Rozdział 38: cud

201 9 56
                                    

Drugi półfinałowy mecz miał miejsce dzień po naszej walce z Francuzami. Razem z Brunonem oraz dawnymi Cudami, udaliśmy się, aby go obejrzeć. W końcu tutaj miał być wyłoniony nasz finałowy rywal.

Niemiecka drużyna, w której grał Ariel, jeden z Cudów i obecny Monarcha, już była na boisku. Brązowowłosy rozmawiał właśnie z brunetem w okularach i uśmiechał się szeroko. Jego przyjacielowi nie było do śmiechu i uderzył go w plecy.

— Ariel nic się nie zmienił — powiedział Dawid. — Pewnie właśnie powiedział, że nie może doczekać się dobrej zabawy.

— Ach! To byłby cały Ariel! — przyznał Filip, kiwając gorliwie głową. — Dla niego to zawsze była świetna zabawa!

— Przynajmniej w nas wszystkich wierzył — dodał Nataniel. — I mając go po swojej stronie, czułem się pewniej wychodząc na boisko.

— Tak, Ariel to taki starszy brat.

Uśmiechnęłam się delikatnie, słysząc te komentarze. Wymieniłam z Brunonem dyskretne spojrzenia. On także uśmiechał się pod nosem. Na boisko weszła drużyna włoska i powitano ich głośnymi brawami i wiwatami. Słyszałam jak nad tłumem unosiło się kilka włoskich haseł.

— Bruno — zaczęłam, gdy reszta chłopców dalej prowadziła kółko uwielbienia dla Ariela. — Mogę cię o coś zapytać?

— Oczywiście.

— Wczoraj, przed meczem, poszedłeś na jakieś umówione spotkanie — powiedziałam powoli. Bruno nie spojrzał mi w oczy, ale skinął głową. — O co chodziło? Z kim się umówiłeś?

Kapitan westchnął przeciągle, kupując sobie odrobinę czasu.

— Rozumiem twoją ciekawość.

— To szlachetne — rzuciłam raczej ironicznie.

— Spotkałem się z Gasparem — odpowiedział spokojnym tonem. — Chciałem z nim chwilę porozmawiać przed meczem.

Uniosłam wysoki brwi.

— Z Gasparem? O czym rozmawiałeś z Gasparem?

Bruno oblizał wargi. To był nerwowy gest.

— Chciałem dowiedzieć się czy od przyszłego roku dołączy do Nowego Elementaris.

Wyprostowałam się, zaskoczona. Nie sądziłam, że Bruno i Gaspar prowadzili tego typu rozmowy. To było co najmniej podejrzane. Poza tym wiedziałam, że Gaspar, póki co, miał w planach powrót do Paryża.

— I co ci odpowiedział? — zapytałam ostrożnie, nie chcąc dawać po sobie poznać, że widziałam ukrytą część ich rozmowy.

— Niestety, nie wie — odpowiedział. — Ma mi dać znać po turnieju. Czekam z niecierpliwością na jego decyzję.

W tym momencie musieliśmy przerwać rozmowę, bo sędzia wykonał rzut sędziowski. Rozpoczął się drugi, półfinałowy mecz, który miał wyłonić naszego ostatecznego rywala.

***

Dzień po wyczerpującym spotkaniu z Francuzami i po przespaniu kilkunastu godzin, mogłem zacząć ponownie funkcjonować. Popołudnie rozpocząłem od filiżanki wybornej kawy, która ostatecznie mnie rozbudziła. Dołączył do mnie Marcel, któremu oczy same się zamykały.

— Jestem... wycieńczony — mruczał z czołem opartym o zimny blat stołu.

— Mówisz do mnie, czy do swojego krocza? — zapytałem, sięgając po filiżankę z kawą.

— A co to różnica? Jedno i drugie to fiut.

Zmrużyłem oczy i uniosłem wolną dłoń.

— Jaka szkoda, że nie widzisz palca, który ci właśnie pokazuję.

Ósmy cudOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz