26

720 59 1
                                    

Bliźniaki były mniejsze niż się spodziewał. W zasadzie jednak nigdy nie widział dzieci tuż po narodzinach, więc może odnosił mylne wrażenie, że poród zaczął się za wcześnie. Dla niego zawsze byłoby za wcześnie. I kiedy widział Hermionę leżącą na łóżku z dziećmi w obu rękach – nie mógł nie myśleć o tym, które od dobrych kilku miesięcy zamieszkiwało jego ciało. Jego też czekał poród i miał być zdany tylko na przyjaciółkę. Nie wątpił, że tajemnicę będą musieli zachować przed Draco, ale Hermiona nie wydawała się w ogóle tym poruszona.

- Jak się czujesz? – spytał.

Miał lekkie wyrzuty sumienia, że nie został pomóc jej w tak ciężkich chwilach. Jednak to ona go przegoniła. Miała też całkiem silne argumenty, z którymi nie mógł wygrać. Czuł jak magia była niestabilna w całym domu nawet teraz. Fundamenty nie zostały uszkodzone, bo Hermiona nie była aż tak potężna, ale z pewnością posiadłość Blacków miała dochodzić do siebie przez pewien czas. Zastanawiał się czy przyjdzie jemu rodzić w jakiejś przypadkowej szopie. Nie chciał zniszczyć swojego domu, chociaż posiadłość rodowa Potterów coraz bardziej go do siebie przyciągała. Chciał się tam przeprowadzić, gdy jakoś uda mu się wyjść na prostą. I tak był zmuszony do utrzymywania jej, co pochłaniało sporo jego zarobków i odbiło się mocno na skrytce w Gringotcie.

Gdyby Hermiona miała zamieszkać z nim na stałe i pojawiłoby się jeszcze jedno dziecko – potrzebowaliby miejsca. Dolina Godryka ze swoim ogrodem nadawałaby się do tego znakomicie. Gdzieś w tle jednak majaczyła mu sylwetka Draco i sądził, że młody Malfoy będzie miał w tej kwestii jeszcze coś do powiedzenia.

Hermiona uśmiechnęła się do niego, chociaż ewidentnie zmęczona miała problem z utrzymaniem oczu otwartych. Ktoś rzucił zaklęcie odświeżające na pokój, ale jej twarz błyszczała od potu, a pozlepiane włosy wołały o kąpiel. Usiadł na krześle i podniósł pozostawioną przez kogoś szmatkę. Przetarł Hermionie twarz, nie mogąc się powstrzymać. Dzieciaki były piękne, ale jej rumieńce dawno przeszły etap, gdy były zdrowe i dodające urody.

- Zmęczona – przyznała i ziewnęła.

Skinął głową, nie wiedząc co powiedzieć. Halldor wrócił do swojego pokoju i zwalił się na łóżko. Nie był pijany, ale potrzebował czasu, aby wytrzeźwieć.

- Na kogo patrzę? – spytał ostrożnie.

Uzdrowiciel, który minął go w drzwiach, wcisnął mu w dłoń notatki, krzycząc, że spieszy się do kolejnego porodu. Harry wątpił też, aby Draco pojawił się zbyt wcześnie. Chłopak wyglądał na śmierć na nogach. Jeśli Lucjusz miał rację, magia jego syna przeszła sporą próbę. Nigdy nie zamierzał powiedzieć tego na głos, ale młody Malfoy miał w sobie sporą moc.

Cud narodzin na pewno miał swój urok, ale wymagał takich pokładów energii, że Harry nawet nie pytał Draco jak bardzo jest zmęczonym. Malfoy zresztą udał się do swojej sypialni, gdy tylko go poinformował, że jest już po wszystkim.

- Septimus Severus Granger-Weasley – powiedziała Hermiona, spoglądając wymownie na dziecko w swojej prawej. – Lucretia Narcyza Granger-Weasley – dodała, zerkając na swoje lewe ramię.

I Harry zamarł. Nigdy o tym nie rozmawiali, ale sądził, że Hermiona nosi dwóch synów.

- Hm? – wyrwało mu się.

Jego przyjaciółka uśmiechnęła się szeroko.

- Nie wszystkie czary są nieomylne – powiedziała mu radośnie. – Draco jeszcze nie wie, ale te imiona po prostu mi się podobają. I jeśli się dobrze zastanowisz to Lu-Na też nie brzmi najgorzej – dodała, mrugając do niego porozumiewawczo.

Lovegood zapewne będzie wniebowzięta. Harry nie był do końca pewien czy Molly również, ale nie mógł nie zauważyć, że pierwsze imiona bliźniaków były żywcem wzięte z drzewa genealogicznego Weasleyów. I nie był jakoś wstrząśnięty. Nie wiedział tylko, że jego przyjaciółka postanowi uhonorować dwójkę ludzi, którzy dla ich zwycięstwa zrobili tak wiele.
Nie wiedział co powiedzieć – ponownie. Miał ochotę ją przytulić, ale jej ramiona były pełne. Nie mieli również rodzin, które odciążyłyby ich w godzinach pracy, a wątpił czy jest ich stać na opiekunki. Pozostawali przyjaciele, których dość mocno podzieliły obie rozprawy sądowe. Część z nich uważała, że oboje z Hermioną – przez swoją ambicję potraktowali Rona jak zbędny balast. Weasley był najmniej rozpoznawalnym z ich trójki, chociaż Harry nigdy tego nie rozumiał. Ron miał szerokie ramiona i odpowiedni wzrost – mógł być kimkolwiek. Nawet modelem dla 'Czarownicy'. To on był tym chudym, niedożywianym z dzieciństwie, niskim chłopakiem z blizną na czole. A jednak jego sława nie malała – z czego wcale nie był zadowolony.

Powinności - LucarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz