38

969 57 2
                                    

Harry nie miał się jak poruszyć. Silne ramiona obejmowały go ciasno, unieruchamiając go skutecznie. Czuł na karku oddech Lucjusza i przez myśl mu przeszło, że być może w ten sam sposób spali w komnacie posiadłości Amelii. Nie był jednak pewien, bo obudził się już w pustym pokoju z kacem, który przebijał wszystkie jego wcześniejsze alkoholowe doświadczenia.

W zasadzie Hermiona mówiła, że mógł wrócić do swoich starych nawyków żywieniowych. W odróżnieniu od niej nie karmił, ale poranna herbata zamiast kawy nie była najgorsza. A wino i tak nie smakowało mu aż tak bardzo, chociaż wieczory spędzone przed kominkiem z Lucjuszem z lampką w dłoni – były przyjemną wizją.
Początkowo nie wiedział nawet gdzie się znajduje. Nie sypiał z nikim i tym bardziej się z nikim nie budził, ale płacz Jamesa szybko przywrócił go do rzeczywistości. Dłoń Lucjusza przesunęła się po jego brzuchu, gdy mężczyzna zsunął się z łóżka.

- Śpij – powiedział Lucjusz już w drodze do kołyski, chociaż musiał obejść w koło, aby dotrzeć do dziecka.

Harry'emu poszłoby to szybciej, ale najwyraźniej mężczyzna postanowił faktycznie wziąć na siebie tę wartę.

- Przeważnie o tej porze chce jeść – poinformował go Harry, przykrywając się szczelniej kołdrą.

Nie mógł powstrzymać lekkiej niepewności, która zaczynała wypełniać nieprzyjemnie go całego. Wiedział, że jego ciało zmieniło się podczas ciąży i chociaż starał się nie zwracać uwagi na nadmiar skóry – jednak to pozostawało faktem. Nie był już gładkim i wysportowanym dwudziestoparolatkiem. Nie miał ciała, które mogło przyciągać uwagę. I jeśli Lucjusz pamiętał jakieś szczegóły z ich jedynej nocy razem – wszystko się zmieniło. Musiał to również czuć pod palcami.

I Harry zaczynał się zastanawiać czy mężczyzna porównywał go sprzed i po. Hermiona tłumaczyła mu, że nie miał się czego wstydzić czy krępować. Chciała obejrzeć jego brzuch, aby zobaczyć czy faktycznie jego skóra pozostała nienaruszona. Dziecko magicznie aportowało się na ten świat w końcu – zaskakując ich oboje. Jednak nadal istniało niebezpieczeństwo, że jego magia – naruszona i słaba – nie zdążyła instynktownie naprawić wszystkich szkód. Dyptam wciąż znajdował się w jej podręcznej torbie eliksirów, gdy skanowała go każdego dnia w poszukiwaniu czegoś, co mogłoby zostać przeoczone przy rzucaniu pierwszych zaklęć diagnostycznych.

Czuł się trochę jak idiota. Urodził dziecko, które nosił przez kilka miesięcy w sobie i nie powinien myśleć o sobie w tak płytkich kategoriach. Sam powtarzał Hermionie do znudzenia jak piękna była – w ciąży i potem. Miała ten niewiarygodny blask w sobie, więc nie kłamał. A dodatkowe kilogramy nie stanowiły problemu. Nie dla niego. Nie dla Draco. I to chyba powinno być najważniejsze.

I teraz czuł się jak cholerny hipokryta, bo jednak istniała wyraźna linia pomiędzy zapewnianiem przyjaciółki o jej seksapilu, a zrozumieniu, że on sam jednak nie stanowił przykładu jakiegoś dziwactwa, które należało wytykać palcami. Że te fałdy skóry nie były aż tak odrażające. Zresztą Hermiona nie krzywiła się z obrzydzeniem, gdy uniósł koszulę dwa dni wcześniej.

Nie zauważył nawet, że James przestał płakać. Lucjusz poruszał się w ciemności z pewnością człowieka, który znał teren jak własną kieszeń i to miało sens odkąd to była jego sypialnia. Materac ugiął się wyraźnie, gdy mężczyzna wsunął się pod przykrycia i Harry wciągnął powietrze do płuc zastanawiając się czy Lucjusz ponowie go obejmie. Czy ułoży się tak jak obudzili się jeszcze prze chwilą. To nie było niemiłe. W zasadzie Harry w głowie miał kilka całkiem innych określeń, których nigdy nie wypowiedziałby na głos. A jednocześnie pozostawała z nim dobrze znana wątpliwość czy fałdy skóry czuć przez materiał piżamy. Nie wątpił, że ubranie nie maskowało wiele. Czekali z Hermioną każdego dnia, gdy Prorok podejmie temat jego wagi, ale ataki oraz szczyt skutecznie odwracały uwagę od niego.

Powinności - LucarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz