę do kogokolwiek. Lepsze było to, niż forsowanie drzwi siłą, bo to zagęściłoby atmosferę jeszcze bardziej i byłyby nici z ewentualnej pokojowej rozmowy.

– Im dłużej nie będziesz się do mnie odzywać, tym dłużej zajmie mi uspokojenie reszty. Plus, nie lubię, kiedy ktoś gardzi moim jedzeniem.

Zamek w sekundzie zatrzeszczał, a drzwi stanęły otworem.

Lena wyglądała o wiele gorzej, niż zakładał. Ubrana była w jakieś podomowe wyblakłe szmaty, co tylko podkreślały jej bladą, niemalże przezroczystą skórę. Włosy zgarnęła niedbale w niskiego koka, a to nie zdarzało się często – zawsze narzekała, że potem się jej puszą i są odgniecione we wszystkie strony. W ogóle twarz miała posępną i nie taką, jak zazwyczaj, kiedy działo się coś złego.

– Masz. – Podał jej miskę i wprosił się do środka. Od razu zauważył stos walających kartek na podłodze koło łóżka.

Usiadła na meblu i powoli konsumowała przyniesione jedzenie, podczas gdy chłopak z zacięciem studiował popisane kartki.

– Ty to dziś wszystko napisałaś? – Zdziwił się i pomachał papierem nad głową.

– Mhm. – Burknęła. – Muszę skończyć przed wieczorem.

– Ale co to jest? – Patrzył po dziwnych tytułach, które niezbyt dużo mu mówiły.

Przełknęła i odpowiedziała:

– Plany działania na każdą ewentualność. Spis ludzi, co mogą być przydatni i ci, których trzeba będzie się pozbyć, jeśli zajdzie taka potrzeba.

Noah spojrzał na nią z politowaniem.

– Ty tak na serio? Tak...serio-serio?

– A wyglądam, jakbym żartowała? – Obrzuciła go zmęczonym wzrokiem. – Nie chcę obudzić się pewnego dnia z ręką w nocniku. Muszę mieć wszystko przemyślane i zapisane czarno na białym.

⟬✑⟭ Zanim Upadniesz | Eren&LeviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz