Rozdział XXXVIII - Szczęście Erena Jägera

259 35 22
                                    

Na ich nieszczęście na ulicach panował nieduży ruch, latarnicy pozapalali wszystkie lampy głównej ulicy prowadzącej do kwatery Żandarmerii, a wiele okien z pobliskich kamienic było otwartych

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Na ich nieszczęście na ulicach panował nieduży ruch, latarnicy pozapalali wszystkie lampy głównej ulicy prowadzącej do kwatery Żandarmerii, a wiele okien z pobliskich kamienic było otwartych. Wszystko, co mogło nie sprzyjać, robiło Erenowi pod górkę, bo przecież koniec końców to było jego wyzwanie.

Ale on jakoś jeszcze nie doszedł do tego myślami. Na razie zatrzymał się na momencie, gdzie patrzył na niebo i tęskniło mu się do tych wieczorów, ciepłych ale i samotnych, spędzanych za barakami z chusteczkami w ręku. Głupoty robić robił, ale nie takie, jak dziś. Wypuścił gorące powietrze ustami, czując, jak grzeją go policzki. Nadal chciało mu się płakać. Ale mimo tego uśmiechnął się. Smutek coraz bardziej sprawiał, że czuł się w nim komfortowo.

Szedł z Christą pod ramię, a dziewczyna nuciła jakąś piosenkę pod nosem. Z trudem ruszał nogami, bo i kieszenie z przodu jak i te z tyłu, miał wyładowane butelkami, co obijały mu się śmiesznie przy każdym kroku. Z Lenz było podobnie. Ona nawet podskakiwała, a Eren ją za to opieprzał. Nie dość, że ledwo trzymała się na nogach, to robiła dodatkowy hałas.

– Christa, przestań – syknął na nią. – Z kilometra cię słychać.

– Wszędzie jest głośno, daj spokój. Poza tym, rzucimy jedną i uciekamy. – Posłała mu szeroki uśmiech. – Nie zdążą nas zauważyć.

Znów wróciła do cichego podśpiewywania, patrząc jak obskurne bary zmieniają się w co droższe restauracje, okupowane przez bogatszą część mieszczaństwa.

– Też bym tak chciała pewnego dnia... – zaczęła smętnie. – Ubrać się w wysadzaną kryształkami sukienkę, założyć wielki kapelusz i iść do takiej restauracji, gdzie kawałek ryby kosztuje tyle, co moje utrzymanie w wojsku.

– Serio? – Zdziwił się. – Sukienkę mogę ci uszyć, ale nie obiecuję, że będzie tak ładna, jak byś chciała. Kryształki będziesz musiała sobie ogarnąć.

– Przecież twoje umiejętności kończą się na cerowaniu skarpetek i ewentualnym zszywaniu dziur w spodniach. – Zaśmiała się. – Chyba, że o czymś nie wiem?

– No, nie wiesz. Zdarzy mi się też dziergać – przyznał dumnie. – Zrobić ci sweterek?

– Haha, no jasne! Tylko Mikasa mnie chyba powiesi za kudły, jak mnie w nim zobaczy.

– Nie powiesi, jak jej też zrobię jeden.

– Mice to wydziergaj szalik – zaproponowała. – Bo ten, co teraz nosi, wygląda jak rozciągnięta pielucha.

– Niegłupi pomysł.

Powoli zbliżali się do kwatery. Między budynkami widać było już warownię, a najbardziej jej wieże.

– W ogóle to jak ci w szkoleniówce? – zapytała. Od tego momentu szła równo z Jägerem. – Dobrze wrócić na stare śmieci, nie?

– Prawda. Czuję się, jakbym był znowu w domu.

⟬✑⟭ Zanim Upadniesz | Eren&LeviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz