11

595 18 1
                                    

Leżałam obrócona towarzą do Igora, gdy ten chrapał. Już od dobrej godziny myślałam o wczorajszej propozycji chłopaka. Zdychałam. Psychicznie i fizycznie. Było po 11, więc siłą rzeczy musiałam obudzić Igora do pracy.
Trudno mi powiedzieć co działo się w mojej głowie. Milion myśli na sekundę, które biły się o miejsce w mózgu. Czułam jak płuca przestają ze mną współpracować.

- Igor - zaczęłam go budzić, ciężko przy tym oddychając - Bugajczyk wstawaj - w pewnej chwili poczułam jak coś blokuje mi oddech, a w głowie mi szumiało.

Za cholerę nie chciał się obudzić. Usiadłam prosto, trzymając ręce na klatce piersiowej, starając się jakoś powrócić do oddychania. Dłonie zaczęły mi się trząść, nie mogłam ich opanować.

- Madzia, kurwa mać - usłyszałam jego głos - Hej hej, już wszytsko okej - brunet chwycił moje ręce, ściskając je - Popatrz na mnie i powoli oddychaj. Raz, dwa, trzy...

Uspokoiłam się, unormowałam oddech i ogarnęłam swoje myśli. Nie wiem dlaczego, nagle wpadłam w ramiona chłopaka i po prostu się w niego wtuliłam.

- Dobrze się już czujesz? - pogłaskał mnie po plecach.

- Już w porządku - oderwałam się od niego, uśmiechając słabo - chyba. Nie mam pojęcia co to miało być.

- Nie przejmuj się. Kurwa umieram - jęknął.

- Uwierz mi, że ja też. Wypadałoby się ubrać i wstać - prychnęłam delikatnie.

Wyczołgałam się z łóżka i założyłam ma siebie czyste majtki, dresy i jakąś bluzkę. Poszłam jeszcze tylko po kurtkę, klapki i wyszłam na balkon. Oczywiście nie długo potem znalazł się przy mnie Igor.

- Myślałam nad twoją wczorajszą propozycją - zaczęłam temat - wchodzę w to.

- Jesteś pewna?

- Mam wybór Igi? Potrzebuje kasy.

- Zastanów się nad tym jeszcze chwilę - chwyciłam paczkę papierosów, które leżały na stoliku.

- Myślałam nad tym godzinę, zanim wstałeś - poczęstowałam go fajką, a potem wzięłam swoją.

- A później miałaś atak paniki Madzia. 

- Mówisz to tak jakbyś ty nad wszytskim myślał i zastanawiał się milion razy. Przypomnę Ci, że to ty przyszedłeś naćpany do pracy, że zwolniłeś mnie z pracy.

- Dobrze - uniósł ręce w górę, w geście obronnym - Dam dzisiaj znać odpowiedniej osobie. Jest sprawdzony, znam go od jakiś 4 lat.

Staliśmy na balkonie, paląc nasze papierosy, gdy podeszłam do chłopaka.

- Z takimi włosami wyglądasz lepiej - rozczochrałam jeszcze bardziej jego włosy.

Zaśmiał się jedynie, wypuszczając dym z ust. Wróciliśmy do mieszkania, zrobiłam herbatę i usiedliśmy przy stole. Uśmiechnęłam się, przypominając sobie noc.

- Co się tak cieszysz?

- Zabronisz mi?

- Oczywiście, że nie - spojrzał na swój telefon - Ej kurwa.

- Co się stało?

- Wyjebało kanalizację w sklepie, wolne dzisiaj mamy.

- Dzięki Bogu, nie wytrzymałabym dzisiaj chyba. Ostatnio jakaś kobieta przyszła z swoim bombelkiem, który brudnymi rękami od czekolady ujebał rzeczy - wywróciłam oczami - Oczywiście to była moja wina, bo mogłam te rzeczy ułożyć gdzieś indziej.

- Kto z ludźmi pracuje ten w cyrku się nie śmieje. Pojedziesz ze mną dzisiaj do mojej mamy.

- Nie wiem Igor...

- To nie było pytanie. Dawno u niej nie byłem, ty jedziesz ze mną. Masz może jaranie?

- Niestety - pokręciłam głową - Jesteś głodny? - otworzyłam lodówkę.

- Nie za bardzo.

- To dobrze, bo w sumie za dużo do zaoferowania nie mam - prychnęłam.

~§~

Zapukał w drzwi i już po chwili otworzyła nam kobieta w średnim wieku. Miała jasne oczy, jednak włosy czarne jak smoła, które sięgały jej do ramion.

- Cześć mamo - przytulił, niską kobietę.

- Synku, dawno Cię nie widziałam - westchnęła, oddając przytulasa.

- To Madzia, moja - zawachał się chwilę - bliska przyjaciółka.

- Dzień dobry Pani - uśmiechnęłam się delikatnie.

- Myślałam, że nie doczekam tego momentu - zaśmiała się, wpuszczając nas do środka - Akurat jesteście na obiad. Pewnie jesteście głodni. Marnie wyglądacie.

- Po prostu jesteśmy trochę zmęczeni - usiedliśmy do stołu.

Strasznie się stresowałam, czułam się co najmniej dziwnie.

Po dłuższym czasie poczułam się naprawdę spwobodnie. Igor poszedł do łazienki, a ja zostałam z Panią sama.

- Dziecko drogie, jestem tak szczęśliwa, że Igor ma taką wspaniałą dziewczynę jak ty.

- Nie jesteśmy z Igorem parą - zaśmiałam się nerwowo.

- Jeszcze nie - powiedziała spokojnie.

Po zjedzonym obiedzie, dostaliśmy jeszcze deser. Wiedziałam, że nie dam rady więcej zjeść, jednak głupio było mi odmówić, więc nałożyłam sobie na talerzyk kawałek placka.

- Mam nadzieję, że twoi rodzice polubili Igora, tak samo jak ja Ciebie.

Wypiek stanął mi na chwilę w gardle i od razu zrobiło mi się nie dobrze.

- Właściwie to nawet nie wiem czy moi rodzice żyją. Jak byłam mała oddali mnie do domu dziecka, potem adoptowali mnie ludzie, którzy zmarli nie dawno po moich osiemnastych urodzinach.

Kurwa Madzia, po co to gadałaś.

- Tak mi przykro, nie wiedziałam - zakłopotała się.

- Nie, przepraszam, nie chciałam psuć atmosfery.

- Nie martw się - Igor posłał mi uśmiech, dodający mi otuchy.

Spędziliśmy jeszcze trochę czasu z kobietą i pożegnaliśmy się z kobietą. Obiecałam jej, że przypilnuję chłopaka, aby nie robił nic głupiego. Zaczęliśmy iść w stronę przystanku.

- Cholera Igor, przepraszam za to.

- Hej nic się nie stało - objął mnie ramieniem.

Cała Ty ~ Igor "ReTo" Bugajczyk *ZAKOŃCZONA 1/2*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz