4

806 64 18
                                    

Hesper Hitchens, pojawił się w ich domu następnego dnia. Dopiero wtedy Harry otwarcie przyjrzał się mu, gdy mężczyzna wychodził z kominka w salonie. Krótko przystrzyżone brązowe włosy znikały pod kapturem sportowej bluzy z logo Armat z Chudley, a z kieszeni wyjątkowo mugolskich dżinsów wystawała mu różdżka.

- Cześć – przywitał się Harry szybko. – Hermiona przygotowuje jakieś swoje wynalazki. Nie wiem czy mówiła ci dokładnie, co zamierza zrobić.

- Coś niecoś wspominała, ale nic specjalnie odbiegającego od normy. – Wzruszył ramionami, jakby był przyzwyczajony do takiego postępowania dziewczyny. – Już wcześniej przetestowała cały nasz departament, więc zastanawiałem się, kiedy przyjdzie na mnie pora.

- Och, czyli to nie jest jej najnowszy pomysł? – zdziwił się Potter.
Dotąd był pewien, że przyszło to Hermionie do głowy po ich rozmowie o talencie do praktycznego używania czarów.

- Oczywiście, że nie – warknęła wchodząca do salonu dziewczyna. – Chodzi mi to po głowie odkąd po raz pierwszy przywołałeś miotłę, a ja nie potrafiłam utrzymać się w powietrzu dłużej niż dwie sekundy. Więcej było w tym instynktu niż umiejętności – parsknęła.

- Bo nie możesz po prostu przyznać, że jestem w czymś lepszy – odbił piłeczkę.

- Oczywiście, że nie – zachichotała. – Muszę trzymać cię nisko przy ziemi, inaczej napuchniesz od peanów na twoją cześć jak twoja sławetna ciotka Marge.

Harry zaczerwienił się lekko, widząc, że Hitchens zaczyna się śmiać.

- To był wypadek. Za to świetnie posługuję się różdżką, dlatego tu jesteśmy – przypomniał.

- Och, dokładnie pamiętam jak tę samą różdżkę wsadziłeś w nos trolla...

- ... żeby cię ratować – dodał szybko.

Hesper wytarł rękawem pierwsze łzy.

- Urocze. I pomyśleć, że żadne z was nie ma rodzeństwa – przerwał im Hitchens.

Hermiona usiadła na kanapie i poklepała miejsce koło siebie, więc szybko do niej podszedł. Harry zajął swój fotel i wbił w nią morderczy wzrok.

- Już skończyłaś?

- Dopiero się rozgrzewam – poinformowała go nie odrywając nawet głowy od notatek. – Zaczniemy od podstawowych czarów. Programy Beuxbatons i Hogwartu do trzeciego roku w zakresie Obrony Przed Czarną Magią są identyczne. Później dostaniecie ode mnie listę czarów, których możecie używać. Na koniec użyjecie wszystkiego, co wam się żywnie podoba – dodała i wyjęła z pudełka mugolską kamerę. – To powinno zarejestrować wszystko, co mi potrzebne.

Hesper uniósł brwi, patrząc pytająco na Harry'ego, który tylko wzruszył ramionami.

- Nie zdemolujemy salonu? – spytał Hitchens.

- Mamy niewielki ogródek za domem. Powinien wystarczyć. Rzuciłam już czary maskujące wokół, więc mugole nic nie zobaczą i nie usłyszą – rzuciła Hermiona wstając.

Kilka minut później obaj stali naprzeciwko siebie mierząc się wzrokiem. Harry instynktownie próbował skupić się na słabszych stronach mężczyzny, który jako ten wyższy nie grzeszył zapewne szybkością. Jednak miał o wiele większe pole manewru dzięki długim rękom. Niewymowni dość często byli szkoleni przez aurorów, więc to też oznaczało pewne przyzwyczajenia.

- Kto pierwszy zaczyna? – spytał Harry z zainteresowaniem i w tej samej chwili dostał prosto w klatkę piersiową.
Podniósł się z trawnika z dość zaskoczonym wyrazem twarzy.

Powinności - LucarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz