Poranne nagłówki Proroka Codziennego krzyczały. Harry spoglądał na nie z wyraźną niechęcią, bo chociaż według nich dokonał czegoś niesamowitego, osobiście uważał, że Wizengamot przyjął go w poczet swoich członków zgodnie z wcześniejszym planem. Od pięciuset lat z okładem nikt nie dostał się do Rady w ten sposób. Hermiona wspominała mu o czarodzieju, który wymyślił zasadę, na którą się powołali, ale ten mag nadal nie miał dostatecznej mocy, aby Wizengamot ugiął się pod jego żądaniem. Albo politycznego wsparcia. Harry na pewno takie posiadał oraz to społeczne, sądząc po nagłówkach gazet. Nawet Żongler miał niewielki artykuł o tym wydarzeniu, a Luna przeważnie stroniła od polityki.
- Sprawdziłam plan posiedzeń – poinformowała go Hermiona biorąc niewielki łyk herbaty.
Uniósł brew i spojrzał na nią wymownie. Nie wiedział, że Wizengamot posiada coś takiego.
- Członkowie rady mają obowiązek pojawić się na siedemdziesięciu pięciu procentach posiedzeń w roku. Inaczej jak sądzisz jak wielu z nich siedziałoby w domu pobierając pensję? – spytała spoglądając na niego spod swojej przydługiej już grzywki.
To najwyraźniej było pytanie retoryczne, więc nawet nie kwapił się o jakąś szacunkową wartość.
- Jeśli obowiązek nie zostanie dopełniony, Rada głosuje za wotum nieufności i członek ów jest wydalany bez możliwości odwołania się oraz co ważniejsze, nie może ponownie wrócić do Wizengamotu przez okres pół wieku – ciągnęła dalej. – Nie możesz wytłumaczyć się ciążą – dodała, robiąc głębszy wdech. – Tego nie przemyślałam, ale będziesz potrzebował czasu, aby dojść do siebie. Miesiąc minimum zanim twoja magia wróci do starej kondycji – przyznała.
Harry czuł, że robi mu się słabo.
- Jeśli nie będziesz opuszczał spotkań, zmieścimy się w czasie – powiedziała Hermiona. – Wszystko przeliczyłam i mielibyśmy półtorej miesiąca. Moja data jest wcześniej, ale Wizengamot przyjmie moje zwolnienie lekarskie ze Świętego Munga – wyjaśniła. – Teraz tylko pozostaje pytanie, co tak naprawdę cię interesuje.
Harry nie wiedział kiedy miała czas na to wszystko. Sam zasnął, gdy tylko ekscytacja minęła. Ostatnimi czasy nie miał tak wiele siły jak dawniej i męczył się zaskakująco szybko. Spotkanie z Wizengamotem wyciągnęło z niego ostatki magii, która gdzieś tam jeszcze uchowała się po ataku na Ministerstwo.
- Co znaczy interesuje? – spytał Harry niepewnie.
- Rada nie jest jednolita. Członkowie mają zadania – poinformowała go. – To nie jest powszechna wiedza, ale jednak członkowie rady przeważnie zajmują się swoimi działkami, przygotowując ustawy, a uchwala je większość. Jeśli zostają zatwierdzone przez tę grupę, która jest wyspecjalizowana w danej dziedzinie, pozostali członkowie Wizengamotu ufają ich osądowi. Dlatego Voldemort z taką łatwością nimi manipulował. Wystarczył niewielki nacisk na staruszków i odwracali głowy – dodała Hermiona.
Harry polizał usta, zastanawiając się nad tym jak będzie wyglądała ich przyszłość. Nie miał szerokiej wiedzy o czarodziejskim świecie i zaczynał dziękować zrządzeniu losu, że Hermiona wraz z nim rozpocznie tę nową drogę. Podejrzewał, że Wizengamot nie zajmował się organizacją Mistrzostw Quidditcha i jego wyspecjalizowana wiedza na ten temat, na pewno się nie przyda. Wizengamot był jednak jak drużyna – każdy miał co prawda inne zadanie, ale jednak musieli działać razem, aby wygrać. I to w pełni rozumiał.
- Lucjusz jest odpowiedzialny za kontakty Wizengamotu z prasą, strategię długoterminową – poinformowała go.
- Strategię? – spytał, nie bardzo rozumiejąc.

CZYTASZ
Powinności - Lucarry
Fiksi PenggemarLuciusz Malfoy/Harry Potter SLASH z dodatkiem dramione, Doroślej o Złotym Trio... polityczna opowieść o poszukiwaniu sensu w całym bezsensie i budowaniu z popiołów... Wygimnastykowane uda mężczyzny przycisnęły się do jego nóg i ten sam słodkawy zap...