— Oliwieeeer! — Przez całe mieszkanie rozległo się słodkie ćwierkanie. Wynurzyłem się z mojego pokoju, z rękami w kieszeniach. Z holu uśmiechała się do mnie Malwina, a zaraz za nią stał Gerard. Chłopak pomógł wnieść jej torbę na górę. Szarmanckie, nie powiem.
— No proszę, wróciłaś. A było tak cicho — stwierdziłem, za co dostałem po ramieniu. Uścisnąłem dłonie z Gerardem na powitanie. — Przyjechaliście razem?
— Gerard mnie odebrał z dworca i podwiózł — wyjaśniła Malwina, rozbierając się z kurtki.
— Chcecie herbaty? Kawy? — zaproponowałem, gdy zawróciłem do kuchni.
— A coś przeskrobałeś?
— Nie. Po prostu i tak będę robił sobie kawę. Staram się być uprzejmym gospodarzem — wyjaśniłem, sięgając trzy kubki. — To jak?
— Ja z chęcią się napiję herbaty. — Z opowieści słyszałem, że Gerard był prawdziwym wielbicielem tego napoju. Z tego powodu Malwina kupiła mu na Święta kolekcję egzotycznych i rzadkich herbat, aby mógł je sobie sączyć w spokoju, gdy chciał się zrelaksować.
— Też herbatę — poprosiła Malwina, kierując się do swojego pokoju. Gerard szedł za nią, dalej niosąc jej torbę. Był takim miłym chłopakiem, że trochę mi się robiło niedobrze. No, ale pod pewnym względem przypominał Gaspara... Zaraz, też niosłem torbę za Gaspara!
— Przeciągnąłeś ją na stronę herbaty — zauważyłem, odciągając swoją uwagę od tego wydarzenia na lotnisku. — Wcześniej piła tylko kawę.
Gerard uśmiechnął się delikatnie, gdy wrócił do kuchni. Malwina za to poprawiała swoje włosy, trzymając gumkę w zębach. Prychnęła cicho i już chciała odpowiedzieć, gdy przy jej nogach pojawił się Sampo.
— Kociakuuu — zamruczała i ukucnęła, aby go przytulić, pozwalając opaść swoim włosom na ramiona i plecy. — Tak za tobą tęskniłam!
— Nawet ja tak nie zostałem powitany — zauważył Gerard, siadając przy stole.
— Oj, przestań — wzięła kota na ręce. — Schudłeś, Sampo? Oliwier zapomniał cię nakarmić?
— Karmiłem go — zaznaczyłem, unosząc dłoń. Ruszyłem do okna i wyjąłem z kieszeni paczkę papierosów.
— Chyba teraz nie będziesz palił, co? — zapytała, siadając przy stole i dalej bawiąc się z kotem. Jego cichy pomruk wibrował w powietrzu.
— Będę. Papierosy i kawa to dobre połączenie.
— Będzie zimno! — jęknęła, ale już otworzyłem okno, wpuszczając do środka chłód. Malwina prychnęła i przysunęła się bliżej Gerarda, a ten ją objął z czułością. — Jak ci minęły Święta, Oliwier?
— Bardzo dobrze — odpowiedziałem, próbując wykrzesać ogień z zapalniczki. Trzymałem papierosa między zębami. — A u ciebie? Miałaś wrócić po Nowym Roku.
— Zmiana planów — oznajmiła, tym razem podając Sampo Gerardowi. Chłopak z heterochromią zawsze miał na bakier z tym kotem, ale z tego co się dowiedziałem, Gerard miał psa husky, który wabił się Duo. Możliwe, że po prostu wolał psy. Jednak dla swojej dziewczyny był w stanie utrzymać Sampo na kolanach. — Powiedz mi, Oliwier, jakie masz plany na Nowy Rok?
— Na Nowy Rok, co? — spojrzałem za okno. Padał śnieg i bardzo mi się to spodobało. — Nie mam konkretnych planów. Mam wolne. Za to do końca tego roku muszę chodzić wieczorami do pracy...
— Wiesz, zastanawialiśmy się czy nie zrobić tutaj domówki — powiedziała Malwina i wstała od stołu, by móc zalać kubki wrzątkiem. — Kilka osób i posiedzieć w gronie znajomych. Co ty na to?
CZYTASZ
Ósmy cud
Teen FictionBohaterem jest młody delikwent Oliwier, który stracił wiarę w miłość do koszykówki, ale również do relacji. Po rodzinnej kłótni przeprowadza się z Helsinek do Warszawy, gdzie poznaje członków drużyny koszykarskiej oraz niezwykle atrakcyjnego Francuz...