9

763 64 4
                                        

Harry nie przepadał za aurorami. Zdał sobie sprawę z tego dopiero w chwili, gdy dwóch obcych mężczyzn zajęło miejsce na jego kanapie i najwyraźniej uważali się za panów sytuacji. W jego własnym domu.

Hermiona wsunęła się na krzesło, które przyniósł z kuchni i oboje wpatrywali się w dwóch oficerów biura.

- Ta rozmowa jest poza protokołem – powiadomił ich pierwszy.
Harry poczułby się lepiej, gdyby się przedstawili.

- Co państwo robili w Ministerstwie tego dnia? – spytał mężczyzna.

- Przyszliśmy na rozprawę mojej przyjaciółki Hermiony – odparł Harry, ponieważ jeśli mieli przez to przechodzić, zamierzał wziąć tych dupków za siebie.

- I pani Granger-Weasley jest dla pana...

- Siostrą – stwierdził, zaplatając dłonie na piersi.

Auror wyglądał na zaskoczonego.

- Metaforyczną siostrą – uściślił Harry. – Jak zapewne wam wiadomo Hermiona rozwodzi się z jednym z aurorów, Ronem. Rano pojawiliśmy się w Ministerstwie, ponieważ miała odbyć się pierwsza rozprawa...

- A pan tam był w charakterze... - zaczął auror.

Harry miał ochotę dać mu w twarz.

- Świadka. Biorąc pod uwagę ostatnie kłamliwe artykuły w Proroku Codziennym uznałem, że zapewne zostanę prędzej czy później powołany jako strona – wyjaśnił spokojnie.

Hermiona zerknęła na niego niepewnie.

- Tak, oczywiście, ostatnie artykuły... - wtrącił drugi z aurorów.

Biorąc pod uwagę rumieniec na jego twarzy, zapewne mówił o jego wywiadzie przeprowadzonym z Lavender.

- Jestem gejem, a Hermiona nie jest moją kochanką. Uściślijmy sobie najpierw to. Potem chcę wiedzieć, co zrobiliście w kwestii wyśledzenia z jakich domów porwano skrzaty – dodał, zirytowany.

- I chcę wiedzieć kto przeniósł rozprawę, ponieważ to dziwny zbieg okoliczności. Sprawdziłam, że zmieniono też termin stawienia się Lucjusza Malfoya wraz z synem w sprawie ich majątku – ciągnęła Hermiona dalej. – Tych zbiegów okoliczności jest jak dla mnie za wiele. Powinniście...

- Pani Granger-Weasley, proszę zostawić to zawodowcom. Są państwo w pełni bezpieczni – wszedł jej w słowo auror.

- Jak się nazywasz? – spytała Hermiona wprost.

- Corner, Andy Corner – przedstawił się tamten. – Auror starszego stopnia...

- Starszy brat Michaela – weszła mu w słowo. – O ile mnie pamięć nie myli, Cornerowie przenieśli się, gdy tylko w Wielkiej Brytanii zrobiło się goręcej. Nie wiesz zatem z czym się mierzysz. Jeśli ponownie weszli do Ministerstwa to w Wielkiej Brytanii nie ma bezpiecznej przystani, bo wątpię, by gobliny były zainteresowane podzieleniem się środkami bezpieczeństwa stosowanymi w Grinogtcie. Radziłabym zatem, żebyś zrewidował swój pogląd w tej kwestii i zamiast tracić czas na sprawdzenie plotek o moim rzekomym romansie z wybawicielem czarodziejskiego świata, zaczął szukać faktycznych poszlak – powiedziała jednym tchem tonem tak lodowatym, że Harry poczuł się tak, jakby w pomieszczeniu nagle spadła temperatura.

Auror poruszył się niespokojnie.

- Nie jesteście tutaj obaj, aby nas przesłuchać. Wszystkie rozmowy się protokołuje. Nie zamierzam was straszyć, ale jeśli mój wciąż mąż wyśle jeszcze jednego ze swoich kolegów, aby sprawdzili czy nie znajdą czegoś na mnie, postaram się podzielić tymi wspomnieniami z sędzią, a może nawet Minister Magii – dodała Hermiona i Harry miał ochotę zaśmiać się, gdy zobaczył ich miny. – Powinniście być zaszczyceni faktem, że wpuściliśmy do domu dwójkę aurorów, którzy się nie wylegitymowali. Gdybym nie znała waszych twarzy, któż wie, co mogłoby się zdarzyć – zawiesiła sugestywnie głos.

Powinności - LucarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz