Hermiona przygotowała dla niego specjalną mieszankę, która miała zastąpić mleko, którego na całe szczęście nie wytwarzał. Pojęcia nie miał czy poradziłby sobie z czymś podobnym. I pamiętał dokładnie jak zaczęła się śmiać, gdy spytał ją przerażony czy jego sutki zaczną przeciekać. Na całe szczęście niekiedy kobiety miały problemy z produkowaniem pokarmu, więc Uzdrowiciele przygotowywali specjalną mieszankę, która miała w sobie magię matki – albo jak w tym przypadku: jego własną. Kilka kropli krwi nie zabarwiło mleka, ale podobno miało wpłynąć na to, aby moc dziecka nie buntowała się przeciwko czemuś, co nasączono potężnie eliksirami. Mikstura wyglądała zwyczajnie, ale Harry podejrzewał, że diabeł tkwił w szczegółach. I wiedział dokładnie, że nauczenie się tej receptury zabrało Hermionie równy tydzień, a to już o czymś świadczyło.
James spał i Harry nie bardzo wiedział co powinien zrobić. Był w stanie wstać z łóżka, ale dojście dalej niż do kołyski – przekraczało jego możliwości. A i wtedy siadywał na fotelu niezdolny do powrotu do łóżka za jednym zamachem.
Hermiona musiała wrócić po dzieci, a Lucjusz nie pokazał się od poranka, skutkiem czego jego jedynym kompanem był bezimienny skrzat, który przynosił mu jedzenie. Nie czuł się więźniem, ale na dobrą sprawę nie miał zbytniej swobody ruchu.Rozejrzał się wokół, bo pomieszczenie jasno zdradzało, że była to sypialnia Lucjusza. Ogromny portret całej trójki zwrócił jego uwagę na samym początku, ale nie sądził, że komnaty Malfoya jednocześnie będą takie szorstkie. Brakowało w nich kobiecej ręki i Harry zastanawiał się czy to oznaczało, że Narcyza w nich nie sypiała. Lucjusz nie ukrywał, że byli małżeństwem na papierze. Wyjaśnił mu zasady ich związku kilka miesięcy wcześniej, chociaż Harry podejrzewał, że tego dnia mężczyzna stracił bardziej ukochaną przyjaciółkę, a nie kochankę. Co nie oznaczało, że nie zabolała go ta śmierć.
Na szafce nocnej obok jego różdżki leżała pojedyncza sterta papierów. Po pieczęci Ministerstwa wiedział, że to zapewne materiały do kolejnych spotkań Wizengamotu. Z nudów nawet chciał po nie sięgnąć, ale pojęcia nie miał czy to odpowiednie. Nigdy nie zostawiono go samemu sobie w obcym domu. Dotykanie cudzych rzeczy wydawało mu się mocną bezczelnością. Sam nie chciał, aby przeglądano jego notatki. A widział, że Lucjusz na marginesach zostawił uwagi wypisane czerwonym atramentem, który tak mocno przypominał mu o Snapie.
Czuł się skrępowany. Nie miał pojęcia co powinien zrobić, ani gdzie znajdowały się jego ubrania. Piżama, którą miał na sobie musiała należeć do Draco. Byli podobnej wagi, chociaż o wzroście mógł pomarzyć. Jego własna czarodziejska szata mogła zostać wyrzucona. Nie była w najlepszym stanie po tym jak przepocił ją i przekrwawił. Jego blizna na szczęście zasklepiła się, ale wciąż zastanawiał się jakim zobaczył go Lucjusz. Widok nie mógł być przyjemny i to wprawiało go w skrępowanie.
Ciche pukanie do drzwi prawie przyprawiło go o zawał. Instynktownie sięgnął po różdżkę, ale zdał sobie sprawę, że nie ma nawet dość magii, aby rzucić najprostszą barierę. Zanim zdążył przemyśleć swoje opcje, klamka jęknęła pod naporem obcej ręki, więc zsunął się z łóżka i stanął między kołyską a intruzem.Tyle, że po chwili wpatrywał się w niego Draco Malfoy.
- Potter, powinieneś leżeć w łóżku – powiedział chłopak i zmarszczył brwi. – Przestraszyłem cię? – spytał, gdy na jego twarzy pojawiło się zrozumienie. – Dwór jest mocno chroniony. Ojciec jest na parterze, a Hermiona z dziećmi w bawialni. Nasze skrzaty dostały pozwolenie na użycie magii na intruzach, a i jeden całkiem znajomy pląta się pod nogami w kuchni.
- Zgredek? – zdziwił się Harry.
- Tak, tak. Zdaje się, że tak się nazywał. Plądruje naszą spiżarnię przygotowując ci kolację – poinformował go Draco sztywno i wyprostował się lekko, zaplatając dłonie na piersi.
Harry odetchnął z ulgą tylko po to, aby spiąć się ponownie. Malfoy spoglądał na niego, jakby próbował ocenić przeciwnika i nie bardzo mu się to podobało.

CZYTASZ
Powinności - Lucarry
FanfictionLuciusz Malfoy/Harry Potter SLASH z dodatkiem dramione, Doroślej o Złotym Trio... polityczna opowieść o poszukiwaniu sensu w całym bezsensie i budowaniu z popiołów... Wygimnastykowane uda mężczyzny przycisnęły się do jego nóg i ten sam słodkawy zap...