W kawiarni Spreso panował przyjemny i spokojny klimat. Od razu poczułem znajomy zapach parzonej kawy, starych mebli i czegoś na wzór olejków zapachowych lub kadzideł, ale nie dostrzegłem ich źródła. Nataniel rozejrzał się uważnie i atmosfera od razu podziałała na niego trochę sennie, bo zmrużył oczy.
— Spać mi się chce — rzucił.
— Napijesz się kawy i ci przejdzie.
— Nie pijam kawy...
— Tanek? — usłyszałem, gdy rozglądaliśmy się za jakimś miejscem. Razem z Natanem przenieśliśmy wzrok za bar, gdzie stał młody chłopak, podejrzewałem, że nasz rówieśnik. Przyglądał się mojemu towarzyszowi, a potem jego twarz rozjaśnił szczery uśmiech. — Tanek! — powtórzył i wyszedł zza baru, odstawiając kubek, który trzymał.
Nie wiedziałem kim był, ale najwyraźniej znał Natana. I nie pomyliłem się w swoich osądach, bo chłopak podleciał do niego i przytulił mocno jak dobrego przyjaciela.
— Marcel? — wydusił z siebie Natan. — Dalej lubisz naruszać prywatną bańkę...
— Ha, ha! — zaśmiał się głośno. Jego oczy świeciły z radości. — Tanek, ale długo cię nie widziałem!
— Nie wiedziałem, że studiujesz w Warszawie. Nie masz Facebook'a...
— Bo rząd nas szpieguje — szepnął dyskretnie. — Ale to nieważne!
— Nat — wtrąciłem, trochę zniecierpliwiony. — Kawa.
— Ach, przepraszam. — Natan spojrzał na mnie przepraszająco. — Marcel to Oliwier, Oliwier to Marcel.
— Miło poznać, Werek! — uścisnął moją dłoń, a mi na czole zapulsowała żyła. Nie lubiłem swojego nowego przezwiska.
— Wolę „Oliwier".
Zaśmiał się w odpowiedzi i wrócił za bar, a my poszliśmy za nim, aby złożyć zamówienie. Podczas gdy rozglądałem się po ofercie, Natan nadrabiał zaległości z przyjacielem, które mimowolnie słyszałem.
— To co u ciebie, Tanek? — spytał, ścierając blat i opierając się na nim.
— Nic specjalnego. Za to ty, widzę, pracujesz w kawiarni.
— Dorabiam, dorabiam. Zawsze jakieś oszczędności! Ej, podobno grasz w kosza? Dobrze słyszałem?
Natan skinął głową, a Marcelowi opadła szczęka.
— Naprawdę?! Przecież tak tego nie lubiłeś!
— Polubiłem.
— Tanek! To pogramy razem! Za godzinę kończę! Zagramy? Zagrajmy!Dużo gadał, to pewne. Spojrzałem na niego ze znużeniem. Mógłby przyjąć moje zamówienie, skoro już jest baristą.
— Cóż, o ile Oliwier nie będzie miał nic przeciwko temu — spojrzał na mnie. Jak zwykle nie potrafiłem odgadnąć jego uczuć i emocji. Miał obojętny wyraz twarzy.
— Nie będzie, o ile dostanie zaraz swoją kawę — warknąłem.
— Jasne! Co podać? — spytał Marcel i wskazał na tablicę za nim.
— Latte macchiato — poprosiłem.
— Nie ma sprawy — zanotował zamówienie, a potem spojrzał na Nataniela. Chłopak wyglądał na trochę ogłuszonego. — Co dla ciebie, Tanek?
— Erm... gorącą czekoladę — poprosił.
— Gorącą czekoladę? — powtórzył zaskoczony. — Żadnej kawy?
CZYTASZ
Ósmy cud
Teen FictionBohaterem jest młody delikwent Oliwier, który stracił wiarę w miłość do koszykówki, ale również do relacji. Po rodzinnej kłótni przeprowadza się z Helsinek do Warszawy, gdzie poznaje członków drużyny koszykarskiej oraz niezwykle atrakcyjnego Francuz...