24

462 21 8
                                    

Rzuciłam kurtkę w bok i ściągnęłam buty.

- Jestem! - krzyknęłam.

Nikt mi nie odpowiedział ale w kuchni słyszałam szmeranie. Chwyciłam jakiś wazon, który stał na szafce w korytarzu, aby w razie co móc się bronić.

Zaczęłam powoli zbliżać się do pomieszczenia.

- Już jesteś - Igor wyskoczył przede mną nawet nie wiem skąd.

- Boże Igi to ty - odetchnęłam z ulgą - prawie bym Ci tym jebła.

- Myślałaś że ktoś się włmał?

- Nie odzywałeś się tylko szmerałeś, wolałam być ostrożna - odłożyłam wazon.

Spojrzałam ukradkiem na stół, a potem na chłopaka.

- Zrobiłeś kolację? - znów przeniosłam wzrok na niego.

- Mam nadzieję że jadalne w miarę. Mam jeszcze coś dla Ciebie.

Zobaczyłam w jego rękach małe pudełeczko.

- Pomyślałem, że może Ci się spodobać.

Znajdował się w nim wisiorek z literką M.

- Jest śliczny - uśmiechnęłam się - Dziękuję - przytuliłam Igora - Skąd miałeś pieniądze.

- Pierwsza kasa z muzyki.

- Nie pierdol, kasa z muzyki??

Skinął jedynie głową.

- Nie sądziłem, że do tego dojdzie ale tak, pierwsze pieniądze z muzyki. Kurwa... To się serio dzieje.

Usiedliśmy do stołu. Jedzenie nie było idealne, było dobre, ale było czuć że starał się i to doceniałam najbardziej.
Talerze włożyłam do zlewu z nadzieją że dam radę je jeszcze umyć.

- Idziemy zapalić?

- Chętnie.

Wyszliśmy na balkon. Igor wyciągnął paczkę z kieszeni, wystawiając w moją stronę.

- O kurwa, Malborski - zrobiłam przysłowiowe "Duże oczy" - Szalejesz mój drogi.

- Wiadomo - zaśmiał się - Kiedyś, niczego nam się będzie brakowało.

- Marzę o tym. Szczerze chce tylko żyć spokojnie nie martwiąc się o to, że nie dam rady przeżyć od 1 do 1.

- Chodź tu do mnie - przytuliłam się do jego boku, a ten objął mnie ramieniem - Zrobię wszystko żeby tak nie było, nie pozwolę na to żebyśmy mieli takie życie. Kotek, wszystko będzie dobrze. Wiem, że odpierdalałem takie akcje że głowa mała i nawet nie wiesz jak mi wstyd. Mama, Adrian, ty... Jesteście dla mnie najważniejszymi osobami w moim życiu, to wy mnie nie zostawiliście, gdy było chujowo i to dzięki wam żyje.

Podciągnęłam cicho nosem, ocierając łzę, która znalazła się na moim policzku.

- Hej Madzia - zaśmiał się - Boże nie płacz.

- Nie płacze po prostu wtedy gdy Cię nie było tyle dni, potem zobaczyłam Cię na tym dachu. Tak się bałam i teraz uświadomiłam sobie jak wiele mogłabym stracić gdybyś się wtedy nie odnalazł. Ostatni miesiąc był cholernie ciężki, cieszę się że wychodzisz z tego gówna Igor.

- Ale się ckliwie zrobiło.

- Strasznie - zgasiłam papierosami w popielniczce - Musisz bardzej docenić Adriana - powiedziałam po chwili - On tak samo jak ja nie spał po nocach, jeździł, szukając Cię a potem pomagał.

Cała Ty ~ Igor "ReTo" Bugajczyk *ZAKOŃCZONA 1/2*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz