Rozdział 13: Gaspar

119 11 16
                                    

Ból w nogach zniknął po dwóch dniach, ale w tym czasie byłem zwolniony z treningów. Dzięki mojej nieobecności unikałem przez jakiś czas nieprzyjemności ze strony kapitana, który chciał ze mną poważnie porozmawiać na temat mojego zachowania. Na szczęście nie musiałem za szybko się z nim spotykać.

Ominąłem też kolejne dwa treningi, będąc już zdrowym, ale wolałem się jeszcze nie przemęczać. Poza tym, nie chciałem spojrzeć w oczy Natanowi. Jednak jak się okazało, Natan także nie przychodził na treningi. Poinformowała mnie o tym szczerze zdenerwowana Malwina, która robiła mi wyrzuty za moje braki na treningach.

Zbywałem ją wtedy jak najszybciej, tłumacząc się pracą lub zajęciami. Nie dawała jednak za wygraną i w końcu zaciągnęła mnie na trening.

***

Oliwiera nie było na treningach już od kilku dni. Mieszkałam z nim, ale prawie w ogóle nie widywałam. Ładne mi odwdzięczenie się za pomoc z nogami! Masowałam mu jego łydki! Co za tupet...!

— Malwino, zaraz złamiesz ten długopis — poinformował mnie uprzejmie Bruno. Zamrugałam i rozluźniłam palce.

— Przepraszam — powiedziałam. — Zamyśliłam się.

— Rozumiem — skinął głową. — Nie ma Oliwiera i Nataniela — rozejrzał się po hali, gdzie reszta Nowego Elementaris rozgrzewała się. — Znowu. Wiesz co się z nimi dzieje?

— Cóż, Oliwier miał problem z nogami, ale to już rozwiązane. Wystarczył mu solidny odpoczynek. Natan z kolei dzwonił, tłumacząc się, że jest chory.

Bruno zmrużył oczy.

— Ta dwójka nie zagra w następnym meczu — oznajmił. — A ich niekompetencja sprawi, że nie zagrają w kolejnych. Mogę ci powierzyć ściągnięcie ich tutaj?

— Naturalnie — pokiwałam głową. — Z jednym nawet mieszkam. Jeżeli jednak Natan jest chory, nie powinniśmy go nadwyrężać. Dobrze wiesz, że ma niską wytrzymałość... Chory na nic się nie przyda.

Bruno westchnął ciężko.

— Masz rację. Jednak Oliwier ma się pojawić jeszcze w tym tygodniu — rozkazał. — W przeciwnym razie nie zagra już w żadnym meczu eliminacyjnym.

— Jest okropny — pokręciłam głową. — Nie przychodzi na treningi, nie słucha się kapitana... Mam... pewne wątpliwości co do jego obecności w drużynie.

Bruno spojrzał na mnie zaciekawionym wzrokiem.

— Co masz na myśli? — spytał.

— Musimy jakoś do niego trafić. Ma wszystko gdzieś, a przynajmniej tak mi się wydaje. Chociaż w tej jego główce coś się musi gotować. Chciał nam udowodnić, że jest najlepszy, ale wiele talentów go przewyższa. Myślę, że go to trochę dołuje, dlatego tak się zachowuje.

— Jeżeli się nie poprawi, będzie musiał opuścić drużynę. — Bruno nie przejawiał litości. W jego głosie nie było nawet nuty żartu. — Znajdziemy kogoś na jego miejsce.

— Ale... EuroBask!

— W wyjątkowych okolicznościach można wymienić zawodników — przypomniał mi zasady regulaminu. — Niesubordynacja i działanie na szkodę drużyny to wyjątkowe okoliczności.

— Myślę... Możesz mieć rację, ale to nie wystarczy. Usunięcie go z drużyny będzie wielkim ciosem dla niego i dla nas. Nie widziałeś tego, ale jego spojrzenie, gdy krzyczał do mnie z trybun — uśmiechnęłam się do tego wspomnienia. Pierwszy raz wtedy widziałam Oliwiera. — Koszykówka obudziła w nim coś... nowego. Musimy mu pomóc. Jesteśmy drużyną, a więc nie powinniśmy go zostawiać, prawda?

Ósmy cudOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz