IGOR
Ból głowy rozsadzał mi łeb na każdą możliwe stronę, w ustach miałem sahare, było mi za razem zimno jak i gorąco. W skrócie - czułem się jak gówno. Nie tylko fizycznie ale i psychicznie. Źle pod każdym aspektem. Byłam brudny i śmierdzący, a i tak leżałem w łóżku. W swoim łóżku. W naszym łóżku.
Kurwa naszym.Spojrzałem w lewo, a mój wzrok natknął się na zegarek, który stał na szafce obok. Była 19:23. Dokładnie pamiętam te kilka ostatnich dni, chociaż wolałbym je wszystkie wykasować z mojej płyty głównej.
Podparłem się na łokciach i syknąłem z bólu. Po chwili oparłem się o ścianę, próbowałem przetrzeć swoją twarz dłońmi, jednak ból twarzy był tak potężny, że nawet nie byłem w stanie tego zrobić.
Słyszałem rozmowę za drzwiami, było ciężko. Rozpoznałem głos Madzi i Adriana. Modliłem się aby tylko nie usłyszeć głosu mojej mamy, nie miała widzieć mnie w takim stanie. Po jakiś 15 minutach siedzenia bezczynnie postanowiłem wstać.
W chuj bałem się konfrontacji z ludźmi, którzy sprawili że nadal żyje. Byli wszystkim co w życiu posiadałem. Obolały wstałem i powoli podszedłem do drzwi, które otworzyłem tak cicho jak tylko mogłem. Siedzieli w salonie. Ledwo stałem na nogach, więc podpierając się ścian doszedłem do pomieszczenia.
Ich wzrok od razu powędrował na mnie. Wzrok Madzi i Adriana łamał mi serce.
- Igor wstałeś - zerwała się od razu z miejsca podchodząc do mnie.
Zaraz po niej był przy mnie Adrian.
- Stary, zaraz się przewrócisz - stwierdził.
Posadzili mnie na kanapie. Chciałem coś powiedzieć, ale nie mogłem. Po prostu nie mogłem.
- Kto Ci to zrobił? - podniosła moją koszulkę w górę, a później zaczęła przyglądać się mojej twarzy.
- Nie wiem - wydusiłem z siebie.
- Przyniosę wodę - Adrian wstał, a po chwili przyniósł mi szklankę - Trzymaj.
Wypiłem wszystko duszkiem. Długo nie zajęło, aby Madzia poszła po apteczkę i zaczęła opatrywać moje rany.
- Na te siniaki nic nie poradzę, ale chociaż coś - westchnęła, chowając wszystko do pomarańczowego pudełeczka - Musisz sie wykąpać Igi.
Chciałem przytaknąć głową, jednak gdy moja głowa powędrowała na dół, nie mogłem jej znów podnieść. Jakby odcięło mi prąd. Nie wiem co się ze mną działo.
- Cholera jasna - syknął, wstając i kładąc mnie na kanapie - Musi jeszcze odpocząć, ledwo żyje.
- Ważne, że w ogóle żyje.
- Pójdę zrobić jedzenie. Co chcesz?
- Nic.
- Musisz coś zjeść, padniesz.
- Nie mam ochoty naprawdę, ale ty śmiało i tak nie mam prawie nic w lodówce, bo nie dostałam jeszcze wypłaty. Możesz jechać na zakupy, mam jakieś ostatnie grosze na koncie, prześlę Ci.
- Nie musisz. Za niedługo będę.
Słyszałem tylko jak Adrian wychodzi mieszkania. Po chwili poczułem jak Madzia schodzi z kanapy i kuca, tak że jej twarz jest przed moją.
- Tak się o Ciebie martwiliśmy Igor. Kacprowi i Dawidowi wyrwałabym nogi z dupy jeśli tylko bym mogła. Gdyby powiedzieli wcześniej, że u nich byłeś - głos jej się łamał.
- Madzia ja... - otworzyłem oczy i złapałem z nią kontakt wzrokowy - naprawdę przepraszam za wszystko. Kurwa.
- Już dobrze - ciepła dłoń dotknęła mojego policzka - Wyjdziesz z tego, poradzimy sobie z tym wszystkim.
MAGDA
Podniosłam się i usiadłam obok spowrotem na kanapę. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Nie pozostało mi nic jak siedzieć na dupie i po prostu przy nim być.
Ucieszyłam się, gdy wrócił Adrian.
- Kupiłem jakieś pierogi, trzeba ugotować - słyszałam jak stawia reklamówkę na blacie w kuchni.
- Idę do Ciebie - stwierdziłam, wstając - Jest źle - przykucnęłam przy szafce aby wyciągnąć garnek, mówiąc cicho - Cały czas przeprasza...
- Ma pewnie zjazd wszystkiego co wziął przez te ostatnie dni, musimy dać mu czas.
- Masz rację - nalałam wodę do naczynia.
- Zostaw to - przejął ode mnie garnek - i usiądź.
Chwilę potem podstawił mi talerz z jedzeniem przed nos.
- Nie obchodzi mnie co masz do powiedzenia, jedz.
Nawet nie wiem, kiedy Igor pojawił się w drzwiach.
- Madzia, zjedz.
- Usiądź bo zaraz się przewrócisz - podeszłam do niego szybko i pomogłam usiąść przy stole.
- To dla Ciebie też - na stole pojawiła się porcja Igora.
Po chwili dosiadł się do nas Adrian.
Nie chętnie zaczęłam jeść. Naprawdę nie miałam ochoty, ale chyba by mnie zabili gdybym tego nie zrobiła.
- Wiesz wszystko? - zapytał nagle Igor, patrząc na Adriana.
- Wiem - przytaknął.- Musiałam mu powiedzieć.
- Jasne.
- Słuchaj Igi, musisz pogadać z swoją mamą. Nie teraz, nawet nie w takim stanie, ale musisz to zrobić.
Zjadłam może z trzy pierogi i odstawiłam talerz. Igor też mało co zjadł.
- Pójdę się wykąpać - powiedział słabo, wstając.
- Pomóc Ci?
- Nie, dam radę sam. Nie róbcie ze mnie kaleki - prychnął, śmiejąc się delikatnie.
Gdy strasznie długo nie wychodził z łazienki, mój mózg zaczął tworzyć jakieś dziwne czarne scenariusze. Odetchnęłam z ulgą gdy otworzył drzwi.
- Zostań tam jak już jesteś - widziałam w ręce przyjaciela woreczek.
- O kurwa - westchnęłam idąc za nim.
- Co wy robicie? - spytał, kiedy stanęliśmy przy kiblu, podnosząc klapę.
- Koniec z tym - Adrian szybko wysypał całą zawartość do środka, a ja spuściłam wodę.
Widziałam jak jego szczęka się zaciska. Bez słowa wyszedł z pomieszczenia i wylądował w sypialni na łóżku.
Gdy się wykąpałam, Adrian mógł w końcu wrócić do swojego mieszkania i na spokojnie odpocząć. Położyłam się obok chłopaka, w sumie to twarzą w twarz.
- Dobranoc Igi - szepnęłam.
- Dobranoc - złożył delikatny pocałunek na moim czole.
Można by powiedzieć że nie zachował się jak Bugajczyk, ale zachował się jak Igor. Mój Igor.
CZYTASZ
Cała Ty ~ Igor "ReTo" Bugajczyk *ZAKOŃCZONA 1/2*
Fiksi PenggemarPapierosy Narkotyki Sex Alkohol Rzeczy "zakazane", a jednak tak bardzo ludzkie Zawiera sceny 18+, przekleństwa, alkohol, narkotyki