EPILOG

407 25 6
                                    

IGOR

Chciałem jej poszukać, po prostu poczuć ją, przeprosić za to wszystko. Zszedłem ze sceny, kierując się w stronę, w którą poszła.
Dotarłem do metalowych, ciężkich drzwi, które popchnąłem aby się otworzyły. I to zrobiły

Jego dłonie na jej biodrach, a jej na jego ramionach. Ich ciała synchronizujące się ze sobą i ich donośne odgłosy zadowolenia. Każdy ruch oraz dźwięk wypalał dziurę w sercu. Moim sercu. W jebanym sercu, które oddałem tylko im.

Przez pierwsze sekundy nie byłem w stanie się ruszyć. Chciałem tylko paść na kolana i zacząć ryczeć jak małe dziecko. Nogi tak jakby odmówiły mi posłuszeństwa. W końcu udało mi się opuścić pokój bez słowa. Szedłem przed siebie, bez celu. Kiedy znalazłem się na dworze na tyłach klubu, nie mogłem oddychać.

Tysiące myśli na sekundę przelatywało przez moją głowę, czułem uścisk w klatce piersiowej jakiego jeszcze nigdy wcześniej nie czułem. Umierałem? Tak, definitywnie tak. Byłem żywy, ale i tak martwy. Już dawno powinienem być martwy.

Nie wiem ile stałem na dworze, kompletnie straciłem rachubę czasu. Mimo, że nie wierzę w Boga, modliłem się o to, żeby mnie stamtąd zabrał. Nie zasługiwałem na "niebo", zdecydowanie nie, jednak "piekło", wydawało się lepszą opcją niż znajdywanie się tutaj.

- Bugajczyk co ty tutaj robisz? - znalazł mnie jeden z organizatorów - Ludzie na Ciebie czekają, obiecane były zdjęcia i podpisy.

- Ja tylko... Już idę.

Robiłem te jebane zdjęcia ledwo przytomny. Założę się, że połowę osób nawet ominąłem. Wsiadłem do auta odpalając je. Odjechałem spod klubu, w kompletnym amoku. Na prostej drodze moja noga zaczęła mocniej naciskać na pedał gazu, chciałem ją zatrzymać ale po prostu nie mogłem.
Popatrzyłem na siedzenie obok. Zawsze siedziała na nim ona. Popuściłem pedał zatrzymując się pod hotelem.

Zakładając okulary przedarłem się do pokoju. Nie panowałem nad tym co robię, nie myślałem o tym, po prostu robiłem. Zacząłem się pakować, odrzucając jakiekolwiek przychodzące połączania. Chwyciłem swoją walizkę i wyszedłem,  zostawiając otwarte drzwi.

~§~

W samym środku nocy dojechałem do mieszkania. Od razu zacząłem pakować wszystkie swoje rzeczy w torbę. W końcu usiadłem na podłodze i zacząłem ryczeć. Nie mogłem nawet tego nazywać płakaniem.

- Kurwa mać - powiedziałem cicho - Kurwa jebana mać.

Nagły przypływ agresji, sprawił, że zacząłem rozpierdalać wszystko co tylko znalazło się pod zasięgiem moich rąk, potem znów opadłem na podłogę, czując, że właśnie umieram.

Niedługo potem drzwi mieszkania się otworzyły.

- Igor?! - zawołał damski głos z korytarza. Jej głos.

- Stary jesteś tutaj? - I również jego głos.

Zaśmiałem się pod nosem, chwytając torby w ręce. Wyszedłem z pokoju, postawiając je bez słowa w korytarzu.

- Igor co ty odpierdalasz? - każde jej słowo tak bardzo mnie bolało.

- Wypierdalam stąd. Nie chcę was kurwa widzieć - załamał mi się głos - Tak bardzo wam kochałem. Nadal kocham. Widziałem wszystko.

- Igi - powiedziała cicho, spokojnym głosem.

- Kurwa widziałem wszystko rozumiesz?! Wszystko.

- Okłamywałeś mnie przez ten cały czas! Myślałeś, że się nie dowiem?! Że się nie dowiem o Karolinie?!

- Wszystko to robiłem dla Ciebie! Dla Ciebie ją zostawiłem! Jest wariatką, robiłem wszystko, żeby tylko Cię nie skrzywdziła! A ty zdradziłaś mnie z moim najlepszym przyjacielem... Obydwoje mnie zdradziliście. Oddałem wam całe swoje serce - pozwoliłem łzą po prostu spływać po moich policzkach.

Adrian stał jak słup, gdy dziewczyna zaczęła oddychać ciężej, a w jej oczach zaczęły zbierać się łzy.

- Igor ja.. ja przepraszam, ja Cię kocham, Igi proszę. Nie wiedziałam co zrobić, byłam zła... Nie panowałam nad sobą.

- Też Cię kocham, nawet nie wiesz kurwa jak, dlatego to jest tak bardzo ciężkie - chwyciłem torby w ręce, otworzyłem drzwi wyjściowe - Resztę moim rzeczy po prostu wyrzuć albo sobie zatrzymaj, nie mam pojęcia co chcesz z nimi zrobić.

- Igor proszę Cię, nie zostawiaj mnie. Nie poradzę sobie Ciebie! - chwyciła mnie za rękę.

-  Nie chce nawet tego słuchać. Puść mnie - próbowałem się wydostać z jej uścisku - Magda puść! - odepchnąłem ją

- Magda - szepnęła.

- Tak was kurwa kocham - powiedziałem ostatni raz i po prostu wyszedłem.

Nie pamiętam jak trafiłem do najbliższego hotelu. Nie czułem nic. Byłem wypłukany z uczuć, jakbym nie był człowiekiem. Chciałem już tylko nic nigdy nie czuć. Jak w tamtym momencie.

~

- Jest dobrze Madzia - uśmiechnął się słabo.

- Nie jest dobrze, gdybym...

- Hej, nie przejmuj się - chwycił moją rękę

~
- Boże Igi, chciałeś mnie zostawić? - złożyłam delikatny pocałunek na jego czole.

~
- Madzia, nawet nie wiesz jak bardzo Cię kocham - ledwo wyszeptał.

- Ja Ciebie też Igor - pogłaskałam go po policzku.

~
- Chodź tu do mnie - przytuliłam się do jego boku, a ten objął mnie ramieniem - Zrobię wszystko żeby tak nie było, nie pozwolę na to żebyśmy mieli takie życie. Kotek, wszystko będzie dobrze. Wiem, że odpierdalałem takie akcje że głowa mała i nawet nie wiesz jak mi wstyd. Mama, Adrian, ty... Jesteście dla mnie najważniejszymi osobami w moim życiu, to wy mnie nie zostawiliście, gdy było chujowo i to dzięki wam żyje.

~
- Kocham Cię - usłyszałam.

- Kocham Cię - powtórzyłam

~
- Kocham Cię i nie ma opcji, żebyś znowu wszedł w to gówno. Przesuń się - poleciłam.

- Pokaż nogi - odpowiedział - Kocham Cię i nie ma opcji, żebyś znów weszła w to gówno - powtórzył.

~

Zawsze będę Cię kochał

Zawsze będę Cię kochała

No to co kochani. Dotarliśmy do końca. Naprawdę nie wiecie jak dużo serca włożyłam w to co kończę tym Epilogiem. Napisanie tego do końca jest cudownym uczuciem. Podzielcie się swoimi odczuciami. Dziękuję za wszystkie wyświetlenia i gwiazdki.

Cała Ty ~ Igor "ReTo" Bugajczyk *ZAKOŃCZONA 1/2*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz