7

650 64 0
                                    

Lavender wpatrywała się w niego, jakby do końca nie wierzyła swojemu szczęściu. Harry z drugiej strony coraz bardziej żałował tego, że nie umówili się w miejscu publicznym, ponieważ dziewczyna zdążyła obejrzeć ich całe mieszkanie. A teraz siedziała i nie spuszczała go z oka, zapewne czekając na jego pierwsze słowa.

Samopiszące pióro wisiało zresztą w gotowości, a Hermiona rzuciła na nie kilka odpowiednich zaklęć, które miały powstrzymać pojawianie się nieprawdy na kartach przygotowanego pergaminu.
Lavender nie wyglądała nawet na urażoną. Może dzięki pracy w Proroku Codziennym zdała sobie sprawę jak faktycznie wyglądał wywiad Rity z reprezentantami Turnieju Trójmagicznego. Harry wciąż sztywniał na samo wspomnienie.

- Więc... - zaczął i urwał.

Nie wiedział co powinien powiedzieć jako pierwsze. Nigdy nie był dobry w te klocki, a nawet teraz, gdy uczestniczył w kilku balach, zawsze pozwalał Amelii grać pierwsze skrzypce. Teraz jednak ich droga się rozeszła i dostał to co chciał. Zasłużoną wolność. Minister nie kontrolowała już jego życia oraz prasy.

- Jestem gejem – powiedział spokojnie.
W końcu należało zacząć od faktów.
Oczy Lavender zrobiły się wielkie jak spodki, a pióro zaczęło notować jak szalone.

- Kiedy się dowiedziałeś... - zaczęła dziewczyna, ale jej przerwał.

- Chciałem tylko sprostować dzisiejszy artykuł. Wszyscy w czarodziejskim świecie zapewne zdają sobie sprawę, że Rona i Hermionę poznałem w pociągu do Hogwartu. To było moje pierwsze zetknięcie z magią. A oni stali się moimi prawdziwymi i pierwszymi przyjaciółmi. Nigdy nie pragnąłem niczego więcej niż szczęścia dla nich, a wiadomość o ich ślubie ucieszyła mnie. Byłem zresztą świadkiem, bo kocham ich oboje – ciągnął niewzruszony tym, że Lavender stara się mu przerwać. – Hermiona jest moją przyjaciółką. Nawet gdybym był heteroseksualistą, nie myślałbym o niej inaczej niż o swojej siostrze. Wychowaliśmy się razem i po prostu inny związek byłby nieodpowiedni. Nie chciałem być wciągany w ich rozwodowe sprawy, ale Ron najwyraźniej postanowił wykorzystać moją niechęć do prasy. Jeśli mamy mówić o zdradzie, powinniśmy zacząć od tego co zrobił Ron, sprzedając komuś te brudne kłamstwa, które pozostawiają tylko gorycz w moich ustach. Przeżyliśmy tak wiele. Pokonaliśmy Voldemorta, a... - urwał.

- A pomiędzy wami staje kobieta – dopowiedziała Lavender.

- Nie – sprostował szybko Harry. – Jako przyjaciel mam obowiązek nie stawać po żadnej ze stron i tego nie robiłem do dzisiaj. Nie chciałem niczego więcej niż tego, aby rozwiązali sprawy między sobą na drodze dialogu. Ron jednak zawsze był upartym durniem i najwyraźniej się to nie zmieniło przez lata. Są jednak pewne granice, których się nie przekracza, a on to zrobił. Oskarżył nas publicznie o coś, czego nigdy nie zrobiliśmy. O czym doskonale wie, bo znamy się ponad dziesięć lat.

Jego głos się lekko załamał i miał nadzieję, że Lavender nie doda jakiegoś płaczliwego komentarza.

- Czego naprawdę nie potrafię zrozumieć to jakim cudem mężczyzna woli, aby matka jego dziecka nie miała domu. Ponieważ Ron obrzucił mnie tymi śmiesznymi oskarżeniami tuż po tym jak odmówiłem wyrzucenia ciężarnej kobiety z mojego domu. I tu nawet nie chodziło o sam fakt, że to Hermiona. Gdyby jakakolwiek matka potrzebowała mojej pomocy, nie potrafiłbym jej odmówić. Nasz świat wciąż się odbudowuje po wojnie. Kobiety traciły mężów, dzieci traciły matki... - urwał i wziął głębszy wdech.

Lavender wpatrywała się w niego w szoku. W końcu dziewczyna nerwowo poruszyła się na swoim krześle.

- Czy możemy porozmawiać o czymś innym? – spytała niepewnie.

Powinności - LucarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz