— Ooooo... — wydałem z siebie zaskakująco ohydny odgłos. Moje ciało mnie bolało, moje usta były suche jak wiór, a na dodatek moje kości strzykały jakby ktoś je wczoraj połamał. Otworzenie oczu wiązało się z cierpieniem. Zakaszlałem głośno, charknąłem, przełknąłem to co stworzyłem, bo nie wypadało pluć w pokoju i spojrzałem w bok. — Oo...
Zaraz obok mnie leżał Błażej, z wyrazem bólu na twarzy. Dalej spał, mimo że wyskoczyłem z łóżka jak poparzony. Byłem nagi, więc sięgnąłem moje dresy i założyłem je pospiesznie. Przejechałem dłonią po zmęczonej twarzy i zignorowałem dziwne burczenie w żołądku.
— Co się, kurwa, stało...? — szepnąłem, licząc na to, że ktoś mi odpowie. W powietrzu unosił się niemiły zapach alkoholu i potu. Klepnąłem się w policzki i wyszedłem z pokoju, chcąc się czegoś napić i spróbować odzyskać wspomnienia wczorajszego wieczoru.
Wkurwiłem się... upiłem się z Błażejem... a potem...?
Miałem przed oczami białą plamę.
Jednak brak wspomnień nie był najgorszą rzeczą. Najgorsza rzecz czekała na mnie w kuchni i popijała spokojnie kawę. Za spokojnie.
— Dzień dobry, Oliwierze — zaczęła Malwina tonem powstrzymującej złość matki. Wypuściłem głośno powietrze i zerknąłem w stronę przedpokoju. Leżały tam buty i kurtka Błażeja.
— Ta... hm... cześć — odpowiedziałem, ruszając do lodówki. Potrzebowałem butelki wody, bo czułem jak powoli umieram.
— Widzę, że trochę zabalowałeś — rzuciła, niby to przypadkiem.
— Ta. Mam kaca, więc jakbyś mogła nic nie mówić... — odkręciłem butelkę i wypiłem prawie połowę zawartości. Zapach kawy zachęcał mnie do tego, aby i jej za chwilę skosztować.
— Masz kaca... I kogoś w pokoju — zauważyła, ignorując moją prośbę.
— Wcale nie.
— Nie kłam, Oliwier! — warknęła. — Błażej, tak?
— Nie...
— Poznaję jego buty i kurtkę. Rozmawiasz z najlepszym obserwatorem w drużynie — wstała z krzesła i stanęła kilka centymetrów ode mnie. Jej wściekły wzrok mówił sam za siebie. — Przespaliście się ze sobą?
— Tego... akurat nie pamiętam — zmarszczyłem czoło i dostałem z pięści w nagie ramię. — Au!
— A co z Gasparem? — syknęła.
— Napisał wczoraj, że przylatuje później... Wkurwiłem się, poszedłem się napić...
— Zwariowałeś?! — zaczęła tłumić swoją złość w morderczym szepcie. — To chłopak, który ci się podoba pisze, abyś poczekał na niego trochę dłużej, a ty sobie znajdujesz twinka do dupczenia?
Uniosłem brew.
— Twinka? Skąd znasz ten termin...?
— Dotarłam kiedyś na ciemną stronę Internetu — powiedziała, odwracając wzrok. Była skrępowana własnymi wspomnieniami. — Ale to nieistotne! Oliwier, toż to jeszcze dzieciak!
— Ej, jest pełnoletni, dobrze?
— No jeszcze tego brakowało, żebyś sypiał z niepełnoletnimi! — Znów oberwałem w ramię. — Oliwier, ty bezczelny głupku...!
— Dzień d-dobry — usłyszeliśmy cichy, zmęczony głos od strony mojego pokoju. Odskoczyliśmy od siebie z Malwiną, spoglądając w tamtym kierunku. O framugę drzwi, opierał się blady jak ściana Błażej. Wyglądał przez to kompletnie jak duch. Zdążył się ubrać.
CZYTASZ
Ósmy cud
Teen FictionBohaterem jest młody delikwent Oliwier, który stracił wiarę w miłość do koszykówki, ale również do relacji. Po rodzinnej kłótni przeprowadza się z Helsinek do Warszawy, gdzie poznaje członków drużyny koszykarskiej oraz niezwykle atrakcyjnego Francuz...